PiS w panice. Ataki na Tuska i Trzaskowskiego w cieniu afery Nawrockiego

3 tygodni temu
Zdjęcie: PiS


Prawo i Sprawiedliwość (PiS) znalazło się w kleszczach strachu przed Rafałem Trzaskowskim i Donaldem Tuskiem.

W obliczu nadchodzących wyborów prezydenckich, w których kandydat Koalicji Obywatelskiej ma realne szanse na zwycięstwo, partia Jarosława Kaczyńskiego miota się, próbując zdyskredytować przeciwników i jednocześnie zminimalizować szkody wywołane przez coraz poważniejsze zarzuty wobec Karola Nawrockiego. Tekst Onetu autorstwa Andrzeja Stankiewicza i Jacka Harłukowicza, zatytułowany „Karol Nawrocki i tajemnice Grand Hotelu”, ujawnił szokujące relacje byłych współpracowników Nawrockiego, którzy twierdzą, iż jako ochroniarz w sopockim Grand Hotelu uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości. To nie pierwsza afera wokół kandydata PiS, a desperackie reakcje partii pokazują, iż obóz rządzący boi się utraty władzy i robi wszystko, by odwrócić uwagę od kompromitujących Nawrockiego faktów.

Zamiast zmierzyć się z zarzutami w sposób merytoryczny, PiS sięga po sprawdzoną taktykę: ataki ad personam i retorykę spiskową. Poseł Andrzej Śliwka ogłosił, iż Nawrocki złożył pozew przeciwko Onetowi za rzekome „kłamliwe i oszczercze artykuły”, a sam kandydat zapowiedział zarówno pozew cywilny, jak i prywatny akt oskarżenia. Jednak decyzja o uniknięciu pozwu w trybie wyborczym, który mógłby gwałtownie rozstrzygnąć sprawę przed wyborami, jest wymowna. Jak zauważył Jacek Harłukowicz w rozmowie z „Press”, tryb wyborczy wymagałby błyskawicznego przedstawienia dowodów, a tego Nawrocki najwyraźniej woli uniknąć. „Mamy pisemne oświadczenia ludzi, którzy są gotowi powtórzyć wszystko przed sądem” – podkreślił Harłukowicz, sugerując, iż dowody Onetu są solidne, a Nawrocki zdaje sobie sprawę z ich wagi.

Tymczasem PiS, zamiast odpowiedzieć na zarzuty, koncentruje się na narracji o „prostytucji politycznej” i „medialnych pomocnikach Tuska i Trzaskowskiego”. Karol Nawrocki w swoim wpisie na X stwierdził: „Dziś w Polsce problemem jest prostytucja polityczna, która za obce pieniądze chce oddać Polskę”. To klasyczny manewr odwracania kota ogonem – zamiast odnieść się do relacji świadków, którzy twierdzą, iż Nawrocki był kluczową postacią w sutenerskiej siatce w Grand Hotelu, PiS kieruje uwagę na rzekome spiski i zagraniczne wpływy. Takie podejście zdradza panikę w obozie Kaczyńskiego, który zdaje sobie sprawę, iż wiarygodność Nawrockiego została poważnie nadszarpnięta.

Komentarze Pawła Lisickiego i Rafała Ziemkiewicza w programie „Polska Do Rzeczy” tylko pogłębiają wrażenie desperacji. Ziemkiewicz bagatelizuje aferę, porównując ją do „Wunderwaffe z recyklingu” i nazywając oskarżenia „głupimi”. Lisicki z kolei przypomina, iż podobne zarzuty pojawiały się już wcześniej w „Gazecie Wyborczej”, sugerując, iż nie mają one siły rażenia. Obaj publicyści, zamiast zmierzyć się z powagą zarzutów, próbują je ośmieszyć, co jest typową taktyką PiS w obliczu niewygodnych faktów. Ich słowa pokazują, iż partia nie ma pomysłu, jak wybrnąć z kryzysu wizerunkowego Nawrockiego, i woli grać na emocjach swojego elektoratu, niż stawić czoła prawdzie.

Strach PiS przed Trzaskowskim i Tuskiem jest oczywisty. Po pierwszej turze wyborów, gdzie Trzaskowski minimalnie wyprzedził Nawrockiego, partia Kaczyńskiego zrozumiała, iż gra toczy się o wysoką stawkę. Posty na X, jak ten posła Janusza Kowalskiego, który oskarża Tuska o „uruchamianie służb specjalnych” przeciwko Nawrockiemu, świadczą o desperackiej próbie stworzenia narracji o „ruskich metodach PO”. To nic innego jak próba odwrócenia uwagi od faktów, które obciążają ich kandydata. Zarzuty wobec Nawrockiego – od sutenerskiej przeszłości, przez powiązania z półświatkiem, po sprawę gdańskiej kawalerki – są zbyt poważne, by je zignorować. Jak zauważył były policjant CBŚP Marcin Miksza: „W tamtych latach zwykły człowiek, bez mocnych kontaktów, nie stanąłby na bramce i nie miał możliwości ogarniania tematu dziewczyn”. To jasno wskazuje, iż Nawrocki musiał mieć powiązania z przestępczym światem, co stawia pod znakiem zapytania jego kandydaturę na prezydenta.

PiS, zamiast przyznać się do błędu w wyborze kandydata, brnie w zaprzeczenia i ataki. Ich strach przed Tuskiem i Trzaskowskim jest tak wielki, iż wolą eskalować konflikt i siać dezinformację, niż zmierzyć się z rzeczywistością. Afera Grand Hotelu to nie „Wunderwaffe z recyklingu”, jak chce Ziemkiewicz, ale bomba, która może zatopić kampanię Nawrockiego i obnażyć słabość PiS. Wyborcy zasługują na prawdę, a nie na tanią propagandę.

Idź do oryginalnego materiału