Patryk Jaki, europoseł i prominentny polityk Solidarnej Polski, po raz kolejny próbuje grać na emocjach Polaków, strasząc ich rzekomym zagrożeniem wolności słowa. W swoim najnowszym wystąpieniu Jaki maluje apokaliptyczny obraz, w którym Donald Tusk wprowadza „niepolskie wzorce”, a Europa rzekomo dławi wolność słowa ustawami o mowie nienawiści. „Po to jesteśmy tutaj, żeby najpierw odzyskać wolność” – grzmi Jaki, jakby Polska była pod okupacją, a nie demokratycznym krajem w Unii Europejskiej. Jego słowa to jednak nic więcej jak tania demagogia, obliczona na podsycanie lęków i budowanie politycznego kapitału na populistycznych hasłach.
Jaki twierdzi, iż w Europie „wszędzie wprowadzają te tzw. ustawy o mowie nienawiści”, które mają rzekomo prowadzić do więzienia za wyrażanie opinii, na przykład o migrantach. „Wszystko, co państwo powiecie, co będzie niezgodne z tym, co oni myślą, to będzie rzekomo mowa nienawiści” – lamentuje, powtarzając wyświechtane frazesy o rzekomej cenzurze. Problem w tym, iż Jaki nie przytacza żadnych konkretnych przykładów takich represji, a jego narracja opiera się na manipulacji i straszeniu. W rzeczywistości ustawy o mowie nienawiści w Europie mają na celu przeciwdziałanie realnym zagrożeniom, takim jak szerzenie rasizmu czy nawoływanie do przemocy, a nie kneblowanie krytyki. Jaki jednak woli siać panikę, niż zmierzyć się z faktami.
Najbardziej żenujące jest jednak jego wołanie o „obronę bezpieczeństwa obywateli” i „patriotyzm”. „Oni nam dzisiaj mówią, iż o ile będziemy bronić naszych rodzin, naszych kobiet, to oni nam dzisiaj mówią, iż to jest mowa nienawiści” – mówi, próbując przedstawić siebie jako rycerza na białym koniu, walczącego z wyimaginowanym wrogiem. To cyniczne granie na emocjach, które ma przykryć brak realnych pomysłów na poprawę życia Polaków. Jaki, zamiast proponować konkretne rozwiązania, woli straszyć „niepolskimi wzorcami” i „Europą”, która rzekomo czeka na Polskę jako zbawcę. To absurdalna megalomania, która bardziej pasuje do kabaretu niż do poważnej polityki.
Patryk Jaki po raz kolejny pokazuje, iż jego polityka opiera się na pustych hasłach i budowaniu wrogów, a nie na merytorycznej debacie. Wolność słowa, którą tak zawzięcie „broni”, jest w jego ustach jedynie narzędziem do siania podziałów i strachu. jeżeli ktoś naprawdę zagraża wolności, to tacy politycy jak Jaki, którzy zamiast dialogu oferują tylko krzyk i manipulację.