W zaprzyjaźnionych z PiS mediach, w tym na łamach Wirtualnej Polski, zaczęły pojawiać się „sensacyjne” doniesienia o rzekomym rozpadzie koalicji i konflikcie między Donaldem Tuskiem a Szymonem Hołownią. Pewien autor z Wirtualnej Polski, powołując się na anonimowe źródła, snuje wizje o tajnych spotkaniach, osobistych urazach i dramatycznych dymisjach. Tyle iż prawda jest znacznie mniej spektakularna, a sama narracja idealnie wpisuje się w polityczną machinę PiS.
Zamiast prawdziwego kryzysu mamy do czynienia z normalnym procesem konsultacji w ramach koalicji – rozmowami o kształcie przyszłego rządu, podziale obowiązków i planach na kolejne miesiące. Dyskusje, które w dojrzałych demokracjach uznaje się za standard, w przekazie kontrolowanych przez PiS mediów stają się „ostrym konfliktem”. To stary trik – wyolbrzymić, dopowiedzieć, a potem podać opinii publicznej w formie politycznego thrillera. Co istotne, próba wmówienia opinii publicznej, iż napięcia w koalicji wynikają z tzw. afery KPO, to czysta manipulacja. Fakty są proste: program dotacyjny dla branży HoReCa został przygotowany właśnie przez rząd PiS. To wtedy stworzono jego luki i niedoskonałości, które dziś są wykorzystywane przez nieuczciwych przedsiębiorców. Ówczesna władza – zamiast wdrożyć skuteczne mechanizmy kontrolne – wolała blokować wypłatę pieniędzy z KPO, jednocześnie opowiadając bajki o „brukselskich szantażach”.
Donald Tusk i obecny rząd odblokowali środki, umożliwiając tysiącom polskich firm inwestycje i rozwój. PiS natomiast próbuje teraz obarczyć odpowiedzialnością za problemy tych, którzy program przejęli i usuwają skutki dawnych błędów. To tak, jakby podpalacz obwiniał strażaka, iż woda jest za mokra. Narracja o „rozpadzie koalicji” to polityczny teatr, w którym scenariusz napisał Nowogrodzka, a rolę głównego lektora pełnią zaprzyjaźnieni publicyści. Cel jest prosty: odwrócić uwagę od realnych kłopotów PiS – własnych afer , w tym afery KPO, finansowych, kompromitacji na arenie międzynarodowej i odpowiedzialności za lata chaosu w polityce europejskiej.
Insynuacje WP, finansowego swego czasu przez Ziobrę (słynna afera Wirtualnej Polski z pieniędzmi ukradzionymi ofiarom przestępstw) to podręcznikowy przykład politycznego „fake fiction” – mieszanki faktów, półprawd i fantazji, której jedynym zadaniem jest zasianie nieufności wśród wyborców. Rzeczywistość jest jednak znacznie spokojniejsza: w rządzie toczą się robocze rozmowy, a ewentualne korekty personalne wynikają z potrzeb programu, a nie z zakulisowych wojenek.
Krótko mówiąc – żadnego kryzysu nie ma, a cały „wyciek” to klasyczny numer PiS: wrzucić do medialnego obiegu sensacyjną plotkę, by przykryć własne grzechy. Tyle iż tym razem opinia publiczna zna już ten schemat na pamięć.