PiS na krawędzi. Udawana pewność w cieniu wyborczych wątpliwości

5 dni temu

Prawo i Sprawiedliwość, mimo fasady spokoju, stoi przed coraz poważniejszym problemem. Spór o ważność wyborów prezydenckich, w których zwyciężył Karol Nawrocki, z każdym dniem nabiera na sile, a tysiące protestów wyborczych i doniesienia o nieprawidłowościach w komisjach wyborczych podkopują narrację partii o „triumfie woli narodu”.

Obóz rządzący, na czele z prezydentem Andrzejem Dudą, stara się bagatelizować sprawę, ale słowa Michała Szczerby, europosła Koalicji Obywatelskiej, rzucają cień na ich pewność siebie. „Z tych komisji, w których są przeliczane głosy i te nieprawidłowości się wszędzie potwierdzają. Nie rokuje to dobrze i nie wiem osobiście, czy termin 6 sierpnia nie będzie zagrożony” – powiedział w Jedynce Polskiego Radia, wskazując na realne ryzyko opóźnienia zaprzysiężenia Nawrockiego.

PiS znalazło się w defensywie. Partia, która przez lata budowała wizerunek strażnika polskiej demokracji, teraz musi zmierzyć się z zarzutami o nieprawidłowości w procesie wyborczym. Szczerba podkreśla, iż problem leży w „skuteczności, sprawczości i odpowiedzialności Sądu Najwyższego”, szczególnie w kontekście kontrowersyjnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, której status jest kwestionowany przez rząd i europejskie trybunały. „Wolałbym, żeby to była Izba Pracy, która nie budzi takich wątpliwości” – zaznaczył europoseł, wskazując na brak zaufania do instytucji obsadzonej przez PiS. To nie jest „opcja atomowa”, jak przekonuje Szczerba, ale konstytucyjny obowiązek wyjaśnienia wszelkich wątpliwości.

Tymczasem PiS, zamiast stawić czoła problemowi, woli grać na zwłokę i straszyć społeczeństwo wizją chaosu. Liderzy partii, w tym prezydent Duda, konsekwentnie odrzucają apele o transparentność, przedstawiając każdą próbę weryfikacji wyników jako atak na demokrację. Ta strategia, choć skuteczna w mobilizowaniu ich elektoratu, coraz bardziej odsłania ich słabość. Doniesienia o „zaskakujących rezultatach” w 800 komisjach wyborczych, o których wspominał premier Donald Tusk, oraz tysiące protestów wyborczych wskazują, iż skala problemu jest poważna. Ignorowanie tych sygnałów może tylko pogłębić kryzys zaufania do instytucji państwa, na czym PiS ostatecznie straci.

Partia, która jeszcze niedawno świętowała zwycięstwo Nawrockiego, teraz musi zmierzyć się z rosnącą presją. Publiczne wypowiedzi polityków PiS, pełne zapewnień o „czystości” wyborów, kontrastują z doniesieniami o statystycznych anomaliach i utajnianiu wyników kontroli przez Sąd Najwyższy. To stawia obóz rządzący w trudnej pozycji – im dłużej będą udawać, iż „nic się nie dzieje”, tym większa będzie polityczna cena, gdy prawda wyjdzie na jaw. Szczerba, wskazując na możliwość opóźnienia zaprzysiężenia, nie tylko „siejąc ziarno niepewności”, ale też realistycznie ocenia sytuację, w której brak rozstrzygnięcia protestów może sparaliżować proces przekazania władzy.

PiS, przez lata budując system oparty na lojalności wobec partii, a nie na niezależności instytucji, samo stworzyło pułapkę, w którą teraz wpadło. Kwestionowana Izba Kontroli Nadzwyczajnej, obsadzona przez nominatów partii, staje się symbolem ich upolitycznienia sądownictwa. jeżeli Sąd Najwyższy nie rozwieje wątpliwości, legitymacja Nawrockiego jako prezydenta będzie podważana od pierwszego dnia jego kadencji. To nie tylko problem dla PiS, ale dla całego państwa, które potrzebuje stabilności.

W tej sytuacji obóz Kaczyńskiego stoi przed wyborem: albo zmierzy się z rzeczywistością i wesprze rzetelne wyjaśnienie protestów, albo będzie brnąć w zaprzeczenie, ryzykując dalszą erozję zaufania społecznego. Na razie PiS wybiera drugą drogę, ale jak pokazuje historia, prawda prędzej czy później wychodzi na jaw. A wtedy ich pozorna pewność siebie może okazać się jedynie maską skrywającą polityczną klęskę.

Idź do oryginalnego materiału