

- Politycy PiS na konferencji przed kopalnią „Janina” w małopolskim Libiążu straszyli, iż zakład niedługo czeka likwidacja. I przekonywali, iż Polska przez cały czas powinna stać węglem
- — Nic w tym temacie się nie zmieniło. Wciąż obowiązują zapisy umowy społecznej — dementuje pogłoski o zamknięciu kopalni Ministerstwo Przemysłu, przypominając, iż wspomnianą umowę podpisał minister z PiS Jacek Sasin
- PiS w ramach kampanii wyborczej straszy górników na zapas, chociaż w tym samym rejonie strach o przyszłość udziela się sąsiadom kopalni, których nawiedzają coraz silniejsze wstrząsy
- Jaką na to radę ma PiS? — Niestety górotwór ma swoje uroki — stwierdza jeden z polityków partii. Padają też porównania do życia w cieniu Wezuwiusza
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
PiS wraca do retoryki o wygaszaniu kopalń, którą straszył Polaków, a przede wszystkim górników i ich rodziny już przed wyborami w 2015 r. Podobne jak wtedy składa też obietnice. Że tylko partia Jarosława Kaczyńskiego jest gwarantem, iż węgiel będzie w Polsce fedrowany jeszcze przez długie dekady, jeżeli nie wieki. Że bez zwycięstwa w wyborach prezydenckich Karola Nawrockiego nie uda się obronić tysięcy miejsc pracy w sektorze górniczym. Ani obniżyć cen prądu. Że stoimy przed wyborem między „ambasadorem zielonego szaleństwa” a bezpieczeństwem energetycznym.
PiS sięga po argumenty o końcu ery węgla w Polsce w kampanii wyborczej w 2025 r. i sam sobie zaprzecza.
PiS komplementuje „Janinę”. „Świetna i bezpieczna kopalnia”
W poniedziałek w Libiążu grupa polityków PiS z wiceprezesami Beatą Szydło i Mariuszem Błaszczakiem na czele przekonywała, iż tamtejsza kopalnia węgla kamiennego to zakład, którego należy bronić jak niepodległości.
— Ta kopalnia jest świetną kopalnią. Ma bogate zasoby węgla […], które wystarczą na 200 lat wydobycia. To jest kopalnia, która jest bezpieczna i daje węgiel wysokiej jakości — komplementował „Janinę” Mariusz Błaszczak.
Później w krótkim filmiku zamieszczonym w sieci europoseł Beata Szydło i poseł Rafał Bochenek przekonywali, iż już „w najbliższym czasie” takie miejsca jak kopalnia „Janina” będą „masowo likwidowane”. Dla wielu osób wizja nagłej utraty pracy może być przerażająca. Libiąska kopalnia daje dziś zatrudnienie ponad 2 tys. osób, jest jednym z największych pracodawców w zachodniej części Małopolski. Zamknięcie zakładu w szybkim tempie oznaczałoby brak szans na przebranżowienie się górników i znalezienie innego zajęcia.
Ministerstwo Przemysłu dementuje: nic się nie zmieniło
To byłby potężny problem, gdyby nie to, iż takich planów w ogóle nie ma. — Nic w tym temacie się nie zmieniło. Wciąż obowiązują zapisy umowy społecznej — podkreśla w rozmowie z Onetem Tomasz Głogowski, rzecznik Ministerstwa Przemysłu. Ale nie kryje, iż i on w słowach polityków PiS dostrzega paradoks.
Umowa społeczna, o której mówi rzecznik to dokument podpisany w 2021 r. Określa on zasady i harmonogram transformacji polskiego sektora górnictwa węgla kamiennego. Kluczowym postanowieniem umowy jest stopniowe wygaszanie kopalń węgla energetycznego do końca 2049 r. Politycy PiS, którzy wcześniej, by bronić górnictwa przed zagładą rządu Donalda Tuska byli także w resorcie przemysłu w Katowicach. Tam przekonywali, iż umowę społeczną trzeba wyrzucić do kosza.
Paradoks polega jednak na tym, iż wynegocjował ją wicepremier rządu Zjednoczonej Prawicy i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Był to swego rodzaju kompromis pomiędzy tym, w jakim tempie Polska może przeprowadzić dywersyfikację źródeł energii, a tym, czego wymagają od nas unijne przepisy. Ale także pomiędzy oczekiwaniami ludzi zatrudnionych w tym sektorze, tych starszych, którzy chcieliby w kopalni doczekać emerytury i tych młodszych, którzy potrzebują czasu w przebranżowienie się. Umowa społeczna zawiera mechanizmy wsparcia dla górników — gwarancje zatrudnienia, urlopy górnicze i jednorazowe odprawy. Przewiduje też powołanie Funduszu Transformacji Śląska, mającego na celu wspieranie regionów górniczych w procesie transformacji.
W umowie społecznej zapisana jest też data planowanego zakończenia wydobycia węgla w kopalni „Janina” — to 2049 r. Umowa ta wymaga jeszcze notyfikacji Unii Europejskiej. Taki wniosek Polska złożyła do KE w październiku 2024 r.
Energia z węgla drożeje. PiS widzi w nim potencjał
Dlaczego rządzący Polską przez osiem lat PiS zgodził się na zawarcie umowy społecznej? Powodów jest kilka i poza ochroną środowiska sprowadzają się one do finansów. Odchodzenie od węgla od państw członkowskich wymusza polityka klimatyczna UE. Jednym z narzędzi ku temu jest system handlu emisjami CO2 (ETS), który sprawia, iż spalanie węgla jest coraz droższe. Ceny uprawnień do emisji rosną, co sprawia, iż produkcja energii z węgla jest coraz mniej opłacalna w porównaniu np. z odnawialnymi źródłami energii (OZE).
Dziś poza likwidacją miejsc pracy PiS straszy, iż bez kopalń jak ta w Libiążu czekają nas drakońskie podwyżki cen prądu. Dorzucając przy tym, iż tylko wybór Karola Nawrockiego na prezydenta pozwoli tego czarnego scenariusza uniknąć. Sam kandydat PiS także już zapowiadał, iż w 100 od przeprowadzki do Pałacu Prezydenckiego obniży rachunki za energię elektryczną o 30 proc.
Ale jednocześnie w Libiążu Mariusz Błaszczak apeluje: — Trzeba zadbać, by węgiel z kopalni Janina trafiał do elektrowni dlatego, iż produkcja energii elektrycznej jest ważna dla rozwoju gospodarczego.
To nie wszystko. Tylko w czasie ośmiu lat rządów PiS w Polsce w stan likwidacji postawiono 14 zakładów górniczych (nie jest to równoznaczne z zamykaniem kopalń). Powodem była ich niska rentowność. W ostatniej dekadzie rocznie Polska przeznaczała średnio 8 mld zł na dopłaty do polskiego górnictwa.
PiS straszy górników. Przerażeni są sąsiedzi kopalni
PiS w ramach swojej kampanii wyborczej straszy górników na zapas, chociaż w tym samym rejonie strach o przyszłość udziela się sąsiadom kopalni. Udziela im się też coraz większe rozgoryczenie, iż ich głosy protestu nie chcą być usłyszane.
Gdy tylko politycy wyjechali z Libiąża, w poniedziałkowy wieczór w okolicy znów mocno zatrzęsła się ziemia.
„Borowiec, ostro pie***o, dziady.”
„bardzo mocny wstrząs, co oni wyprawiają.”
„Bandyci.”
„Chamstwo!.”
To tylko niektóre z reakcji na wieczorny wstrząs. Ale wielu mieszkańców, którym zakołysały się ściany domów, a dzieci wybudziły ze snów na to, co przeżywają, nie znajdują już cenzuralnych słów.
We wtorek Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Chrzanowie poinformowało, iż wstrząs, jaki zanotowano po godz. 22 miał siłę 3,10 w skali Richtera. Wcześniejszy, o godz. 19 był tylko nieco lżejszy — 2,37. Oba — według komunikatu służb — pochodziły z ZG „Janina”.
Życie na drżącej ziemi. Kopalnia ocenia poziom szkód
Podobne wstrząsy nawiedzają mieszkańców kilku miejscowości sąsiadujących z kopalnią niemal codziennie od wielu miesięcy. W maju 2023 r., gdy wstrząsy się nasiliły, odwiedziliśmy te tereny i rozmawialiśmy z ludźmi, którzy mieszkając na drżącej ziemi, drżeli o swoje bezpieczeństwo. — Tutaj od kilku lat trzęsło tak, iż przekrzywiały się obrazki na ścianach, albo szklanki w kredensie dzwoniły — wspominała mieszkanka Zagórza w gminie Babice. Ale zaznaczała: — Od kilku miesięcy wstrząsy są tak silne, iż wybudzają nas ze snu, a ściany w domu pękają.
Mieszkańcy dziś mówią nie tylko o uszkodzonych domach, czy coraz częstszych awariach sieci wodociągowej. Ale o zdrowiu zrujnowanym życiem w ciągłym strachu o dobytek i bliskich. Gdy zaczęli głośno o tym mówić ze strony górniczych związków zawodowych, wylał się na nich hejt. Przedstawiciele kopalni (będącej wtedy w rękach Tauron Wydobycie) deklarowali, iż chcą uniknąć konfliktu, ale nie widzieli szans na ograniczenie wydobycia. Argument był jeden: zakład daje pracę setkom ludzi i trudno, by miało się to zmienić.
Dziś Południowy Koncern Węglowy zarządzający „Janiną” zapewnia, iż każdą szkodę górniczą mieszkańcy mogą zgłosić. I podaje, iż tylko w 2024 r. do ZG Janina wpłynęło 156 wniosków o naprawę szkód górniczych. Ale tylko w jednej trzeciej przypadków kopalnia uznała szkody i zawarła ugody. Resztę wniosków odrzuciła, uznając, iż szkody nie powstały w wyniku fedrowania.
Górnik o przyszłości ZG „Janina”. „Sama się będzie musiała zamknąć”
O tym, iż wstrząsy nigdy wcześniej nie były tak uciążliwe, mówił nam w Libiążu jeden z górników.
— Ja się tym ludziom nie dziwię, bo sam mam w domu popękane ściany. Na rano trzeba do roboty wstać, a tu tak trzęsie, iż spać się nie da. Od 1983 r. pracuję na tej kopalni, ale takiego czegoś to nie pamiętam.
— Dlaczego teraz wstrząsy są aż tak mocne?
— Doszliśmy do takiego miejsca, gdzie eksploatacja jest trudna. Pasowałoby użyć innej metody wydobycia, takiej, której tu nie stosowaliśmy i wtedy można by było ograniczyć siłę wstrząsów, no ale… — urywa.
— Ale to pewnie kosztuje?
— A w jakiej sytuacji są kopalnie, to każdy widzi. U nas już młodych do roboty nie biorą, starym pozwalają dorobić do emerytury i może nie tyle protestujący kopalnię zlikwidują, ale ona sama się będzie musiała prędzej czy później zamknąć — kwituje górnik.
Polityk PiS o „urokach górotworu”
Mieszkańcy Ziemi Chrzanowskiej nie chcą składać broni. Właśnie zawiązują stowarzyszenie, które ma im pozwolić na skuteczniejsze domaganie się prawa do spokoju.
Jakie rozwiązanie tych problemów widzą politycy PiS? — Niestety górotwór ma swoje uroki. Ciężko jest to wyeliminować, ale kopalnia już podjęła różne działania. Po pierwsze — oddalamy się z eksploatacją od zabudowy. Po drugie — ten problem w kolejnych latach najprawdopodobniej będzie zanikał i nie będzie już tak uciążliwy. Trzeba troszeczkę cierpliwości — może rok, dwa i ta eksploatacja się przeniesie — radził były poseł PiS z Libiąża Krzysztof Kozik.
„Pocieszenie” można znaleźć także na stronie chrzanowskiego PiS-u, który przekonuje, iż są miejsca, gdzie Janina nie fedruje, a gdzie trzęsie mocniej. Że zawsze za sąsiada moglibyśmy mieć wulkan Wezuwiusz, a mamy tylko kopalnię.