Prawo i Sprawiedliwość od miesięcy próbuje utrzymać wewnętrzną spójność, ale coraz wyraźniej widać, iż partia wchodzi w fazę głębokiej erozji. Jarosław Kaczyński – zwykle unikający gestów świadczących o słabości – raz po raz wzywa partyjnych baronów na Nowogrodzką. W tym tygodniu, jak ujawniło RMF FM, prezes podjął decyzję o zwołaniu posiedzenia prezydium komitetu politycznego. Ma do niego dojść w najbliższy piątek. Oficjalnie chodzi o „omówienie sytuacji”. Nieoficjalnie – o ratowanie partii przed dalszym rozpadem.
Media zwracają uwagę, iż to kolejna narada w bardzo krótkim okresie, a każda z nich odbywa się w coraz bardziej nerwowej atmosferze. „Powodem decyzji Jarosława Kaczyńskiego (…) są napięcia w partii oraz coraz gorsze notowania” – relacjonuje RMF FM. Sformułowanie „napięcia” w tym przypadku wydaje się wyjątkowo delikatne. Wewnętrzny konflikt, który jeszcze rok temu tlił się pod powierzchnią, dziś wybucha pełnym płomieniem.
Według źródeł z PiS cytowanych przez rozgłośnię, „napięcia wewnątrz formacji są gigantyczne”. W ostatnich tygodniach ich symbolem stał się Jacek Sasin, który – jak mówi informator stacji – „zabłysnął dwukrotnie”, najpierw atakując Mateusza Morawieckiego jako polityka „zbyt umiarkowanego, aby być premierem”, a następnie sugerując możliwość współpracy z Grzegorzem Braunem. W partii odebrano to niemal jako zdradę stanu. „Wiele osób uważa, iż zagrał w grę rządzących, mówiąc o koalicji z Braunem” – komentuje źródło RMF FM.
To jednak nie tylko seria niezdyscyplinowanych wypowiedzi, ale symptom głębszego procesu. Gdy ugrupowanie przez lata działało w ramach wyraźnej hierarchii, napędzane charyzmą prezesa i polityką rozdawnictwa, wewnętrzna dyscyplina była w stanie utrzymać różne frakcje w ryzach. Po utracie władzy i spadku poparcia wektor politycznej lojalności zaczął jednak wskazywać zupełnie gdzie indziej.
Nawet nadzwyczajne zwoływanie władz partii nie przynosi efektów. Rozgłośnia przypomina, iż „ostatnie spotkanie, do którego doszło pod koniec listopada przy Nowogrodzkiej, nie zakończyło się wygaszeniem napięć”. Wręcz przeciwnie – uczestnicy relacjonują, iż atmosfera była wyjątkowo burzliwa, a Mateusz Morawiecki miał wyjść z narady przed jej zakończeniem po ostrych starciach z przeciwnikami politycznymi.
To wydarzenie jest niezwykle wymowne: były premier – dotąd jedna z dwóch najważniejszych osób w partii – demonstracyjnie opuszcza spotkanie, którego celem było zaprowadzenie jedności. Trudno o bardziej symboliczny obraz ugrupowania, w którym pęknięcia stają się już nie do zaklejenia.
U podstaw konfliktu leży spór o to, czym adekwatnie PiS ma być po ośmiu latach władzy zakończonych porażką. Z jednej strony są zwolennicy Morawieckiego, którzy – jak wynika z doniesień – widzieliby partię „w kierunku centrum”. Z drugiej, coraz głośniejsza frakcja skrajnych twardogłowych: Przemysław Czarnek, Patryk Jaki, Jacek Sasin, Tobiasz Bocheński. To oni – sugerują media – chcą „odsunąć Morawieckiego na dalszy tor”, widząc w rosnącej Konfederacji i Koronie dowód, iż wyborcy prawicy oczekują radykalnych postulatów, nie umiarkowania.
Spór o linię ideową w partii, w której od dwóch dekad decyzje programowe podejmował adekwatnie jeden człowiek, to rzecz bez precedensu. Ale być może jest to logiczne zwieńczenie procesu starzenia się politycznego projektu, który przez lata opierał się na niekwestionowanym autorytecie prezesa. Teraz ten autorytet słabnie – a wraz z nim zdolność kontrolowania frakcji.
Kaczyński, zwołując kolejne posiedzenia, chce „wyciszyć chaos i skupić się na planach dotyczących m.in. nowego programu”. Problem jednak w tym, iż chaos już nie jest incydentem — jest trwałym stanem, a program nie powstanie bez zgody co do tego, czym ma być PiS.
Partia, która przez lata definiowała polską scenę polityczną, zaczyna przypominać konstrukcję, w której najpierw pojawiają się rysy, potem pęknięcia, aż w końcu odłamki odpadają same. Dzisiejsze konflikty to nie „gorszy moment”, ale strukturalna oznaka rozpadu.
Gdy prezes partii musi co tydzień zwoływać narady gaszące kolejne pożary, jasno widać, iż to już nie kontrola sytuacji — to desperacka próba utrzymania jej choćby w jednej całości. I coraz więcej wskazuje na to, iż ta próba się nie powiedzie.

3 godzin temu







