Piłka nożna nie jest poza prawem

myslpolska.info 6 godzin temu

Co jakiś czas pojawiają się protesty środowisk kibicowskich wobec kolejnych zakazów stadionowych wydawanych arbitralnie przez instytucje, które w normalnych warunkach (tzn. w warunkach państwa prawa) w ogóle nie musiałyby istnieć.

Brakuje w tych protestach jednak analizy czysto prawniczej, dominują emocje jednej i drugiej strony. Odwieczna walka między wolnością, a bezpieczeństwem, w której zwycięża silniejszy. O ile mi jednak wiadomo – prawo i „państwo prawa” powstały właśnie po to, by spory rozstrzygać podług poczucia sprawiedliwości, a nie prostej siły.

Tymczasem po raz kolejny wydano zakaz stadionowy w związku z niebezpieczną akcją kibiców Widzewa Łódź na stadionie Cracovii. Akcją zresztą niezwykle kreatywną, bo fani RTS wspięli się na dach, by zasłonić napisem „Widzew” fragment szyldu „Cracovia Pany”, tak by wyszło iż „pany” to jednak ci z miasta włókniarzy. Ale wróćmy do meritum, bo nie o ocenę kreatywności kibicowskiej tu chodzi.

Zakaz miał dotyczyć całego stadionu. Według logiki „uderzenia” w organizatora zdarzenia, tj. meczu, który miał w ten sposób nie być dostatecznie dobrze zabezpieczony. I to się jeszcze z punktu widzenia logiki prawniczej obroni, ale mniej już obroni się to, kto jeszcze na takim zakazie traci. Bo po pierwsze poszkodowani są kibice Cracovii, z których część owszem wzięła udział w akcji „odbijania napisu” na rzeczonym dachu, ale grubo ponad 99% miała z wykonawcami wspólnego tylko tyle, iż podzielają z ich klubowe sympatie. I to się już nie obroni. Podobnie jak to, iż kibice innych zespołów, którzy w związku z tym nie mogą wybrać się na wyjazdowy mecz swojej drużyny, choć kompletnie z tą akcją nie mieli nic wspólnego.

I tu pojawia się moment, w którym należy odejść od szczegółu do ogółu. Czy uderzenie w winnego (organizatora, tj. klubu piłkarskiego) powinno odbywać się choćby wtedy, gdy przy okazji generuje odpowiedzialność zbiorową? Biorąc pod uwagę hierarchię aktów prawnych, czyli to, iż najwyższym aktem prawnym w Polsce jest Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej – której art. 42 stwierdza „Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia”, możemy to potraktować (i o tym mówi też praktyka orzecznicza Trybunału Konstytucyjnego) jako wyraźny zakaz stosowania odpowiedzialności zbiorowej. Karę za czyn opisywany przy okazji meczu Cracovia-Widzew powinni ponieść winni zamieszek, organizator (o ile założymy, iż obowiązek uniknięcia takich wydarzeń jest obowiązkiem obligatoryjnym), ale na pewno nie postronni widzowie lub uczestnicy innego zdarzenia w innym dniu.

Władze związkowe tymczasem za każdym razem w takich sytuacjach wylewają dziecko z kąpielą i do tego samego zachęcają też inne podmioty. Bo tak jest choćby ze skandalicznym brakiem biletów dla kibiców Wisły Kraków na meczach wyjazdowych w I lidze. Wszyscy o tym wiedzą, dziennikarze piszą artykuły, a tymczasem prawo jest bezradne, choć mówi wyraźnie o wolności poruszania się i uczestniczenia w wydarzeniach publicznych. Naprawdę, to iż Misiek rzucił nożem w Dino Baggio 27 lat temu i ogólny patologiczny klimat wokół kibiców Białej Gwiazdy, nie może być powodem do rezygnacji ze spełnienia obowiązków przez organizatorów wydarzeń sportowych, a z tym w istocie mamy do czynienia.

I rzecz ostatnia, tytułowa: ani PZPN ani Ekstraklasa S.A. ani społeczność kibiców piłkarskich to nie są jakieś wyjątki od prawa i mają takie same obowiązki jak wszyscy inni. Wewnętrzne przepisy, które regulują rozgrywki, nie mogą kompetencyjnie wykraczać poza to, o czym mówi prawo państwowe. Chyba, iż uznamy, iż piłka nożna zawiera w sobie jakąś eksterytorialność.

Tak, mecze piłki nożnej bywają meczami podwyższonego ryzyka, kumulują się tam emocje i dochodzi do naruszeń prawa. Ale nikt nie postuluje likwidacji ruchu drogowego z powodu wypadku, nikt nie zakazuje sprzedaży noży z powodu napaści z użyciem tego narzędzia. Z kolei gdy na koncercie artysty X w mieście Y zdarzy się jakaś tragedia, to jeszcze nie powód by fani nie mogli tego artysty posłuchać w mieście Z, a artysta X kilka następnych koncertów grał bez publiczności. Opanujmy się, bo zanim się obudzimy to przestaniemy w państwie prawa żyć.

Tomasz Jankowski

fot. wikipedia

Myśl Polska, nr 43-44 (20-27.10.2024)

Idź do oryginalnego materiału