Podczas jednego ze spotkań wyborczych, Jarosław Kaczyński, jak na „inteligenta z Żoliborza” przystało, nazwał lidera demokratycznej opozycji… „ryżym”. Dodał przy okazji, iż jest on „wrogiem narodu” i „największym zagrożeniem dla Polski”.
Wyraźne zaostrzenie retoryki Kaczyńskiego, który przecież znany był ze zwyczaju obrażania swoich przeciwników, świadczy o jednym. PiS słabnie i jego lider naprawdę już nie wie, co można z tym zrobić.
– Ostatni atak Tuska już całkiem wyprowadził rządzących z równowagi. Jarosław Kaczyński stwierdził, iż lider PO jest wrogiem narodu i stanowi zagrożenie dla Polski. […] I zaczął narzekać na rządy Platformy – zauważył Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Tyle iż takie siłowe starcie jest dla PiS-u niekorzystne. Bo nerwowość Kaczyńskiego jest symptomem słabnięcia, a nie siły obozu rządzącego – podsumowuje dziennikarz.