PiS kontra rzeczywistość. Jak politycy Kaczyńskiego robią z Europy straszaka

11 godzin temu

Kiedy w Strasburgu Ursula von der Leyen mówi o konieczności kontynuowania Zielonego Ładu, w Warszawie europosłowie PiS dostają ataku paniki. Wystarczyło jedno przemówienie przewodniczącej Komisji Europejskiej, by na Nowogrodzkiej znów odpalono ulubioną narrację: „Unia nas gnębi, my będziemy walczyć”. Tyle iż ta opowieść brzmi coraz bardziej jak kiepski teatrzyk, w którym aktorzy gubią tekst, a publiczność zaczyna się nudzić.

„Cała klimatyczna i ekologiczna propozycja UE ma być wdrażana w pełnej skali” – alarmował Tobiasz Bocheński. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż w tej retoryce nie chodzi o troskę o Polskę, ale o tanie straszenie ludzi, by zyskać jeszcze parę punktów w sondażach. Kiedy reszta Europy rozumie, iż inwestycje w zieloną energię, transformację przemysłu i nowoczesny transport to szansa, nie obciążenie – politycy PiS stawiają wszystko na stagnację. „Dzisiejszy kurs KE jest nieodpowiedzialny i nie rozumie pozycji takich państw jak Polska” – mówi Bocheński.

Tylko czy naprawdę to Unia „nie rozumie Polski”? Czy raczej PiS nie rozumie wyzwań XXI wieku? Rządząc przez osiem lat, nie przygotował kraju do transformacji energetycznej, nie zbudował stabilnych podstaw dla odnawialnych źródeł energii, a teraz opowiada, iż winę ponoszą inni. Wygodna wymówka, prawda?

Jeszcze ostrzej zabrzmiała Anna Zalewska: „Wystąpienie von der Leyen było wbrew rozumowi, logice, gospodarce i przeciwko Europejczykom”. To zdanie mogłoby być świetnym komentarzem… tyle iż do polityki samego PiS. Bo gdzie był rozum i logika, gdy rząd PiS pompował miliardy w nierentowne państwowe spółki, zamiast wspierać innowacje? Gdzie była troska o gospodarkę, kiedy blokowano rozwój wiatraków na lądzie i przez lata zaniedbywano energetykę prosumencką? A gdzie troska o „Europejczyków”, gdy PiS świadomie izolował Polskę w Unii, osłabiając naszą pozycję negocjacyjną?

Wypowiedzi Jacka Ozdoby tylko dopełniają obrazu. „Wyślemy list sprzeciwu wobec szaleńczych pomysłów UE” – zapowiedział. Czy ktoś jeszcze traktuje poważnie polityków, którzy sprowadzają debatę o przyszłości klimatu i bezpieczeństwa energetycznego do poziomu dziecięcej obrazy i „wysyłania listów”?

Prawda jest taka, iż PiS od lat odgrywa rolę hamulcowego w Unii. Zamiast aktywnie negocjować warunki korzystne dla Polski, ich strategia to tupanie nogą i wołanie o weto. Tyle iż weto nie daje rozwiązań, nie tworzy nowych miejsc pracy, nie chroni powietrza, którym oddychamy. Weto to tylko kolejny dowód słabości.

Nietrudno dostrzec, iż problemem PiS nie jest sam Zielony Ład. Problemem jest to, iż każda europejska reforma obnaża nieudolność ich własnych rządów. Gdy Bruksela mówi: inwestujmy w nowoczesne technologie – widać, iż PiS przez lata tego nie robił. Gdy Unia apeluje o rozwój transportu zeroemisyjnego – przypomina się, iż Polska nie ma żadnej poważnej strategii w tej dziedzinie. Dlatego politycy PiS wolą krzyczeć o „szaleńczych pomysłach” niż przyznać się do własnej bezczynności.

Największym paradoksem jest to, iż Polacy świetnie rozumieją potrzebę zmian. Widać to w boomie na fotowoltaikę, w rosnącej popularności samochodów elektrycznych, w przedsiębiorczości młodych firm technologicznych. Polska ma energię, by stać się liderem zielonej transformacji. To nie Unia nas powstrzymuje – to nasi własni politycy z PiS trzymają nogę na hamulcu. „Żądamy weta ze strony Polski i nieszukania kompromisu” – mówi Zalewska. To kwintesencja stylu PiS: nie szukać kompromisu, nie rozwiązywać problemów, tylko krzyczeć i straszyć.

Tymczasem prawdziwa polityka to nie teatrzyk grozy odgrywany w telewizji, ale codzienna praca nad tym, by Polska była nowoczesna, bezpieczna i konkurencyjna. A tego PiS po prostu nie potrafi. I coraz więcej Polaków ma świadomość, iż ci, którzy dziś głośno walczą z „szaleństwem Brukseli”, sami od dawna rozmijają się z rozumem i logiką.

Idź do oryginalnego materiału