Wiadomość o problemach finansowych jednej z najpopularniejszych sieci handlowych w Polsce zelektryzowała klientów. Pepco, gigant sprzedaży detalicznej notowany na warszawskiej giełdzie, złożył wniosek o upadłość swojego niemieckiego oddziału. Ta informacja natychmiast zrodziła najważniejsze pytanie: czy kłopoty za zachodnią granicą oznaczają problemy dla ponad 1400 sklepów działających w naszym kraju? Choć nagłówek brzmi alarmująco, sytuacja jest bardziej złożona. Niemiecki rynek stanowił dla grupy zaledwie niewielki poligon doświadczalny, a jego niepowodzenie nie musi zagrażać stabilności całego biznesu. Analitycy i sama spółka uspokajają, wskazując na fundamentalne różnice między rynkiem niemieckim a pozycją firmy w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie Pepco od lat pozostaje niekwestionowanym liderem w swoim segmencie. Przyjrzyjmy się, co tak naprawdę oznacza ta upadłość i jakie są jej realne konsekwencje dla polskich konsumentów.
Upadłość tylko w Niemczech. Dlaczego tam się nie udało?
Decyzja o złożeniu wniosku o upadłość dotyczy wyłącznie spółki Pepco Germany GmbH. Jest to kluczowa informacja, która oddziela problemy na jednym, specyficznym rynku od kondycji całej, międzynarodowej grupy. Pepco weszło do Niemiec stosunkowo niedawno, bo w 2022 roku, otwierając łącznie 64 placówki i zatrudniając około 500 osób. W skali całego przedsiębiorstwa liczby te są marginalne. Grupa Pepco na całym świecie zarządza siecią ponad 5 000 sklepów w 18 krajach, z czego ponad 1 400 z nich z sukcesem funkcjonuje w Polsce. Rynek niemiecki stanowił więc mniej niż 1,5% wszystkich lokalizacji i był traktowany bardziej jako test niż filar strategii rozwoju.
W oficjalnym komunikacie zarząd Pepco Germany wskazał na kilka głównych przyczyn niepowodzenia. Okazało się, iż model biznesowy, który doskonale sprawdza się w Polsce, Czechach czy na Węgrzech, nie sprostał realiom najbogatszej gospodarki Europy. Do kluczowych problemów należały:
- Wysokie koszty operacyjne: Drastycznie droższe czynsze za lokale handlowe w atrakcyjnych lokalizacjach oraz rosnąca presja płacowa znacząco obciążyły budżet.
- Silna lokalna konkurencja: Niemiecki rynek dyskontów jest niezwykle nasycony i zdominowany przez potężnych, lokalnych graczy, takich jak Aldi, Lidl, czy Tedi, którzy cieszą się ogromną lojalnością klientów.
- Czynniki makroekonomiczne: Skutki pandemii, wysoka inflacja oraz rekordowe ceny energii w Niemczech dodatkowo pogłębiły straty operacyjne, uniemożliwiając osiągnięcie rentowności.
W rezultacie niemiecki oddział generował straty, a kontynuowanie działalności w dotychczasowej formie stało się niemożliwe z biznesowego punktu widzenia. Złożenie wniosku o upadłość było więc racjonalną decyzją o odcięciu nierentownej części biznesu.
„Zasłona ochronna” i plan ratunkowy. Co dzieje się za Odrą?
Warto podkreślić, iż ogłoszenie upadłości w niemieckim systemie prawnym nie oznacza natychmiastowej likwidacji firmy. Wręcz przeciwnie, jest to forma restrukturyzacji pod nadzorem sądu, często określana jako „zasłona ochronna”. Pozwala ona spółce na kontynuowanie działalności, jednocześnie dając czas na wdrożenie głębokich zmian naprawczych. Zarząd Pepco Germany wprost komunikuje, iż celem jest „ustawienie sieci w Niemczech na trwałej ścieżce rentowności”.
Aby ten cel osiągnąć, firma zatrudniła renomowanych doradców z kancelarii Greenberg Traurig i Gerloff Liebler, a rolę szefa restrukturyzacji (CRO) objął doświadczony specjalista, Christian Stoffler. To sygnał, iż grupa podchodzi do problemu bardzo poważnie i zamierza walczyć o uzdrowienie niemieckiej gałęzi biznesu. Co najważniejsze z perspektywy operacyjnej, wszystkie 64 sklepy w Niemczech pozostają otwarte, a dostawy towaru nie zostały wstrzymane. Pracownicy na razie zachowują swoje miejsca pracy. Rozpoczyna się teraz proces renegocjacji umów najmu oraz optymalizacji kosztów, który ma doprowadzić do wyjścia spółki na prostą.
Reakcja giełdy i spokój w Polsce. Czy Pepco jest bezpieczne?
Najlepszym wskaźnikiem tego, jak rynek ocenia sytuację, jest zachowanie kursu akcji spółki na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Reakcja inwestorów była bardzo spokojna. Po otwarciu notowań kurs Pepco Group spadł o niespełna 2%, co jest niewielką korektą, by w ciągu dnia odrobić straty i zamknąć się w okolicach 22,4 zł za akcję. To wyraźny sygnał, iż inwestorzy i analitycy finansowi nie postrzegają upadłości w Niemczech jako zagrożenia dla fundamentów całej grupy.
Warszawska centrala Pepco w komunikacji z rynkiem podkreśla, iż działalność w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej przebiega bez najmniejszych zakłóceń. Co więcej, ambitny program ekspansji pozostaje bez zmian. Firma wciąż planuje otwierać ponad 300 nowych sklepów rocznie, koncentrując się na rynkach, na których jej model biznesowy jest sprawdzony i wysoce rentowny. Dla polskich klientów oznacza to jedno: ich ulubione sklepy są całkowicie bezpieczne, a plany rozwoju sieci w naszym kraju są w pełni aktualne. Nie ma żadnych podstaw do obaw o zamykanie placówek czy ograniczenie asortymentu w Polsce.
Lekcja z niemieckiego rynku. Co to oznacza dla przyszłości Pepco?
Choć upadłość niemieckiego oddziału nie stanowi bezpośredniego zagrożenia finansowego dla grupy, jest bez wątpienia istotną lekcją strategiczną. Fiasko na największym i najbogatszym rynku Unii Europejskiej pokazuje, iż model biznesowy, który zapewnił spektakularny sukces w jednej części kontynentu, nie jest uniwersalny. To swoisty „zimny prysznic”, który może ostudzić apetyty na szybką ekspansję w kierunku zachodnim bez dogłębnej analizy lokalnych uwarunkowań.
Eksperci wskazują, iż zarząd Pepco będzie musiał w przyszłości znacznie ostrożniej dobierać nowe rynki i lokalizacje. Konieczne będzie dokładniejsze badanie siły lokalnej konkurencji, poziomu kosztów operacyjnych oraz nawyków zakupowych konsumentów. Porażka w Niemczech może skłonić firmę do jeszcze większej koncentracji na umacnianiu swojej dominującej pozycji w Europie Środkowo-Wschodniej oraz na rynkach południowych, takich jak Włochy czy Hiszpania, gdzie model taniego sklepu z szerokim asortymentem przyjął się znacznie lepiej. Dla klientów w Polsce to dobra wiadomość – oznacza, iż firma będzie jeszcze mocniej inwestować w regionie, który stanowi serce jej działalności i gwarantuje jej stabilność finansową.
Continued here:
Pepco ogłasza upadłość. Nikt się tego nie spodziewał