Partia w rozsypce. Konflikty, które PiS próbuje ukryć

2 godzin temu
Zdjęcie: PiS


Jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości, iż Prawo i Sprawiedliwość przeżywa najpoważniejszy kryzys wewnętrzny od wielu lat, wystarczy przyjrzeć się temu, co wydarzyło się na ostatnim Prezydium Komitetu Politycznego. Spotkanie, które miało posłużyć jako wentyl bezpieczeństwa i zakończyć serię tarć, zamieniło się w pokaz bezsilności kierownictwa partii wobec narastających podziałów.

Wirtualna Polska opisała je jako przebiegające w „niezwykle burzliwej atmosferze”. To nie jest słownictwo zarezerwowane dla stabilnej, pewnej siebie partii. To język zjazdów ugrupowań tracących sterowność, a dziś PiS właśnie taki obraz prezentuje: rozdarty, skłócony i bez jasnej strategii.

Były premier Mateusz Morawiecki od tygodni sygnalizuje niezadowolenie z tego, iż jest systematycznie odsuwany od istotnych decyzji. Nie chodzi o stanowiska — chodzi o realny wpływ. PiS rozpoczął prace programowe, ale Morawieckiego nie zaproszono do stołu. Zastąpili go Tobiasz Bocheński, Patryk Jaki oraz Jacek Sasin — politycy reprezentujący frakcję, która od dawna rywalizuje z byłym premierem.

Morawiecki miał — jak relacjonuje WP — „opuścić burzliwe spotkanie”. Powód? Ostra krytyka ze strony przeciwników wewnątrz partii. Zarzucono mu, iż nieoczekiwanie zrezygnował z udziału w konferencji PiS, „z powodu wycięcia go z zespołów programowych”. Innymi słowy: jedno upokorzenie wywołało kolejne.

Wbrew deklaracjom o jedności, każdy kolejny news pokazuje, iż konfliktu nie tylko nie zażegnano, ale choćby nie podjęto próby jego realnego rozwiązania. „Na posiedzeniu PKP żadne decyzje” — czytamy w relacji. W partii przyzwyczajonej do centralizmu decyzji, to praktycznie oznaka paraliżu.

Najbardziej uderzającym wnioskiem z opisu spotkania jest rola Jarosława Kaczyńskiego — przynajmniej taka, jaką widzą ją jego rozmówcy. Według WP prezes „przysłuchuje się racjom obu stron, choć bez wydawania wyroku”. To zdanie mówi więcej o kondycji partii niż jakakolwiek publiczna analiza.

Kaczyński przez lata zasłynął jako lider nieznoszący konkurencji i niepozostawiający przestrzeni na frakcyjne targi. Dziś jednak — jak wynika z relacji — jego metoda walki z konfliktem polega na tym, by… pozwolić wszystkim frakcjom działać równolegle. „Niech wszystkie frakcje działają, robią program, jeżdżą po Polsce” — słychać na Nowogrodzkiej.

To w praktyce przyzwolenie na polityczne rozproszenie, które wcześniej było traktowane jak grzech ciężki. jeżeli prezes nie potrafi narzucić jednej wizji programowej choćby własnym współpracownikom, trudno uwierzyć, iż partia w tej formie mogłaby odzyskać inicjatywę na krajowej scenie.

„Znaczną część spotkania poświęcono dyskusji o odmłodzeniu partii” — podaje WP. Taki postulat w ustach Kaczyńskiego brzmi co najmniej dwuznacznie. Przez lata PiS konsekwentnie promował ludzi lojalnych wobec prezesa, a nie młodych czy kompetencyjnych. Teraz, gdy kolejne wybory nie poszły po myśli ugrupowania, a elektorat się kurczy, nagle temat odmłodzenia staje się priorytetem.

Tyle iż odmładzanie bez jasnej strategii programowej i bez porozumienia między walczącymi frakcjami nie jest odnową — jest kosmetyką. A ta, jak wiemy, nie zmienia politycznej istoty problemu: PiS nie ma dzisiaj wspólnego języka ani jasnego celu.

Z relacji wynika, iż politycy PiS spędzili „ponad godzinę dyskutując o wojnie na Ukrainie”. To temat poważny, ale w kontekście narastającej wojny wewnętrznej w partii brzmi jak ucieczka od realnych problemów. PiS nie jest dziś ugrupowaniem, które przygotowuje program, szuka nowych idei czy prowadzi spójny dialog wewnętrzny. To partia usiłująca zapobiec otwartemu pęknięciu.

Konflikt Morawiecki–Sasin–Jaki jest tylko objawem. Prawdziwym problemem jest to, iż PiS przestał działać jak zorganizowane środowisko polityczne, a zaczął zachowywać się jak zbiór konkurujących satelitów krążących wokół coraz słabszej grawitacji Kaczyńskiego.

I to właśnie powinno najbardziej niepokoić tych, którzy wciąż wierzą, iż PiS potrafi wrócić do politycznej gry. Bo jeżeli partia nie umie zarządzić własnym wewnętrznym kryzysem, trudno oczekiwać, iż będzie potrafiła zarządzać państwem.

Idź do oryginalnego materiału