Obserwując działania PiS w ostatnich miesiącach, trudno oprzeć się wrażeniu, iż partia kieruje się wyłącznie logiką władzy, bez względu na koszty dla państwa i jego instytucji.
Każdy ruch, każda decyzja wydaje się podporządkowana jednemu celowi – odzyskaniu kontroli nad sceną polityczną. Rzeczywistość pokazuje, iż mechanizmy demokracji i konstytucyjne zasady stają się jedynie narzędziem w rękach partii Kaczyńskiego. PiS nie waha się w tym celu wykorzystywać zarówno instytucji państwowych, jak i osób pełniących funkcje publiczne, niezależnie od tego, czy oznacza to destabilizację rządu, czy naruszenie tradycyjnych podziałów kompetencyjnych.
Przykładem takiej strategii jest postawa wobec nowego prezydenta Karola Nawrockiego. Kohabitacja z premierem Donaldem Tuskiem, który przez lata zdobywał doświadczenie jako szef rządu, stawia go w wyjątkowo trudnej sytuacji. Orędzie inauguracyjne Nawrockiego zostało określone przez stację TVN jako „konfrontacyjne”, a przez premiera Tuska – „buńczuczne” i z nie do końca „trafnym wyborem cytatów”. Tusk, komentując orędzie, zaznaczył: „Prezydent reprezentuje, a rząd rządzi”. Wypowiedź ta jednoznacznie wskazuje na napięcie między instytucjami, które w normalnych warunkach powinny współpracować, a nie rywalizować.
Warto przy tym zwrócić uwagę na reakcję samego PiS. Partia, zamiast krytycznie ocenić potencjalne zagrożenia dla stabilności państwa, skupiła się na partyjnym wizerunku i próbie zdyskredytowania premiera Tuska. Obserwujemy tu klasyczny mechanizm: każda inicjatywa rządowa, która może osłabić pozycję PiS, jest interpretowana w kategoriach zagrożenia, a nie dobra publicznego. Przy czym działania PiS cechuje „wyraźna instrumentalizacja instytucji państwowych w celu odzyskania wpływów politycznych”.
Premier Tusk, komentując wystąpienie prezydenta, stwierdził: „Jedynym zdenerwowanym i coraz smutniejszym politykiem na sali był prezes PiS Jarosław Kaczyński”. Cytat ten wskazuje, iż główna partia opozycyjna, zamiast akceptować demokratyczną wymianę zdań i różnice w kompetencjach, reaguje emocjonalnie i w sposób obronny. W ten sposób PiS demonstruje gotowość do mobilizacji wszelkich środków politycznych w celu utrzymania lub odzyskania kontroli, co w praktyce prowadzi do destabilizacji instytucji państwowych.
Równolegle Nawrocki wykazuje postawę, która – choć formalnie konstytucyjna – w praktyce wchodzi w kolizję z rolą premiera. Prezydent zdominował spotkania o charakterze międzynarodowym, w tym rozmowy z zagranicznymi liderami, co w normalnych warunkach leży w gestii szefa rządu. Orędzie Nawrockiego można więc interpretować niestety nie tyle jako wyraz niezależności prezydenta, ale jako narzędzie w rękach partii opozycyjnej, co w praktyce zwiększa polityczne napięcia i ryzyko instytucjonalnego chaosu.
Strategia PiS jawi się jako klasyczny przykład polityki po trupach. Partia nie waha się kwestionować zasad współpracy instytucjonalnej, wykorzystywać słabości systemu i wchodzić w konflikty personalne, by tylko odzyskać utracone wpływy. Nawrocki, choć nowy na scenie politycznej, zdaje się być świadomym uczestnikiem tej gry. Jego „twarde” orędzie, cytowanie wydarzeń z historii Polski w celu podkreślenia swojej roli oraz konfrontacyjny ton, można odczytać jako sprytną próbę zwiększenia własnej pozycji politycznej w kontekście napiętej koalicji rządowej.
Efektem tej strategii jest coraz bardziej spolaryzowana scena polityczna, w której instytucje państwowe przestają działać w interesie obywateli, a stają się narzędziem partyjnych rozgrywek. PiS, zamiast skupiać się na realizacji programów i zapewnieniu stabilności państwa, koncentruje się na walce o władzę, traktując każdą sytuację jako okazję do wzmocnienia swojej pozycji. Nawrocki, wchodząc w tę grę, świadomie lub nieświadomie ułatwia partii kontynuowanie tej strategii, pokazując, iż lojalność wobec interesu państwa może być podporządkowana partyjnym celom.
Podsumowując, działania PiS i postawa Karola Nawrockiego ujawniają mechanizmy polityki, w której władza staje się celem samym w sobie, a stabilność instytucji i dobro publiczne schodzą na dalszy plan. Kohabitacja Tuska z Nawrockim, zamiast wzmacniać system demokratyczny, staje się areną potencjalnych konfliktów i politycznych manewrów, które mogą skończyć się porażką premiera i osłabieniem zaufania do państwa. W tym kontekście PiS pokazuje, iż gotowe jest zrobić wszystko, byleby tylko wrócić do władzy, a Nawrocki staje się nową twarzą starej gry, w której nadrzędnym celem jest dominacja polityczna, nie zaś interes obywateli.