Zakończyło się spotkanie przedstawicieli sztabów Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego, które miało ustalić zasady debaty prezydenckiej zaplanowanej na piątek, 11 kwietnia, w Końskich. Niestety, po dwóch godzinach rozmów nie osiągnięto żadnych konkretnych ustaleń, a atmosfera spotkania – jak wynika z relacji – była daleka od konstruktywnej. Wioletta Paprocka, szefowa sztabu Trzaskowskiego, w mediach społecznościowych ujawniła, iż rozmowy były nieustannie przerywane, co uniemożliwiło poznanie warunków debaty. Ostatecznie uzgodniono, iż telewizje (TVP, TVN i Polsat) prześlą sztabom propozycje zasad mailem. Paprocka podkreśliła jednak, iż sztab Trzaskowskiego jest gotowy i będzie czekać na Nawrockiego w Końskich.
Tymczasem sztab Karola Nawrockiego, kandydata popieranego przez PiS, po raz kolejny pokazał, iż bardziej zależy mu na stawianiu warunków i mnożeniu przeszkód niż na faktycznej debacie. Paweł Szefernaker, szef sztabu Nawrockiego, po spotkaniu stwierdził, iż nie ma zgody ze strony Trzaskowskiego na poszerzenie formatu debaty o dwie dodatkowe stacje – TV Republika i wPolsce24 – które są znane z sympatii do prawicowych środowisk. Szefernaker w swoim wpisie na portalu X pytał: „Czego się boi Trzaskowski?”, próbując odwrócić uwagę od ewidentnych uników własnego obozu. Jednak to pytanie należałoby zadać jemu samemu i całemu sztabowi PiS: dlaczego to oni, mimo wcześniejszych deklaracji Nawrockiego o gotowości do debaty, teraz robią wszystko, by do niej nie doszło?
Zachowanie sztabu Nawrockiego budzi poważne wątpliwości co do szczerości ich intencji. Karol Nawrocki od tygodni wzywał Rafała Trzaskowskiego do debaty, a gdy ten w końcu zaproponował konkretny termin i miejsce – PiS nagle zaczęło mnożyć warunki i stawiać ultimatum. Szefernaker upiera się przy formule pięciu telewizji, w tym Republiki i wPolsce24, które trudno uznać za neutralne media, zważywszy na ich powiązania z prawicowym establishmentem. Polsat wyraził zgodę na szerszy format, ale TVP i TVN, wraz ze sztabem Trzaskowskiego, nie widzą potrzeby rozszerzania listy organizatorów. I słusznie – debata ma być merytorycznym starciem kandydatów, a nie medialnym cyrkiem z udziałem stacji, które jawnie wspierają jedną ze stron.
To, co robi PiS, wygląda na klasyczną grę na zwłokę. Szefernaker i jego zespół zdają sobie sprawę, iż Trzaskowski, jako kandydat cieszący się w tej chwili największym poparciem w sondażach, jest w komfortowej pozycji. Debata w Końskich, na neutralnym gruncie i z udziałem trzech największych stacji telewizyjnych, mogłaby obnażyć słabości Nawrockiego – zarówno merytoryczne, jak i wizerunkowe. Dlatego PiS robi wszystko, by storpedować to wydarzenie, zasłaniając się rzekomą troską o „pluralizm” i „szacunek dla widzów”. W rzeczywistości jednak ich działania wskazują na jedno: boją się tej debaty jak ognia.
Spotkanie w TVP, które miało być krokiem w stronę organizacji debaty, zamieniło się w farsę. Wioletta Paprocka jasno wskazała, iż sztab Nawrockiego nieustannie przerywał rozmowy, uniemożliwiając ustalenie choćby podstawowych zasad, takich jak czas trwania debaty czy liczba rund. Takie zachowanie nie świadczy o chęci dialogu, ale o celowej obstrukcji. PiS, zamiast skupić się na merytorycznym przygotowaniu swojego kandydata, woli grać na czas i szukać wymówek, by uniknąć konfrontacji.
Co więcej, narracja Szefernakera o „otwartej debacie” brzmi jak desperacka próba odwrócenia uwagi od własnych słabości. jeżeli Nawrocki jest tak pewny siebie, jak deklarował, wzywając Trzaskowskiego do debaty, to dlaczego jego sztab boi się stanąć do walki na zaproponowanych warunkach? Dlaczego zamiast przygotowań do merytorycznego starcia, PiS skupia się na kwestiach technicznych i próbuje narzucić obecność mediów, które są im przychylne? Odpowiedź jest prosta: boją się, iż Nawrocki nie sprosta Trzaskowskiemu w uczciwej, otwartej debacie, gdzie nie będzie mógł liczyć na wsparcie zaprzyjaźnionych dziennikarzy.
Końskie może stać się symbolem tchórzostwa PiS. Nawrocki, który jeszcze kilka dni temu chełpił się, iż „idzie po Trzaskowskiego”, teraz – za sprawą swojego sztabu – wygląda na kandydata, który szuka każdej wymówki, by nie stanąć do walki.
Sztab Trzaskowskiego jasno potwierdził swoją obecność w Końskich, niezależnie od tego, czy PiS zdecyduje się na udział. jeżeli Nawrocki się nie pojawi, pozostanie puste miejsce – symboliczny obraz tego, jak PiS boi się zmierzyć z rzeczywistością i trudnymi pytaniami. Polacy zasługują na debatę, w której kandydaci na prezydenta zmierzą się na argumenty, a nie na uniki i gierki polityczne. PiS, stawiając kolejne warunki i torpedując rozmowy, pokazuje, iż nie jest gotowy na uczciwą walkę. Pytanie brzmi: czy Nawrocki i jego sztab znajdą w sobie odwagę, by stanąć do debaty, czy też po raz kolejny potwierdzą, iż ich retoryka to tylko puste słowa?