Prawo i Sprawiedliwość (PiS) pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego po raz kolejny sięga po strategię, która zamiast służyć dobru wspólnemu, grozi destabilizacją państwa.
Euforia po zwycięstwie Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich w 2025 roku napędza partię do działań, które mają na celu osłabienie Koalicji Obywatelskiej (KO) w regionach. Jak informuje „Rzeczpospolita”, PiS planuje inicjować i wspierać lokalne referenda, których celem jest sprzeciw wobec rzekomej „nielegalnej migracji” oraz odwoływanie władz samorządowych związanych z opozycją. Ta strategia, choć pozornie demokratyczna, jest w rzeczywistości cyniczną grą polityczną, która podsyca lęki społeczne, szerzy dezinformację i osłabia stabilność instytucji państwa.
Przykładem jest zbiórka podpisów w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie PiS wspiera referendum przeciwko rzekomemu Centrum Integracji Cudzoziemców oraz odwołaniu prezydenta miasta Juliusza Wiernickiego z KO. Poseł PiS Jacek Sasin, podczas konferencji prasowej, oskarżył lokalne władze o wspieranie „obłędnej polityki masowej, nielegalnej migracji”. Tymczasem Wiernicki stanowczo zaprzeczył, by takie centrum miało powstać, nazywając te zarzuty „celową dezinformacją” mającą wzbudzać niepokój i podważać zaufanie do samorządu. Takie działania PiS to nic innego jak manipulacja, która wykorzystuje antyimigranckie nastroje do politycznych rozgrywek. Budowanie narracji o zagrożeniu, którego nie ma, jest nieodpowiedzialne i niebezpieczne, zwłaszcza w kontekście obecnych napięć społecznych.
Strategia referendów lokalnych, wspierana przez PiS, nie jest nowym pomysłem. W 2023 roku partia próbowała podobnego manewru, organizując ogólnokrajowe referendum w dniu wyborów parlamentarnych. Pytania dotyczące migracji, prywatyzacji i wieku emerytalnego były sformułowane tendencyjnie, by wspierać narrację PiS i atakować opozycję. Referendum zakończyło się fiaskiem – frekwencja wyniosła zaledwie 40%, co uniemożliwiło uzyskanie wiążących wyników. Tego rodzaju działania pokazują, iż PiS nie chodzi o rzeczywistą debatę publiczną, ale o mobilizację swojego elektoratu poprzez strach i polaryzację.
Jarosław Kaczyński, ogłaszając zbiórkę ponad pół miliona podpisów pod referendum w sprawie „nielegalnej migracji”, podkreślał, iż „ludzie powinni się wypowiedzieć”. Jednak ta retoryka skrywa prawdziwy cel: destabilizację regionów rządzonych przez opozycję. Atakując lokalne władze, PiS próbuje podważyć ich autorytet i osłabić struktury samorządowe, które od lat są bastionem niezależności od centralnej władzy. To szczególnie groźne w kontekście wcześniejszych działań partii, takich jak przejmowanie mediów publicznych, podporządkowywanie sądownictwa czy wykorzystywanie państwowych spółek do finansowania kampanii. Takie kroki wskazują na konsekwentną próbę centralizacji władzy i osłabiania demokratycznych instytucji.
Krytycy, w tym politycy opozycji, słusznie wskazują, iż referenda PiS są narzędziem politycznym, a nie wyrazem troski o obywateli. Michał Szczerba z KO w 2023 roku nazwał podobne referendum „politycznym plebiscytem”, który ignoruje rzeczywiste problemy Polaków, takie jak inflacja czy korupcja. Podsycanie antyimigranckich nastrojów, zwłaszcza w obliczu dezinformacji, jak w Piotrkowie, może prowadzić do wzrostu napięć społecznych i ksenofobii, co jest szczególnie niebezpieczne w kraju przyjmującym miliony uchodźców z Ukrainy.
Strategia PiS oparta na referendach lokalnych to cyniczna gra, która nie służy dobru publicznemu, ale partyjnym interesom. Zamiast budować dialog, partia Kaczyńskiego sieje chaos, podważa zaufanie do instytucji i eskaluje podziały społeczne. Tego rodzaju działania mogą destabilizować państwo, osłabiając samorządy i demokrację lokalną. Polska potrzebuje odpowiedzialnej polityki, a nie populistycznych zagrywek, które stawiają partyjne interesy ponad stabilnością kraju.