Propaganda PiS w ciągu kilku dni przestała być skuteczna. Ponad pół miliona ludzi na ulicach Warszawy poczuło swoją siłę i w kulturalny,ale zdecydowany sposób pokazała Kaczyńskiemu środkowy palec. Zawyli pisowscy sprzedajni medialni cyngle, krzyczą z przerażenia politycy PiS, boją się rodziny usadzone po spółkach skarbu państwa. A wszystko przez to, iż marsz 4 czerwca dał coś bardzo potrzebnego: poczucie siły i nadzieję.
Dzięki marszowi, który był marszem polskich serc, polskiego narodu, piotiomkinowska wioska pisowska upadła. Dekoracje się przewróciły, widać ruiny, zgliszcza i kłamstwa. To co się działo na ulicach Warszawy a niedługo będzie działo się na ulicach innych miast, było niesamowitym wydarzeniem. Atmosfera pozytywnej zmiany i wiary we własną siłę. euforia i śmiech. Piękna, szczęśliwa i pozytywna Polska.
Kaczyński się skończył 4 czerwca. Tego dnia demokracja zaczęła swój triumfalny powrót do naszego kraju.