

Finansowe powiązania z Urzędem Marszałkowskim Województwa Opolskiego oraz nieprawidłowe korzystanie ze środków KPO zarzucają politycy Prawa i Sprawiedliwości rodzinie senatora Koalicji Obywatelskiej Beniamina Godyli. Do sprawy odniósł się syn senatora, Szymon Godyla, wojewódzki radny KO, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Opolskiego.
– Wczoraj Polską wstrząsnęła afera KPO. Wydaje się, iż to są pieniądze, które w żaden sposób nie przyczynią się do rozwoju polskiej gospodarki, a trafiły do znajomych polityków Platformy Obywatelskiej, a także ich rodzin. Jedna z tych afer dotyczy opolskiego senatora, Beniamina Godyli, ojca radnego województwa polskiego, Szymona Godyli. Żona senatora trzymała ponad pół miliona złotych dofinansowania do inwestycji w SPA w pałacu, którego jest właścicielem. Oczekujemy wyjaśnień. Jednocześnie chcieliśmy wrzucić w przestrzeń publiczną pytanie, czy to jest moralne i czy to jest normalne, iż członkowie rodzin, polityków wyciągają ręce po rządowe czy unijne dotacje, których rozdział leży w gestii ministerstw kierowanych przez ich partyjnych kolegów. Mówimy tutaj o noclegach, o usługach cateringowych, o zakupie alkoholu. Są setki, jeżeli nie tysiące firm na terenie Opola i Opolszczyzny, które tego typu usługi świadczą. Naprawdę mamy uwierzyć, iż jest przypadek, iż akurat tak ogromna kwota trafiła do firmy rodzinnie powiązanej z senatorem i z radnym wojewódzkim KO? – mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości Kamil Bortniczuk.
– Afera KPO zbiegła się z aferą związaną z finansowaniem biznesów państwa Godyli z budżetu samorządu województwa opolskiego. Na tę chwilę ponad 300 tysięcy ujawnionych transakcji z firmą mamy pana radnego i żony pana senatora, a także samego pana radnego. Polityka antykorupcyjna mówi bardzo jasno – radny powinien być niezależny. o ile radny otrzymuje tak potężne środki, jego mandat jest atrapą. Wzywamy do ustąpienia z funkcji nie tylko wiceprzewodniczącego, ale także radnego oraz zwrotu tych korzyści, jakie odniósł na majątku województwa opolskiego, czerpiąc nie tylko korzyści z transakcji, ale pobierając diety również – dodaje Wojciech Komarzyński, radny województwa opolskiego z PiS.
– Sprawa na Opolszczyźnie pokazuje skalę, jaka funkcjonuje w całym kraju. Państwo Godyla szeroko korzystają z dofinansowania publicznego, również z KPO. To naprawdę jest bardzo niemoralne, ale to też budzi wielkie zapytanie, czy to wszystko jest zgodne z literą prawa. Na pewno będziemy to skrupulatnie sprawdzać – zapowiada posłanka PiS Katarzyna Czochara.
– jeżeli chodzi o sprawę sprzedaży wina do samorządu województwa, temat ten wyszedł w święta Bożego Narodzenia, kiedy też miałem pracownika, który pomagał mi w temacie zamówień. Rzeczywiście takie zamówienie UMWO wpłynęło na mojego maila i pracownik obsłużył to zamówienie w roku 2022. W 2023 też była taka transakcja i to była już ostatnia. Łącznie kwota wyniosła niecałe 10 tys. zł netto. Powiem tak – byłbym głupi, gdybym za 10 tysięcy złotych ryzykował utratę mandatu radnego województwa. To było niedopatrzenie w mojej firmie, do którego się przyznaję i za które przepraszam, tyle w tej sprawie mogę zrobić. Miało to miejsce w tamtej kadencji. Gdyby ta sprawa, czy poprzez radnych opozycji, bądź poprzez pana wojewodę, który był z PiS, wypłynęła wcześniej, oczywiście straciłbym mandat w tamtej kadencji. W 2024 roku były wybory, ubiegałem się ponownie o mandat i zdobyłem go. Ciężko jest teraz na bazie nowego mandatu wracać do rzeczy, które niestety miały swój bieg w poprzedniej kadencji – mówi Szymon Godyla.
– Dyskryminowanie firmy mojej mamy tylko dlatego, iż jej syn postanowił wystartować w wyborach do samorządu, wydawałoby mi się daleko niesprawiedliwe i nieuczciwe. Był pierwszy nabór, w którym firma mojej mamy nie startowała. Wystartowała w drugim naborze, a drugi nabór ogłoszono dlatego, iż w pierwszym naborze było więcej pieniędzy niż chętnych. W zasadzie każdy podmiot, który złożył wniosek, te pieniądze dostawał, ponieważ pieniędzy było relatywnie dużo w tej puli. Każda firma, która złożyła wniosek, który spełniał kryteria, dostawała te pieniądze. Moim zdaniem problem jest nie w firmach, które dostały te pieniądze, ponieważ firmy są po to, żeby pozyskiwać fundusze i żeby się rozwijać. Firmy zobaczyły, jest nabór, zobaczyły kryteria, pod te kryteria przygotowały projekty, czyli dywersyfikację biznesu. Złożyły projekty, ktoś te projekty ocenił, ktoś podpisał umowy. W żaden sposób firma mojej mamy nie była faworyzowana – dodaje Godyla.
Kamil Bortniczuk:
Wojciech Komarzyński:
Katarzyna Czochara:
Szymon Godyla:
Autor: Anna Kurc