Pegasus po węgiersku. Jak PiS zlecał inwigilację Polaków za granicą – Orban pomagał, państwo płaciło

2 dni temu
Zdjęcie: Pegasus po węgiersku. Jak PiS zlecał inwigilację Polaków za granicą – Orban pomagał, państwo płaciło


To już nie są tylko domysły. To nie jest teoria spiskowa. Coraz więcej dowodów wskazuje, iż rządy PiS nie tylko używały izraelskiego systemu szpiegowskiego Pegasus do inwigilacji polskich obywateli w kraju, ale również zawarły cyniczny i nieformalny sojusz z węgierskimi służbami specjalnymi, by ominąć wszelkie ograniczenia prawne i techniczne – ujawnił Jan Piński, redaktor naczelny Wieści24.pl.

Według ustaleń Pińskiego, które zostaną w najbliższym czasie opublikowane, sieć szpiegowska PiS działała również przez Budapeszt. To właśnie tam, za zgodą Viktora Orbána, podsłuchiwano polskich polityków opozycji, niezależnych sędziów, a także dziennikarzy, których działalność była dla obozu władzy niewygodna. A kto za to płacił? Oczywiście nie prywatne osoby. Źródła wskazują, iż środki na operacje przechodziły przez polską spółkę skarbu państwa. Tak – z pieniędzy podatników, z pieniędzy publicznych, PiS opłacał węgierskie usługi szpiegowskie przeciwko Polakom.

Przypomnijmy: Pegasus to groźne narzędzie opracowane przez izraelską firmę NSO Group, przeznaczone wyłącznie dla służb walczących z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością, służące do włamań na telefony komórkowe. Jego użycie wobec polityków demokratycznej opozycji, dziennikarzy i sędziów jest rażącym naruszeniem prawa. Jest bandytyzmem i terroryzmem samym w sobie. W Polsce, od 2017 roku, ujawniano kolejne przypadki użycia Pegasusa wobec takich osób jak prokurator Ewa Wrzosek, senator Krzysztof Brejza, mecenas Roman Giertych czy dziennikarz Tomasz Szwejgiert czy Jan Piński. Wszystko to działo się przy pełnej wiedzy i zgodzie ludzi takich jak Maciej Wąsik, Jacek Kurski czy Mariusz Kamiński – filary pisowskiego państwa policyjnego.

Kiedy system zaczął być zbyt trudny do ukrycia w Polsce, PiS przeniósł część operacji szpiegowskich na Węgry. W ramach „bratniej pomocy” od reżimu Orbána, którego metody kontrolowania społeczeństwa od dawna budzą grozę w całej Unii Europejskiej. Nie mówimy tu o „pojedynczym incydencie”. Mówimy o zinstytucjonalizowanym układzie inwigilacyjnym między Warszawą a Budapesztem, którego celem było obchodzenie przepisów i pozbywanie się politycznych przeciwników. Dziś pytamy wprost:

To nie tylko złamanie prawa. To zdrada.

. @WasikMaciej @OficjalnyJK @Kaminski_M_ nie tylko polskiego Pegazusa używali przeciwko polskim obywatelom. Był układ z Węgrami. Orban na zlecenie pisowców uderzał Pegazusem w polskich polityków, sędziów, dziennikarzy. A zgadnijcie która spółka za to płaciło. Więcej wkrótce.

— Jan Piński (@Jan_Pinski) June 7, 2025

Idź do oryginalnego materiału