PiS tkwi w przekonaniu,że władza im się należy. Ignorują wolę Polaków

1 dzień temu

W środę, 11 czerwca 2025 roku, Sejm zagłosuje nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska, co stanowi najważniejszy moment dla koalicji 15 października.

Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość, zamiast szanować demokratyczny wybór Polaków, którzy w październiku 2023 roku powierzyli władzę obecnej koalicji, prowadzi kampanię podważającą rząd. Podczas wtorkowej konferencji przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów politycy PiS, z Rafałem Bochenkiem na czele, zaapelowali do koalicjantów Koalicji Obywatelskiej, pytając, czy „naprawdę chcą uczestniczyć w cyrku Tuska”. Tego rodzaju retoryka ujawnia głęboko zakorzenione przekonanie PiS, iż władza należy się wyłącznie im, a rząd cieszący się poparciem większości społeczeństwa jest w ich oczach nielegitymizowany.

PiS, przegrywając wybory parlamentarne, a następnie wspierając zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, zdaje się interpretować każdy sukces jako mandat do odzyskania pełnej kontroli nad państwem. Apel Bochenka do koalicjantów Tuska, pełen insynuacji o „niewiarygodności” i „zakłamaniu” premiera, to próba destabilizacji rządu, który od półtora roku realizuje program popierany przez większość Polaków. Zamiast konstruktywnej opozycji, PiS wybiera strategię siania nieufności, ignorując fakt, iż koalicja 15 października – złożona z KO, Polski 2050, PSL i Lewicy – ma w Sejmie 242 posłów, co daje stabilną większość.

Rafał Bochenek, pytając, czy koalicjanci „chcą firmować” rząd Tuska, pomija osiągnięcia gabinetu, takie jak odblokowanie funduszy unijnych, poprawa stosunków z UE czy inwestycje w ochronę granic. Zamiast tego PiS skupia się na personalnych atakach, sugerując, iż koalicjanci powinni zdradzić własne ugrupowania i wyborców. To arogancja charakterystyczna dla partii, która przez osiem lat rządów przyzwyczaiła się do monopolizowania władzy, lekceważąc głos opozycji i społeczeństwa. Ich narracja o „cyrku Tuska” jest nie tylko obraźliwa wobec koalicji, ale i wobec Polaków, którzy w demokratycznych wyborach opowiedzieli się za zmianą.

Tymczasem koalicjanci Tuska jasno deklarują poparcie dla rządu. Anna Maria Żukowska z Lewicy, podkreślając, iż nie wyobraża sobie głosowania przeciw wotum zaufania, wskazała, iż alternatywą jest „rząd z udziałem PiS i Konfederacji”, co byłoby zaprzeczeniem oczekiwań wyborców Lewicy. Żukowska przyznała, iż koalicja ma uwagi do funkcjonowania rządu, ale widzi w nim „tamę” przeciwko polityce, która mogłaby cofnąć zdobycze, takie jak ochrona praw pracowniczych czy dostępność usług publicznych. To dojrzałe podejście kontrastuje z destrukcyjną retoryką PiS, które zamiast dialogu oferuje tylko chaos.

Głosowanie nad wotum zaufania, zaplanowane na środę, jest dla Tuska okazją do pokazania jedności koalicji. Premier, doświadczony w uzyskiwaniu wotum zaufania (2012, 2014), chce potwierdzić mandat rządu i przedstawić plan na kolejne 2,5 roku. PiS, zamiast zaakceptować demokratyczną dynamikę, usiłuje wykorzystać ten moment do podważenia rządu, ignorując, iż większość Polaków popiera koalicję. Ich apel do koalicjantów to desperacka próba rozbicia jedności, która pozwoliła odsunąć ich od władzy.

PiS musi zrozumieć, iż demokracja to nie tylko wygrywanie wyborów, ale i szanowanie woli większości. Przekonanie, iż władza im się należy, jest nie tylko anachroniczne, ale i szkodliwe dla stabilności państwa. Rząd Tuska, mimo wyzwań, ma poparcie Sejmu i społeczeństwa. Środowe głosowanie będzie tego potwierdzeniem, a Polacy zasługują na opozycję, która współpracuje, a nie destabilizuje.

Idź do oryginalnego materiału