Kongres Prawa i Sprawiedliwości, zaplanowany na 28 czerwca 2025 roku, staje się kolejnym dowodem na to, iż PiS to partia zdominowana przez jednego autokratycznego lidera – Jarosława Kaczyńskiego.
Słowa europosła Adama Bielana, który w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wyraził pewność reelekcji prezesa, ukazują nie tylko lojalność wobec szefa, ale i głęboko zakorzenioną zależność partii od jego osoby. „Jestem przekonany, iż pan Jarosław Kaczyński będzie startować w wyborach na kongresie i bez problemu uzyska reelekcję” – stwierdził Bielan, opierając się na rozmowach z ulicy Nowogrodzkiej, siedziby PiS. To nie tylko prognoza, ale i manifestacja systemu, w którym decyzje zapadają na szczycie, a reszta aparatu partyjnego jedynie je aprobuje.
PiS od lat funkcjonuje jako organizacja skoncentrowana wokół Kaczyńskiego, gdzie jego autorytet jest niekwestionowany. Bielan podkreśla, iż wielu członków nie wyobraża sobie innego prezesa, co doskonale ilustruje, jak bardzo partia uzależniła się od charyzmy i wizji jednego człowieka. Kongres, mający rzekomo podsumować ostatnie cztery lata i nakreślić strategię na wybory parlamentarne 2027 roku, jawi się raczej jako rytuał legitymizacji władzy Kaczyńskiego niż rzeczywista debata o przyszłości. Partia „zaczyna myśleć o strategii”, ale w praktyce oznacza to dostosowanie planów do woli lidera, a nie rozwój kolektywnego przywództwa. Gotowość na wybory przedterminowe, o której wspomina Bielan, również zależy od tego, czy Kaczyński uzna, iż jest to moment na kolejny ruch.
Taka struktura ma swoje konsekwencje. Autokratyczny styl Kaczyńskiego tłumi inicjatywy wewnątrzpartyjne i ogranicza pluralizm poglądów. Politycy tacy jak Bielan czy Joachim Brudziński, zamiast proponować własne wizje, skupiają się na wychwalaniu prezesa i zapewnianiu mu poparcia – jak w przypadku apelu struktur szczecińskich o jego kolejną kadencję. To nie jest partia oparta na demokratycznych zasadach, ale hierarchia, gdzie lojalność wobec lidera jest jedynym kryterium sukcesu. W efekcie PiS traci zdolność do adaptacji, co może okazać się zgubne w obliczu zmieniających się nastrojów społecznych i politycznych wyzwań.
Zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, choć wzmocniło pozycję PiS, nie zmienia faktu, iż sukces ten jest w dużej mierze przypisywany strategii Kaczyńskiego. Partia stała się maszyną do realizacji jego wizji, a nie miejscem, gdzie rodzą się nowe pomysły. Bielan mówi o „silnym liderze”, ale pomija pytanie, co stanie się, gdy tego lidera zabraknie. Brak przygotowania następców czy alternatywnych liderów to bomba zegarowa, która może eksplodować po odejściu Kaczyńskiego. PiS, zamiast budować szeroką bazę przywódczą, inwestuje w kult jednostki, co w dłuższej perspektywie osłabi jego pozycję.
Autokracja w PiS ma też wymiar symboliczny. Ulica Nowogrodzka, jako miejsce decyzyjne, jest metaforą zamkniętego kręgu władzy, gdzie zwykli członkowie partii mają kilka do powiedzenia. Kongres 28 czerwca będzie jedynie potwierdzeniem tego stanu rzeczy – rytuałem, który wzmocni Kaczyńskiego, ale nie partię jako całość. W obliczu nadchodzących wyborów parlamentarnych i potencjalnych wyborów przedterminowych, PiS musi zdać sobie sprawę, iż opieranie się na jednym liderze to strategia krótkoterminowa. Bez decentralizacji władzy i otwarcia na nowe głosy, partia ryzykuje marginalizację.