Mija trzeci dzień odkąd Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła finansowe sprawozdanie PiS. W prawnej konsekwencji oznacza to tyle, iż minister finansów Andrzej Domański powinien niezwłocznie wypłacić subwencję i to w całości, bo Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uwzględniła skargę PiS. Termin „niezwłocznie” jest często stosowany w przepisach prawnych, ale w praktyce to też obiekt wielu żartów produkowanych przez sędziów, adwokatów i prokuratorów. Tak, czy inaczej czym innym jest opieszałość, a czym innym premedytacja i to jest teraz największy problem ministra Domańskiego.
Ze wszystkich rzeczy jakich pan minister by sobie życzył, fałszywa troska Donalda Tuska o honor i odwagę ministra byłaby prawdopodobnie na ostatnim miejscu. Stało się jednak inaczej i Donald Tusk dwukrotnie wyrządził swojemu podwładnemu niedźwiedzią przysługę. Pierwszy raz miało to miejsce po wpisie na portalu X.
„Pieniędzy nie ma i nie będzie”. Na moje oko tyle wynika z uchwały PKW.
— Donald Tusk (@donaldtusk) December 30, 2024
Drugi raz na posiedzeniu rządu, kiedy to premier właśnie odwołał się do cnót ministra Domańskiego:
Patrzę na ministra finansów i on jest kolejnym przykładem tego, ile trzeba odporności, pewności moralnych i prawnych racji, żeby dobrze prowadzić polskie sprawy.
Pozornie może się wydawać, iż Donald Tusk publicznie zadeklarował wielki szacunek dla ministra finansów, ale pozory mylą. Słowa i komentarz premiera to oczywisty szantaż i stawianie Domańskiego w beznadziejnej sytuacji. Problem polega na tym, iż Andrzej Domański nie ma żadnego wyjścia i musi wypłacić pieniądze PiS, o ile chce uniknąć poważnych konsekwencji prawnych. Odmowa wypłacenia należności jest jednoznaczna z naruszeniem art. 231 k.k. i mówią o tym choćby ci prawnicy, którzy w sposób nieuprawniony kwestionują status sędziów i całą Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Przez trzy dni nie poznaliśmy stanowiska Andrzeja Domańskiego, ale to jeszcze nie jest złamanie prawa, a i „niezwłocznie” ciągle się mieści w granicach rozsądku z uwagi na czas kalendarzowy. Pierwszy dzień po decyzji to był Sylwester, drugi Nowy Rok i to jest mocne alibi. Z drugiej strony pan minister miał całe trzy dni na podjęcie decyzji i dalsze zwlekanie nie ma sensu. Istnieją tylko cztery możliwości: pieniądze zostaną wypłacane, minister poda się do dymisji, pieniądze nie zostaną wypłacone, wpłata pieniędzy zostanie zawieszona. Dwie pierwsze decyzje dają ministrowi wolność, dwie kolejne akt oskarżenia z 231 k.k.
Jak się zachowa Andrzej Domański? Trudno zgadywać, ale najbardziej prawdopodobny wydaje się wariat z zawieszeniem wypłaty, jednak to w żaden sposób nie zwolni ministra z odpowiedzialności karnej. Za to pełne poczucie komfortu ma Donalda Tusk, który bez żadnych konsekwencji może prężyć muskuły przed najbardziej zatwardziałym elektoratem. Teoretycznie premier mógłby odpowiadać za namawianie do popełnienia przestępstwa, ale to bardzo mało prawdopodobne. Ostatecznie pełną odpowiedzialność poniesie wyłącznie minister finansów Andrzej Domański, dlatego musi się dobrze zastanowić, czy chce być bohaterem „Silnych Razem”, czy wolnym i niekaranym obywatelem.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!