Nie ma chyba lepszego podsumowania dzisiejszego stanu Prawa i Sprawiedliwości niż fakt, iż partia rządząca przez osiem lat próbuje wmówić Polakom, iż jej kandydat na prezydenta jest… bezpartyjny. Andrzej Duda, choć wywodził się z PiS, miał udawać „prezydenta wszystkich Polaków”. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy – był posłuszny każdej decyzji z Nowogrodzkiej, podpisując ustawy choćby o trzeciej nad ranem. Teraz Kaczyński postawił na drugiego „Dudę”, ale tym razem na sterydach kłamstwa i manipulacji.
Karol Nawrocki, kreowany na „kandydata bezpartyjnego”, to w rzeczywistości człowiek w pełni lojalny wobec Jarosława Kaczyńskiego. Nieprzypadkowo wybrano postać stosunkowo mało rozpoznawalną, ale odpowiednio „ukształtowaną” – dokładnie tak, jak trzeba, by realizować interesy PiS, a jednocześnie zmylić mniej zaangażowaną politycznie część wyborców. Nawrocki to prawdopodobnie marionetka, którą Kaczyński zamierza pociągać za sznurki, podobnie jak robił to z Andrzejem Dudą.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Niezależność Nawrockiego? Brzmi to jak żart. Gdyby rzeczywiście był niezależny, nigdy nie zdobyłby rekomendacji Kaczyńskiego by odpowiadać za IPN. Warunek, by wejść na scenę z poparciem PiS, jest jeden – absolutna lojalność wobec wodza.
Kaczyński wie, iż marka PiS jest dziś bardziej obciążeniem niż atutem. Słowo „PiS” wywołuje u wielu Polaków co najmniej zażenowanie, a u niektórych wręcz odruch wymiotny. Po ośmiu latach afer, nepotyzmu i demolki instytucji państwowych, Kaczyński musi kombinować jak koń pod górkę. Rozumie, iż bez zdobycia głosów spoza twardego elektoratu PiS jego plan spali na panewce.
Dlatego PiS w swojej propagandzie kreuje Nawrockiego na kogoś, kim nigdy nie był i nie będzie – na „bezpartyjnego” kandydata. W rzeczywistości to tylko kolejna maska, za którą kryje się cyniczny plan podporządkowania prezydentury partyjnym interesom PiS.
Nie od dziś wiadomo, iż Kaczyński najlepiej czuje się, gdy ma na swoich ludzi „kwity”. Andrzej Duda był przez lata skutecznie kontrolowany przez PiS, co przejawiało się w jego całkowitej uległości wobec poleceń partyjnych. Czy w przypadku Nawrockiego będzie inaczej? Wątpliwe. Kaczyński wie, jak zabezpieczyć swoją pozycję – nie wybiera ludzi przypadkowych, ale tych, których łatwo będzie utrzymać w ryzach.
Próba ukrycia partyjnych korzeni Nawrockiego to dowód na słabość PiS. Gdyby partia była pewna swojej siły, nie musiałaby uciekać się do takich manipulacji. Słabnące poparcie, ogromny poziom społecznego rozczarowania i zmęczenie ośmioletnimi rządami sprawiają, iż Kaczyński jest zmuszony grać w fałszywe karty.
Jednak Polacy już raz dali się nabrać na „prezydenta niezależnego”. Czy znów uwierzą w tę narrację? W obliczu coraz większej świadomości społeczeństwa i niechęci do PiS, tym razem scenariusz raczej się nie powtórzy. Nawrocki, mimo propagandowego makijażu, pozostanie człowiekiem Kaczyńskiego – i Polacy doskonale to widzą.