Piotr Zgorzelski miażdży Andrzeja Dudę. To żenujące co wyprawia prezydent

3 godzin temu

W polskiej polityce są postaci, które potrafią nie tylko znieść krytykę, ale wręcz ją ignorować z godną podziwu beztroską. Na czele tego rankingu niechlubnych bohaterów znajduje się Andrzej Duda. Człowiek, który przez lata swojej prezydentury zasłynął nie tyle jako przywódca, co jako mistrz dmuchania kraba, jazdy na nartach i… unikania odpowiedzialności oraz zrzucania winy na innych.

Jak to możliwe, iż prezydent kraju, którego konstytucja jasno określa jako strażnika ładu prawnego, stał się jednym z głównych winowajców chaosu? Ano, wystarczy po prostu nic nie robić, a kiedy już trzeba coś podpisać – podpisać wszystko, co PiS podrzuci na biurko. Marszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL podsumował to zwięźle: „Jednym z głównych winowajców bałaganu prawnego i braku praworządności w Polsce jest prezydent Duda. Żenującym jest dla mnie to, iż uwagi i ataki w stronę rządu prezydent wykonuje podczas wizyty innych przywódców państw.”



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Krytyka prezydenta to jednak nie tylko domena Koalicji 15 Października. choćby wewnątrz obozu PiS coraz częściej można usłyszeć, iż Duda robi to, co najlepiej potrafi – nic. Zresztą, jego najnowsze aktywności nie pozostawiają złudzeń: podczas wizyt zagranicznych potrafi wrzucić parę kąśliwych uwag pod adresem rządu, a potem z uśmiechem na twarzy powrócić do swojej codziennej rutyny – wakacji.

Właściwie to fenomenalne, jak ktoś może przetrwać w polskiej polityce, robiąc tak niewiele. Andrzej Duda stał się człowiekiem nic nie znaczących gestów i przechowywania politycznych szkodników i trutni.

Prezydentura Andrzeja Dudy to smutny dowód na to, iż można przejść przez najważniejsze stanowisko w państwie, nie zostawiając po sobie niczego, poza bałaganem prawnym i społecznym podziałem. Ale co tam, na końcu i tak zawsze znajdzie się ktoś inny, kogo można obwinić, prawda?

Idź do oryginalnego materiału