Pierwszego listopada nie chodzę na cmentarze

myslpolska.info 2 lat temu

W taki dzień, jak dziś (1.11) nie chodzę na cmentarze. Śmierć, grób i cmentarz są dla mnie wyrazem pamięci, kultury i duchowości. Na polskich cmentarzach duchowości i kultury nie widać. Tandetne i brzydkie nagrobki z chryzantemowo – zniczowym szałem pierwszego listopada, składają się na imprezę dla żywych do której pamięć o zmarłych jest dodatkiem, pretekstem czy tylko rekwizytem. Już chyba bardziej autentycznie wypadają pod tym względem tam, gdzie w pamięci o zmarłych zachowały się relikty pogaństwa w postaci zostawiania pokarmów na mogiłach i choćby picia alkoholu z okazji wspominania zmarłych. Tam przynajmniej nie ma przerostu formy nad treścią.

Gdy byłem prezydentem zastanawiałem się czym współcześnie jest cmentarz i czym powinien być. To był trudny problem począwszy od nagrobkowej lastrykowej tandety, ale za to dość odpornej na czas, poprzez problem rozrostu cmentarza i braku terenów na jego powiększanie, skończywszy na kwestiach ile to kosztuje i kto za to płaci. Mój stosunek do tych problemów był i jest skrzyżowaniem podejścia wolnorynkowego z przekonaniem, iż cmentarz i mogiła są na tyle ważnymi częściami naszej tradycji, kultury i w końcu tożsamości, iż powinny podlegać dużym wymaganiom estetycznym. W tych swoich wyobrażeniach planowałem budowę na cmentarzu w Stalowej Woli kolumbarium, które przypominałoby bardziej park niż współczesny cmentarz. Kolumbarium miało być piętrowe z rzeźbami, odpowiednią zielenią i nocnym oświetleniem. Dlaczego cmentarz nie ma być miejscem, gdzie przychodzi się porozmyślać, powspominać, a choćby odpocząć i dlaczego świadomość, iż obok są zmarli miałaby w tym przeszkadzać? Oczywiście cmentarz nie musi być dziełem sztuki, ale wszystkie względy, które wcześniej wymieniłem, czyli duchowość, kultura i tożsamość, składające się na pamięć i szacunek dla zmarłych, wręcz wymagają, by do dzieła sztuki się zbliżać. Dzisiaj cmentarze w miastach takich, jak Stalowa Wola są – czy ktoś tego chce, czy nie – reprezentacją poziomu wymienionych wcześniej wartości. W ogromnej większości wypada to źle. Oczywiście cmentarz – park o wysokich walorach estetycznych kosztuje. I tu przechodzę do podejścia wolnorynkowego tego problemu.

Zapewne wielu uzna za sprzeczność wolnorynkowe traktowanie spraw pochówków i wyglądu cmentarzy z duchowością i kulturą. Sądzę, iż jest tak dla tego, iż w Polsce mamy tradycję, w której pogrzeb i grób, to sprawy przy których nie wypada mówić o pieniądzach. To taka hipokryzja. Wszyscy wiedzą ile kosztuje pogrzeb, trumna, wieńce, ksiądz czy tak zwany mistrz ceremonii. Paradoksalnie o to, żeby cmentarz zarabiał zdecydowanie częściej dbają księża katoliccy, administrujący cmentarzami parafialnymi niż władze samorządowe zarządzające cmentarzami komunalnymi. To jest tak, iż jak kogoś pochowają, postawią mu nagrobek z kamienia albo innego materiału, to za drobne pieniądze taki grób może stać i stać. Nie chcę być źle zrozumiany, ale taki grób to, ni mniej, ni więcej nieruchomość ze wszystkimi tego finansowymi konsekwencjami. Jednak tego aspektu ani władze komunalne zarządzające cmentarzami, ani właściciele (no właśnie czy właściciele, czy kto?) grobów nie dostrzegają albo choćby nie rozumieją.

Pojawia się kolejny problem, czyli do jakich rozmiarów mają powiększać się cmentarze? W wielu miastach zaczyna brakować terenów. Uważałem przed laty i teraz, iż kremacja musi stać się obligatoryjna. Pochówek trumienny to już luksusu i jak każdy luksus musi być drogi. Zatem, kto chce wygodnie leżeć musi drogo zapłacić. Pamiętam, kiedy byłem prezydentem, jak mnie ostrzegano i straszono biskupami, gdy forsowałem budowę spalarni zwłok w Stalowej Woli. Byłem tak przekonany o potrzebie tej instytucji, iż miasto poręczyło kredyt firmie, która chciała spalarnie wybudować i prowadzić. Inwestycja się sprawdziła i o ile wiem właściciel do niej nie dokłada.
To, co powyżej napisałem składa się na to, iż można z cmentarzy zrobić parki, które mogą i powinny zarabiać, ponieważ zaspakajają istotną potrzebę mieszkańców. Współcześnie miasta mogą szczycić się cmentarzami zabytkowymi. A dlaczego turystów mają nie przyciągać współczesne cmentarze będące parkami, a może dziełami sztuki, które zarabiają na siebie?

Andrzej Szlęzak

Idź do oryginalnego materiału