Z ciekawością czytam na różnych grupach dyskusyjnych opinie dotyczące perspektyw powołania Parku Narodowego Puszczy Rominckiej. Najbardziej dziwią mnie opinie radykalne – są „eksperci”, którzy już teraz wiedzą, iż park narodowy to zło, a są tacy, którzy uważają, iż to genialny pomysł. A tymczasem każdy myślący logicznie człowiek powinien na tym etapie powiedzieć: „nie wiem”.
Na spotkaniu w Gołdapi 16 stycznia, Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego Pan Marcin Kuchciński poprosił lokalnych samorządowców o przeanalizowanie możliwości i konsekwencji powołania na terenie Puszczy Rominckiej parku narodowego. Czeka spokojnie na ich opinię.
Powołanie parku narodowego byłoby istotne dla ochrony przyrody – to oczywiste chyba dla wszystkich.
Wpłynęłoby także na rozwój społeczno-ekonomiczny naszych terenów. Jak? To właśnie jest niewiadoma i wyzwanie – głównie dla samorządowców. To oni muszą wszystko przemyśleć, przedstawić argumenty „za” i „przeciw” społeczeństwu, wysłuchać jego oczekiwań.
Diabeł tkwi w szczegółach. Jak byłyby poprowadzone granice parku? Pewnie jak najbliżej lasu – więc park narodowy byłby sporo mniejszy od parku krajobrazowego. Jakie obowiązywałyby w nim zakazy? Trudno powiedzieć. Lista potencjalnych, ustawowych zakazów jest długa, podobnie jak lista możliwych odstępstw od nich. Teoretycznie do każdego zakazu można wprowadzić odstępstwo, ale byłoby to bez sensu. Więc na pewno ograniczenia – przede wszystkim w lesie – się pojawią. Czy będą uciążliwe dla społeczeństwa? To zależy od wielu szczegółów ich wdrożenia. A więc – nie wiem (i nikt na tym etapie nie wie, choćby jak mu się wydaje, iż wie).
Jak zmieniłby się rynek pracy? Pewnie zlikwidowane byłyby dwa podmioty: Park Krajobrazowy Puszczy Rominckiej i Nadleśnictwo Gołdap. Zakłady Usług Leśnych miałyby mniej zamówień. Powstałby nowy pracodawca – park narodowy. Dla pracowników likwidowanych podmiotów to zła wiadomość, a jaki byłby bilans dla ogółu społeczeństwa? Nie wiem.
Na pewno zwiększyłaby się ilość turystów odwiedzających nasz region. Czy miałoby to istotny, pozytywny wpływ na życie mieszkańców? Nie wiem.
Jak zmieniłby się budżet samorządów, jakie mogłyby realnie pojawić się inwestycje, a jakich być by nie mogło? Jaki byłby bilans zysków i strat? Nie wiem.
Więc – jak widać – niewiadomych jest więcej niż odpowiedzi.
Dlatego bardzo cieszy mnie odpowiedzialne stanowisko samorządowców – nikt nie chce bazować na przypuszczeniach, wszyscy zamierzają podejść do sprawy poważnie i nie podejmować pochopnych decyzji – takich czy innych. Nie obejdzie się bez wykonania solidnych analiz, które powinny być całkowicie obiektywne.
Natomiast sytuacja ta jest znakomitą okazją do zastanowienia się nad przyszłością naszych okolic.
Jakie są największe wyzwania, ograniczenia?
Daleko od nas do dużych ośrodków miejskich. Tego nie zmienimy, chociaż rozwój infrastruktury drogowej może problem złagodzić.
Wydaje mi się jednak, iż rozwój ogranicza przede wszystkim demografia. Jest nas coraz mniej, jesteśmy coraz starsi… Czemu mieszkańcy Żytkiejm nie mają na miejscu lekarza? Czemu szkoły borykają się z problemami? Czemu nie ma normalnej komunikacji autobusowej? Po prostu jest nas zbyt mało.
Mamy granicę z nieprzyjaznym państwem. To na pewno ogranicza potencjalne inwestycje gospodarcze, chociaż inwestycje w ochronę granicy mogą mieć pozytywny wpływ na rozwój lokalny.
Dyskusja nad ewentualnym powołaniem parku narodowego jest ważna i potrzebna. Niezależnie od ostatecznych wniosków powinniśmy zakończyć ją mądrzejsi, z realną wizją przyszłych kierunków działań i z mniejszą liczbą odpowiedzi „nie wiem”.
Jaromir Krajewski – dyrektor Parku Krajobrazowego Puszczy Rominckiej