Mateusz Morawiecki tak się zaplątał w swoich kłamstwach, iż nie jest w stanie kontrolować przekazu, który wychodzi z jego ust. To typowe dla patologicznych kłamców, dopytywani o szczegóły i przypomnienie tego co było kiedyś nie są w stanie sobie przypomnieć. Skąd te kłamstwa? Przyczyny mogą być szokujące.
Mitomania, którą można podejrzewać u Morawieckiego, jest zaburzeniem osobowości, które przejawia się skłonnością do patologicznego kłamstwa i fantazjowania na swój temat.
Cechą charakterystyczną patologicznego kłamcy jest głęboko zakorzeniony egocentryzm. W większości przypadków można zaobserwować nadmierne samouznanie, bardzo mało sympatii w stosunku do innych i nieliczenie się z cudzymi opiniami. Patologiczni kłamcy często wyobrażają sobie siebie w bohaterskich rolach i te wyobrażenia zajmują centralne miejsce w ich opowieściach – piszą psychologowie.
Władza PiS się nieuchronnie kończy i skończy się okres mitomaństwa Morawieckiego. Co będzie robił, pozbawiony swoich doradców? Siedział gdzieś za granicą na terenie jednej ze swoich licznych nieruchomości? Ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości w kraju, z którym Polska nie ma umowy o ekstradycji?
Spora liczba spośród analizowanych osób zaczęła kłamać od czasu, kiedy przydarzyło im się jakieś doświadczenie o głębokim kontekście emocjonalnym. Te doświadczenia i emocje zostały wyparte. Może to świadczyć o tym, iż wyparte zdarzenia odgrywają znaczącą, jeżeli nie kluczową rolę, w genezie patologicznego kłamstwa. Takie zdarzenia miały nierzadko charakter seksualny – czytamy w opracowaniach na temat patologii kłamstwa.
Morawiecki ma wielki problem – nie tylko ze sobą. Polacy chcą rozliczenia go za wszystko, co zniszczył w naszym kraju. Spraw o złamanie prawa może mieć dziesiątki, jeżeli nie setki. Choćby bezprawne wprowadzenie locdkownu – to są straty dla gospodarki liczone na miliardy złotych (szkoda wielkich rozmiarów).