PiS i polityka migracyjna. Dane obnażają hipokryzję partii Kaczyńskiego

2 dni temu

Statystyki policyjne dotyczące przestępstw popełnianych przez cudzoziemców w Polsce, opublikowane 19 lipca 2025 roku przez rzecznika MSWiA Jacka Dobrzyńskiego, rzucają światło na kontrowersyjną politykę migracyjną Prawa i Sprawiedliwości (PiS) w latach 2015–2023.

Dane wskazują na systematyczny wzrost liczby zabójstw i gwałtów, w których podejrzanymi byli cudzoziemcy, osiągając szczyt w 2021 roku. Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak, komentując te dane, trafnie pyta: „Gdzie byli wtedy działacze PiS? Demonstrowali? Ostrzegali?”. Odpowiedź jest druzgocąca: milczeli, zajęci procederem masowego wydawania wiz, który w tej chwili jest przedmiotem śledztwa prokuratorskiego.

Policyjne statystyki są nieubłagane. W latach 2010–2016 liczba cudzoziemców podejrzanych o zabójstwa wahała się od 2 do 4 rocznie, z wyjątkiem 2013 roku (7 podejrzanych). Od 2017 roku, gdy rządy sprawował PiS, liczba ta zaczęła rosnąć, osiągając rekordowe 43 przypadki w 2021 roku przy 634 zabójstwach ogółem. W przypadku gwałtów trend jest podobny: w latach 2010–2015 maksymalnie 11 podejrzanych cudzoziemców rocznie, w 2016 roku – 15, a w 2023 roku aż 58. Choć od 2024 roku obserwuje się poprawę (32 podejrzanych o zabójstwa w 2024 roku, 30 o gwałty w 2025 roku), dane z czasów rządów PiS obnażają niekompetencję i hipokryzję partii w kwestii bezpieczeństwa.

Siemoniak słusznie wskazuje na aferę wizową, która rzuca cień na politykę migracyjną PiS. W 2021 roku, gdy liczba przestępstw z udziałem cudzoziemców osiągnęła szczyt, rząd PiS na masową skalę wydawał wizy, co – jak ujawnia prokuratura – mogło mieć charakter korupcyjny. Zarzuty postawiono dziewięciu osobom, w tym byłemu wiceministrowi, co podważa narrację PiS o rzekomej trosce o bezpieczeństwo Polaków. Zamiast wzmacniać kontrolę granic i procedury weryfikacyjne, PiS pozwolił na niekontrolowany napływ migrantów, co przyczyniło się do wzrostu przestępczości. Gdzie były wtedy głośne protesty polityków PiS, takich jak Krzysztof Bosak, który dziś wspiera manifestacje „Stop imigracji!”? Milczenie partii w tamtym okresie jest wymowne.

Krytyka PiS nie ogranicza się do nieudolnej polityki migracyjnej. Partia, która przez lata budowała wizerunek strażnika narodowych interesów, ignorowała dane wskazujące na pogarszające się statystyki przestępczości. Zamiast działać, PiS skupiał się na polaryzacyjnej retoryce, strasząc Polaków „zagrożeniem z Zachodu” czy „unijną dyktaturą”. Tymczasem realne problemy, jak wzrost przestępstw z udziałem cudzoziemców, były bagatelizowane. To podejście świadczy o braku odpowiedzialności i strategicznym chaosie w zarządzaniu krajem.

Obecny rząd, choć nie wolny od wyzwań, podejmuje kroki w celu poprawy sytuacji. MSWiA podaje, iż w 2024 roku wydano o 40% mniej zgód na specjalną ochronę dla cudzoziemców niż w 2021 roku, co wskazuje na bardziej rygorystyczne procedury. Jednak spuścizna po PiS – w tym afera wizowa i jej konsekwencje – przez cały czas obciąża system bezpieczeństwa. PiS, zamiast przyznać się do błędów, woli oskarżać obecny rząd o „miękką politykę migracyjną”, co jest przejawem cynizmu i próby odwrócenia uwagi od własnych niepowodzeń.

Polityka PiS w latach 2015–2023, szczególnie w kontekście migracji, była naznaczona niekompetencją i hipokryzją. Dane policyjne potwierdzają, iż partia nie tylko nie zapewniła bezpieczeństwa, ale przez swoje działania mogła je pogorszyć. Pytanie Siemoniaka – „Gdzie byli wtedy działacze PiS?” – pozostaje bez odpowiedzi, bo odpowiedź jest niewygodna: zajęci byli politycznymi rozgrywkami, zamiast chronić Polaków.

Idź do oryginalnego materiału