Choć PiS na każdym kroku udaje „największych wrogów Rosji”, rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego. Kolejne posunięcia partii Kaczyńskiego to w praktyce prezent dla Putina i jego propagandy. Jak to możliwe, iż ci sami politycy, którzy krzyczą o „obronie Polski”, działają tak, jakby realizowali plan Kremla?
Zamiast budować jedność w UE, PiS przez lata toczył wojnę z Brukselą. Ataki na Komisję Europejską, blokady i weta osłabiały wspólny front Zachodu wobec Rosji. Podzielona Europa to dokładnie to, czego chciał Putin – i właśnie to PiS mu dostarczył. Zamiast solidarnie wspierać Kijów, PiS w kampanii wyborczej rozkręcał wojnę i histerię antyukraińską.
Do tego na sztandarach mieli hasło „uniezależnimy się od Rosji”, a w praktyce? Do 2022 r. Polska sprowadzała miliony ton rosyjskiego węgla i ropy. Dopiero po wybuchu wojny rząd nagle „odkrył”, iż to kompromitacja. Tylko iż przez lata kasa płynęła prosto do Moskwy.
Kaczyński chętnie fotografował się i podpisywał wspólne deklaracje z Marine Le Pen czy Matteo Salvinim – politykami znanymi z prorosyjskich sympatii. Czy naprawdę ktoś wierzy, iż Putin nie zacierał rąk, widząc takie sojusze?
Zamiast budować jedność w sojuszu, PiS przez lata pluł na Niemcy i Francję – państwa, bez których NATO nie istnieje. Hasła o „zdradzie Zachodu” idealnie wpisywały się w narrację rosyjskiej propagandy.
Patrząc na całość działań PiS, wniosek jest prosty: głośno krzyczą „Rosja zła”, a po cichu rozgrywają politykę dokładnie tak, jak chce Putin.