Jeśli ktoś myślał, iż PiS to monolit, twarda skała i zwarta drużyna, to właśnie się srogo pomylił. Najnowsze ruchy destrukcyjne nie dzieją się na ulicach ani w mediach – tylko w samym sercu polityki, w Sejmie.
Jak donoszą nasi informatorzy z sejmowych korytarzy, w partii Kaczyńskiego zaczęło wrzeć. Coraz więcej posłów i działaczy PiS otwarcie zastanawia się nad swoją przyszłością, a powodem ma być bezkompromisowa działalność ministra sprawiedliwości, Żurka. Żurek nie bierze jeńców. Z żelazną konsekwencją rozlicza nie tylko dawnych działaczy Solidarnej Polski, ale i ludzi PiS. Sprawy ciągną się jedna za drugą, a co rusz któryś polityk słyszy o zarzutach. W partii, która przez lata czuła się bezkarna, zapanowała panika.
„Tego się nikt nie spodziewał” – mówi nam jeden z posłów. „Myśleli, iż po zmianie rządu sprawy przycichną. A tu jest odwrotnie – sprawy dopiero nabierają tempa. I to boli, bo nikt nie chce być następnym na liście”. Według naszych dobrze poinformowanych źródeł, część posłów już prowadzi poufne rozmowy z ludowcami z PSL. Dla nich partia Kosiniaka-Kamysza jawi się jako przystań.
Nie ma już wątpliwości – PiS się rozpada. Coraz bardziej. Monolit pęka, a rysy stają się coraz głębsze. W tle śledztwa, zarzuty, strach i polityczne kalkulacje. Kaczyński traci kontrolę, a jego ludzie szukają dla siebie nowych dróg ucieczki.
Sam Kaczyński nie ma tej wiedzy, bo nie dopuszcza jej najbliższy krąg, otaczający wodza szczelnym kordonem sanitarnym.