PGE Giganci Mocy – czy warto jechać po energetyczną wiedzę

1 rok temu

Tego rodzaju placówki powinny działać w każdym dużym mieście, bowiem żadna teoretyczna lekcja na szkolnej tablicy, webinary, ani szkolenia od szefa nie zastąpią zajęć praktycznych. Są jednak takie miejsca w Polsce, do których warto przyjechać specjalnie, choćby z drugiej części Polski. Przyznam się na początku, iż jestem mocno „rozpuszczony” jeżeli chodzi o odwiedziny różnego rodzaju centrów nauki, gdzie w często niekonwencjonalny sposób można uzyskać wiedzę na temat otaczającego świata, również tego energetycznego. Byłem już w Warszawie w Centrum Nauki Kopernik, Centrum Nauki i Techniki (Łódź), Centrum Nauki Experyment w Gdyni, Hydropolis we Wrocławiu i jeszcze kilku innych. W każdym z nich łatwo o interesujące informacje, również przydatne w codziennej pracy związanej z energią. Zatem wchodziłem do PGE Gigantów Mocy z wysokim pułapem oczekiwań.

Cena vs jakość

Giganci Mocy mieszczą się w Bełchatowie, czyli wcale nie tak blisko Łodzi (ok. 60 km), ani Częstochowy (70 km). Mieszkańcy większych ośrodków muszą więc poświęcić około godziny jazdy samochodem, by dotrzeć w to miejsce. Czy warto jechać specjalnie, by uzyskać interesujące informacje? Ponoć nie należy oceniać książki o okładce, jednak np. statystyki związane z czytelnictwem wskazują, że, abyście zostali przy moim tekście, muszę Was nim zainteresować w kilka, dla bardziej cierpliwych kilkanaście sekund. Jesteście jeszcze ze mną?

Z zewnątrz jak i w środku przy kasie, giganci wyglądają jak osiedlowy dom kultury. W sumie nic dziwnego, bo… mieszczą się w Miejskim Domu Kultury. Nie ma w tym mocy pchającej do środka, jedynie zastanowienie, zaraz, zaraz, czy ja dobrze trafiłem? Tu jednak warto od razu poczynić istotny wtręt – konkrety finansowe. Bilet normalny kosztuje 18 zł, ulgowy 13 zł, rodzinny 36 zł. To zdecydowanie korzystna cena i trzeba otwarcie napisać, iż jest ona adekwatna do zawartości, wpływająca na pełną ocenę miejsca. Na jego nieszczęście, w Polsce powstaje coraz więcej miejsc mocno interaktywnych, również muzea, które w prosty, obrazowy sposób dostarczają informacje wydające się na pozór skomplikowane. Zarówno te naukowe, jak i historyczne. Zatem placówka w Bełchatowie być może zrobiłaby wrażenie, ale 10 lat temu… Jednak, wracając do finansów, bilety w innych placówkach są przeważnie droższe (aczkolwiek nie wszędzie).

Wytworzyłem energię

Co skrywają w sobie giganci? Na początek dostajemy słuchawki i urządzenie, za pomocą którego lektor wprowadza nas w tajniki różnych zagadnień. Doskonałe rozwiązanie, praktykowane w coraz większej liczbie takich miejsc. W dodatku mamy do wyboru wersję dla dorosłych i dzieci. Brawo! Wybrałem wersję dla starszych, ale czytając internetowe recenzje, młodzi adepci nie będą narzekać na brak atrakcji. Może nie jest ich gigantycznie wiele, może nie wszystko w temacie, ale trochę czasu najmłodszym zejdzie na naukę przez zabawę. Zatem tu stawiamy zdecydowany plus.

Z konkretów dla dorosłych można uzyskać niemało informacji co działo się na okolicznych terenach w czasach prehistorycznych, o historii prądu, jego zastosowaniu. Jest kilka schematów działań poszczególnych procesów związanych z energią. Sylwetki osób świata nauki – oryginalny pomysł umieszczenia ich w szafkach pracowniczych zdecydowanie przypadł mi do gustu. Ba, sam mogłem wytworzyć energię na jednym z interaktywnych stanowisk. Jednak tego typu eksponatów powinno być więcej.

Bez wow, więcej niż poprawnie

Spodziewałem się też solidnej porcji ciekawostek – ile energii trzeba wytworzyć, by naładować telefona, jak wiele potrzebuje stadion, a choćby całe miasto. Którymi drogami biegnie energia do lamp ulicznych itp., itd. Pójście w tym kierunku pozwoliłoby zapamiętać mi więcej informacji. Odniosłem bowiem wrażenie, iż momentami ekspozycja poszła w stronę zbyt mocnej komplikacji komunikatu, bez „wersji pośredniej”. Oczywiście trafić do każdego odbiorcy to rzecz wręcz niewykonalna, ale moja głowa, nie tylko ze względu na znudzoną towarzyszkę, nie wyszła z ogromem wiadomości. Tu jako dobry przykład wskazałbym Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach, gdzie w wielu miejscach mamy powtórki, a choćby testy wiedzy. Co prawda inna tematyka, ale może to jest jakieś rozwiązanie?

Na koniec rekomendacja, bo mimo wszystko giganci są fajnym miejscem. Dlatego gdybym mieszkał w Bełchatowie lub okolicach, poszedłbym się nieco dokształcić zabierając ze sobą dziecko. Czy przyjechałbym do Bełchatowa specjalnie? Gdyby nie był w innych miejscach, możliwe, iż tak. Jednak mając już za sobą pewne doświadczenia z innych placówek, czułem małe rozczarowanie. Zatem bez wow, jest więcej niż poprawnie. I tylko taka dygresja mi się nasuwa. jeżeli inwestycja miała być gigantyczną wizytówką PGE, a takie momentami (nie tylko ja) odnosiłem wrażenie, mocy w niej niestety nieco brakuje.

1 / 24

Idź do oryginalnego materiału