PiS panicznie boi się Waldemara Żurka jak diabeł święconej wody

1 dzień temu

Waldemar Żurek jeszcze kilka lat temu był dla PiS symbolem wroga. Sędzia, który miał odwagę publicznie sprzeciwiać się deformie wymiaru sprawiedliwości autorstwa Zbigniewa Ziobry, stał się twarzą ruchu obrony niezależności sądów. Dziś, jako minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska, powrócił do politycznej pierwszej linii i – sądząc po histerycznych reakcjach mediów sprzyjających obozowi Jarosława Kaczyńskiego – budzi tam prawdziwą panikę.

Wystarczy przejrzeć ostatni tydzień doniesień w mediach prawicy: TV Republika wypluwa kolejne materiały o Żurku, pięć publikacji w siedem dni, każda utrzymana w tonie agresywnego ataku. Na wpolityce.pl i w innych serwisach tego samego nurtu dominują nagłówki o „chaosie”, „bezprawiu” i „zemście”. Ten natłok materiałów to nie przypadek – to instynkt obronny partii, która wie, iż człowiek stojący dziś na czele resortu sprawiedliwości może obnażyć kulisy jej ośmioletnich rządów nad prokuraturą i sądami.

Żurek od lat uchodzi za symbol niezależności sędziowskiej. Był rzecznikiem Krajowej Rady Sądownictwa, w czasach gdy PiS rozpoczął bezprecedensową ofensywę przeciwko niezawisłym sędziom. Wielokrotnie stawał przed kamerami, demaskując bezprawne działania resortu Ziobry i ostrzegając przed demontażem trójpodziału władzy. Władza odpowiadała represjami – przeciwko Żurkowi wszczynano postępowania dyscyplinarne, próbowano go ośmieszyć i zniszczyć zawodowo. To wszystko jednak tylko wzmocniło jego pozycję w środowisku prawniczym i opinii publicznej.

Objęcie przez niego teki ministra sprawiedliwości jest dla PiS niczym koszmar, który stał się rzeczywistością. Partia Kaczyńskiego straciła kontrolę nad prokuraturą, a człowiek, którego latami próbowała uciszyć, teraz ma dostęp do dokumentów i decyzji, które mogą pogrążyć wielu prominentnych działaczy dawnej władzy. Nic dziwnego, iż sprzyjające PiS media od rana do wieczora produkują kolejne „sensacje” na jego temat, usiłując odwrócić uwagę od faktu, iż to obóz Ziobry i Kaczyńskiego zbudował aparat opresji, którego ofiarą padali nie tylko sędziowie, ale i zwykli obywatele.

Ataki są coraz bardziej desperackie. Najpierw krzyk o rzekomym „bezprawiu” przy powołaniu Żurka na stanowisko, potem oburzenie na zawieszenie w obowiązkach żony sędziego Święczkowskiego, w tej chwili członka Trybunału Konstytucyjnego. Ten ostatni posunął się choćby do użycia oficjalnego konta TK, by bronić prywatnych interesów rodziny – działanie kompromitujące i pokazujące, jak bardzo PiS traktowało państwo jak własny folwark. W tle tych sporów widać jednak coś ważniejszego: strach przed rozliczeniem.

Jarosław Kaczyński wie, iż Waldemar Żurek symbolizuje powrót do porządku prawnego i koniec bezkarności ludzi, którzy przez osiem lat stawiali się ponad konstytucją. Dlatego właśnie PiS boi się go jak diabeł święconej wody. Każda decyzja Żurka, każdy komunikat, każda zapowiedź reformy to dla byłej władzy dźwięk nadciągających rozliczeń. A im głośniej krzyczą w partyjnych mediach, tym bardziej widać, iż wiedzą, co nadchodzi.

Idź do oryginalnego materiału