4 czerwca w samo południe potężny, wielosettysięczny tłum ruszy ulicami Warszawy przeciwko władzy PiS. Kaczyński bardzo się boi tego pokazu siły opozycji i planuje co najmniej dwa rodzaje działań, które mają zakłócić to ważne wydarzenie. Pierwszy z nich to prowokacje, czyli wmieszanie w tłum osób z konkretnymi zadaniami, np. atakowania policji lub rzuczania kamieniami w samochody, aby pokazać zadymiarzy. Drugi pomysł, który urodził się w gronie pisowskich marnych doradców, to kontrmarsze – w tym „w obronie papieża Polaka”.
Kaczyński, podobnie jak Nicolae Ceaușescu, stracił poczucie rzeczywistości i żyje w świecie fikcji. Wydaje mu się, bo jest to wmawiane mu przez otoczenie, iż Polacy go kochają a świat chce jego polityki. W rzeczywistości Polacy nienawidzą PiS coraz bardziej.
Prowokacje i kontrmarsze nie udadzą się, bo kłamstwo i nienawiść zawsze przegra z prawdą i potrzebą, która jest w Polakach. W marszu 4 czerwca udział zapowiedziało kilkaset tysięcy osób, co oznacza, iż Kaczyński może pożegnać się z władzą. Data jest bardzo symboliczna – to przecież data obalenia komuny w Polsce.