Czy Kaczyński chciał, aby seniorzy umierali bez leków? Za czasów PiS wprowadzono fatalną ustawę. Polski rynek farmaceutyczny wart jest około 55 miliardów złotych rocznie i działa w oparciu o trzy filary: producentów, hurtownie i apteki. To właśnie apteki, czyli punkt styku pacjenta z systemem ochrony zdrowia, stały się ofiarą politycznych eksperymentów PiS. Chociaż wiele osób mówi, iż za tym poszły też do PiS duże łapówki.
Bo właśnie 13 lipca 2023 roku PiS przeforsował ustawę znaną jako „Apteka dla aptekarza” (Ada2). Miała ona – według oficjalnych deklaracji – uporządkować rynek i zwiększyć bezpieczeństwo pacjentów. W praktyce jednak doprowadziła do drastycznego spadku liczby aptek w całym kraju. Od momentu wejścia w życie przepisów, w Polsce zniknęło 2247 aptek. Efekt jest taki, iż dziś ponad 500 gmin nie ma żadnej apteki lub punktu aptecznego, a w kolejnych 800 gminach działa tylko jeden punkt. W sumie daje to prawie 1000 gmin pozbawionych faktycznego dostępu do leków – zwłaszcza w nocy czy w sytuacjach nagłych, kiedy dojazd do większego miasta jest utrudniony.
Brak aptek to nie tylko problem zdrowotny, ale też ekonomiczny. Badania rynku pokazują, iż ceny leków bez recepty w miejscowościach z lokalnym monopolem potrafią być choćby o 130% wyższe niż w dużych miastach. Dla wielu Polaków oznacza to konieczność wyboru między wydatkiem na lekarstwa a innymi podstawowymi potrzebami.
PiS kłamał, iż apteki będą bardziej dostępne. Z tysiąca gmin zniknęły.