PILNE: Cieszyński będzie bezkarny: respiratory widmo i bezczynność prokuratury

2 tygodni temu

Wśród wielu afer, które obciążyły rządy Prawa i Sprawiedliwości w latach 2015–2023, jedna historia wciąż domaga się rozliczenia – historia zakupu respiratorów w kwietniu 2020 roku. W rozmowie z Janem Pińskim Przemysław Gadomski, współautor książki „Raport o rządach PiS 2015–2023”, szczegółowo opisuje nie tylko kulisy tego kontraktu, ale i przerażającą bezkarność jego uczestników.

W czasie szczytu pandemii COVID-19 Ministerstwo Zdrowia przelało 160 milionów złotych (35 mln euro) na konto prywatnej firmy E&K, należącej do Andrzeja Izdebskiego – postaci znanej z obrotu bronią, zadłużonej i niewiarygodnej. Firma ta w 2017 roku osiągnęła przychód na poziomie… 4 800 zł. W 2018 – 100 000 zł. Przez trzy kolejne lata jej kapitał własny był ujemny, co zgodnie z prawem obligowało zarząd do ogłoszenia upadłości.

Ale upadłość nie nastąpiła. Zamiast tego firma – de facto bankrut – otrzymała gigantyczny publiczny kontrakt.

Respiratory, których nie było

Zgodnie z umową E&K miała dostarczyć respiratory kompatybilne z polskim systemem szpitalnym. Dostarczono jednak sprzęt innego typu – zdekompletowany, bez instrukcji, bez certyfikatów, nieprzydatny klinicznie. Mimo to pracownik Ministerstwa Zdrowia podpisał protokół odbioru, umożliwiając częściowe rozliczenie kontraktu.

Niektóre z respiratorów można było wówczas kupić za połowę ceny rynkowej. Polski dystrybutor oferował je ministerstwu – bez odzewu. Liczyła się tylko firma E&K.

Gdzie są pieniądze?

Część środków została rzekomo odzyskana, ale spora suma zniknęła bez śladu. Andrzej Izdebski, który zyskał dostęp do publicznych milionów, spłacił prywatne długi, wykupił hipotekę na luksusowy lokal, po czym… przekazał go córce. W tym samym czasie pojawiły się informacje o jego śmierci w Albanii – kraju, w którym nie istnieją krematoria, choć według jednej z wersji miał zostać tam skremowany.

Do dziś nikt nie wie, czy Andrzej Izdebski naprawdę zmarł. Według dziennikarzy mógł inscenizować własną śmierć. Tak działają służby specjalne.

Państwo, które nie chce pamiętać

Najwyższa Izba Kontroli (NIK) wykazała szereg nieprawidłowości, w tym złamanie podstawowych zasad zamówień publicznych. Mimo to śledztwo zostało umorzone, a sprawa po pięciu latach grozi przedawnieniem. jeżeli prokuratura nie zadziała natychmiast, osoby odpowiedzialne za ten gigantyczny skandal nigdy nie poniosą konsekwencji.

Tymczasem ci, którzy firmę E&K rekomendowali – a miała ona zaległości wobec ZUS-u i fiskusa – nie tylko nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności, ale wielu z nich zrobiło kariery w strukturach państwa PiS. Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński twierdził, iż transakcja odbyła się za zgodą Agencji Wywiadu i CBA. Dziś, jako były minister cyfryzacji, uśmiecha się do kamer i unika odpowiedzi. I chodzi na wolności.

Mechanizmy bezkarności

Jak wskazują autorzy książki „Audyt – Raport o rządach PiS”, jednym z najważniejszych celów rządu było stworzenie systemu prawnego, który chroniłby decydentów przed odpowiedzialnością. Przejęcie prokuratury, upolitycznienie sądów, ignorowanie raportów NIK – to elementy większego planu.

W przypadku afery respiratorowej choćby faktury wystawione przez E&K zawierały błędy VAT, a mimo to nikt nie zareagował.

Ostatni moment na działanie

Jeśli prokuratura nie podejmie natychmiastowych działań, sprawa – której symbolem stały się respiratory widmo i „znikający” handlarz – zniknie z pola widzenia opinii publicznej. 160 milionów złotych publicznych pieniędzy przepadło, nie ratując ani jednego życia. Pozostaje pytanie: czy ktoś za to odpowie?

Idź do oryginalnego materiału