Katastrofa demograficzna nie nadchodzi – ona już tu jest. Polska starzeje się w tempie, które przeraża choćby ekonomistów. Za kilka lat nie będzie miał kto pracować, nie będzie miał kto wynajmować mieszkań, nie będzie miał kto płacić składek. A winnych nie trzeba daleko szukać. To właśnie rządy PiS-u, ze swoim obsesyjnym dążeniem do kontroli nad ciałami kobiet, zniszczyły naturalny rytm życia społecznego. Zakaz aborcji, nagonki na lekarzy, pokazowe procesy, śmierć kobiet w szpitalach, które nie doczekały pomocy, bo ktoś bał się prokuratora – to wszystko stworzyło atmosferę strachu przed ciążą.
Młode kobiety nie chcą ryzykować życia, a młodzi mężczyźni nie chcą zakładać rodzin w kraju, gdzie państwo zagląda ludziom do łóżek i macic. W efekcie rodzi się najmniej dzieci od końca II wojny światowej, a społeczeństwo kurczy się szybciej niż gdziekolwiek w Europie.
Zamiast polityki prorodzinnej – była polityka terroru moralnego. Zamiast bezpieczeństwa i nowoczesnych szpitali – kazania i zakazy. Zamiast wsparcia kobiet – “programy” i “komisje”, które nie urodzą ani jednego dziecka. Efekt? Polska to dziś kraj starców z kluczami do pustych mieszkań. Ponad 70% majątku Polaków zamrożone jest w betonie i ziemi, bo każdy boi się o przyszłość. Za dekadę milion właścicieli kawalerek zderzy się z brutalną rzeczywistością: nie będzie najemców, nie będzie emerytur, nie będzie młodych.
To nie tylko kryzys demograficzny. To społeczna katastrofa wywołana przez ideologiczną wojnę PiS-u z kobietami i rozumem. Polska właśnie płaci cenę za lata hipokryzji, strachu i milczenia. I jeżeli PiS wróci do władzy, młode Polki po prostu wyjadą.

2 tygodni temu















