Korzenie sprawy sięgają marca tego roku. Wtedy podczas sesji w gminie Lewin Brzeski też była awantura. Poszło o obywatelską uchwałę, poprzez którą radni mieli wyrazić sprzeciw wobec lokowania imigrantów na terenie gminy. Mimo, iż takich planów nie było.
W opinii prawnika nie było podstaw, by taką uchwałę podejmować, bo to nie jest w kompetencji gminy. Dlatego radni nie zamierzali się tematem zająć. W reakcji na to jeden z mieszkańców zaczął ich wyzywać.
– To jest potwarz, k…a, co wy robicie! Spier…jcie, k…a, zdrajcy, k…a, Polski! Nie chcę czarnuchów tutaj, rozumiecie?! Dzieci będą zagrożone! Spier…jcie, k…y! Spier…jcie! – pokrzykiwał na sali.
Ostatecznie na miejsce wezwano policję. Robert Laszuk, przewodniczący rady, nazywał całą inicjatywę „polityczną ustawką”. Zauważał, iż do Lewina Brzeskiego zjechali wtedy przedstawiciele narodowców i organizacji związanych ze skrajną prawicą, by nakręcać stracha mieszkańcom.
Awantura z gminie Lewin Brzeski. Szantaż czy przestroga?
Uchwały w marcu nie było. Ale radni przyjęli wtedy stanowisko wyrażające sprzeciw wobec lokowania nielegalnych imigrantów na terenie gminy.
– Nie mieliśmy podstaw podejmować uchwały. Ale stanowisko było możliwe. Nie ma mocy aktu prawa miejscowego. To było symboliczne wyrażenie woli mieszkańców i chęć uspokojenia nastrojów społecznych – tłumaczy Robert Laszuk.
Ale okazuje się, iż i to stanowisko okazało się problemowe. Lewin Brzeski otrzymał bowiem informację z Urzędu Marszałkowskiego w Opolu, iż narusza ono Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej. A to oznacza ryzyko blokady dostępu do pieniędzy z Brukseli, albo utratę już przyznanego dofinansowania. Stąd sugestia, aby owo stanowisko uchylić.
Zamieszanie wokół tego jeszcze w październiku robili politycy PiS. Przekonywali, iż w ten sposób Urząd Marszałkowski szantażuje samorządy, które postanowiły wyrazić formalny sprzeciw wobec przyjmowania imigrantów. Marszałek Szymon Ogłaza odpowiadał, iż to nadinterpretacja.
– Rolą samorządu województwa jest przestrzeganie prawa całego procesu przyznawania pieniędzy europejskich. Napisałem do samorządów, w których istniało ryzyko wykluczenia z pozyskiwania funduszy, by je przed tym uchronić. W trosce o to, aby wszystkie gminy mogły korzystać z tych środków tak, jak dotychczas – tłumaczył.
I zaznaczał, iż podobnie było swego czasu z uchwałami ws. „stref wolnych od LGBT”. Takie uchwały podejmowały samorządy we wschodniej Polsce. Ale gdy ze względu na dyskryminacyjny charakter uchwał straciły dostęp do pieniędzy unijnych, ostatecznie je uchyliły.
Apel zamiast uchylenia stanowiska
Burmistrz Artur Kotara zauważa, iż zwracał uwagę Urzędowi Marszałkowskiemu, iż w Lewinie Brzeskim nie ma uchwały, a stanowisko sprzeciwiające się lokowaniu tam migrantów. Dociekał, czy wobec tego konieczne jest uchylenie go w sytuacji, gdy nie jest to akt prawa miejscowego.
– Nie doczekałem się odpowiedzi – mówi.
Szymon Ogłaza tłumaczy, iż to dlatego, iż samorząd województwa zwrócił się do Brukseli z wnioskiem o ocenę tej sytuacji.
Tymczasem z perspektywy Lewina Brzeskiego czas naglił. Gmina bierze bowiem udział w naborze wniosków na unijne dofinansowanie usuwania skutków ubiegłorocznej powodzi. To pięć zadań o łącznej wartości 20 mln zł.
Zapadła więc decyzja, aby zwołać sesję nadzwyczajną, podczas której radni uchylą problemowe stanowisko.
– Ale dzień przed nią uznaliśmy, iż zamiast tego przygotujemy apel do premiera Donalda Tuska, pani minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz oraz Komisji Europejskiej. Zwróciliśmy się w nim o zapewnienie gminie Lewin Brzeski pełnego uczestnictwa w programach unijnych na równych zasadach z pozostałymi samorządami – mówi Artur Kotara.
Radni przyjęli apel na sesji w czwartek 6 listopada. Burmistrz Lewina Brzeskiego zaznacza, iż stałoby się tak nawet, gdyby na sali obrad nie pojawił się żaden mieszkaniec.
Awantura z gminie Lewin Brzeski. „Stop imigracji”
Tyle, iż na sali byli mieszkańcy. A o ich obecność zadbali działacze skrajnej prawicy. W środę, dzień przed nadzwyczajną sesją, po komunikatorach mieszkańców zaczęły się rozchodzić wieści o zamiarze uchylenia stanowiska ws. imigrantów. Oczywiście okraszone wizją tego, iż samorząd ugina się pod presją obecnej władzy i iż otwiera to drzwi do najazdu imigrantów na teren gminy.
„Dostaliśmy powódź, no to teraz dostaniemy nowy kataklizm, tzw. „imigrantów”” – napisał na Facebooku Tomasz Greniuch.
To były lider opolskiego Obozu Narodowo-Radykalnego oraz mieszkaniec gminy. W 2018 roku uzyskał zatrudnienie w delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej w Opole, a od jesieni 2019 roku do początku 2021 stał na jego czele. W lutym 2021 roku awansował na p.o. dyrektora IPN we Wrocławiu, ale długo się na nim nie utrzymał. Przypomniano mu hajlowanie oraz bagatelizowanie wykonywania tego gestu przez narodowców podczas uroczystości na Górze św. Anny.
– To absurd, iż Karta Praw Podstawowych ma decydować o tym, czy w Lewinie Brzeskim powstanie ścieżka rowerowa – mówił Tomasz Greniuch podczas sesji.
Podczas sesji wybrzmiało sporo antyimigranckich haseł i uprzedzeń. Za burmistrzem stanął baner z o następującej treści: „Lewin Brzeski. Narodowy, katolicki, radykalny. Stop imigracji!!! Wschodniej – bliskowschodniej – afrykańskiej”.
Awantura z gminie Lewin Brzeski. „Nie chcemy unijnych pieniędzy”
Podczas sesji pojawiły się też komentarze, iż jeżeli radni mają uchylić stanowisko sprzeciwiające się lokowaniu migrantów na terenie gminy Lewin Brzeski by uzyskać pieniądze z Unii Europejskiej, to oni tych pieniędzy nie chcą.
Robert Laszuk nie wierzył własnym uszom. – Ludzie mówili, iż wolą chodzić po dziurach i błocie. A przecież na przestrzeni lat dzięki unijnemu wsparciu udało się nam zmodernizować wiele dróg i chodników. Także tych, na które ludzie przez lata się skarżyli, iż wymagają remontów – mówi.
– Osobiście byłem gotowy uchylić to stanowisko. Bo jako gmina potrzebujemy unijnych pieniędzy na naprawę skutków powodzi. Bez tego gmina musiałaby latami odkładać pieniądze, by dokonać niezbędnych napraw – argumentuje przewodniczący rady gminy w Lewinie Brzeskim.
Awantura na nadzwyczajnej sesji w Lewinie Brzeskim to jego zdaniem owoc podburzania ludzi przez narodowców.
– Z ich perspektywy im u nas gorzej, tym dla nich lepiej. Bo wtedy mogą się mienić tymi, którzy jako jedyni potrafią naprawić sytuację. Mamią mieszkańców, a w istocie działają na ich szkodę – uważa Robert Laszuk.
– Ale mam też żal do pana marszałka. Stanowisko to nie uchwała, więc nie powinno nas się straszyć blokowaniem pieniędzy unijnych – dodaje.
Marszałek: Pieniądze unijne mają swoje rygory
Szymon Ogłaza odpowiada, iż czeka na interpretację sytuacji przez Komisję Europejską. – Osobiście spodziewam się, iż ocena stanowiska będzie taka, jak uchwał przeciwko lokowaniu imigrantów. To stanowisko ma wydźwięk dyskryminacyjny, a to sprzeczne z Kartą Praw Podstawowych – uważa.
Marszałek województwa przyznaje, iż istnieje ryzyko, iż samorządy, które podjęły takie stanowiska i uchwały mogą stracić dostęp do pieniędzy unijnych do czasu, aż nie wycofają tych dokumentów.
– Osobiście będę robił wszystko, aby tak się nie stało. Ale trzeba pamiętać, iż pieniądze europejskie mają swoje rygory – mówi.
– Na razie nic się jednak nie zdarzyło. Nikt nie blokuje wniosków gminy Lewin Brzeski. Będą rozpatrzone i poddane ocenie jak każde inne. Byłoby jednak wielkim nieszczęściem gdyby pieniądze europejskie dedykowane naprawom po powodzi nie mogły posłużyć odbudowie samorządowi, który był tak bardzo doświadczony przez ten żywioł – stwierdza Szymon Ogłaza.
Awantura z gminie Lewin Brzeski. Dało się tego uniknąć?
Od doświadczonego opolskiego samorządowca z zachodu województwa słyszymy, iż gmina Lewin Brzeski uległa szantażowi „garstki konfiarzy i awanturników”.
– Uchyliliby to stanowisko i byłby święty spokój. A tak ryzykują – uważa. – Ta sytuacja pokazuje też, jak łatwo skrajne środowiska potrafią manipulować ludźmi i wykorzystywać ich niewiedzę. Bo niezależnie, czy gmina wyraziła stanowisko przeciwko przyjmowaniu imigrantów, czy nie, to i tak nikt nie może samorządu zmusić do ich przyjęcia. Gdyby pani wojewoda zgłosiła się do Lewina Brzeskiego, czy ten ma przestrzeń do przyjęcia imigrantów, a samorząd by zaprzeczył, to po prostu musiałaby szukać dalej – tłumaczy.
Co więcej, wiele wskazuje na to, iż czwartkowego zamieszania dałoby się uniknąć.
– W międzyczasie okazało się, iż nasze wnioski trafią do dalszego procedowania niezależnie od tego, czy uchylimy stanowisko, czy nie. Nie mieliśmy takiej informacji do czasu zwołania nadzwyczajnej sesji – mówi burmistrz Artur Kotara.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

2 godzin temu










![[FOTO] Udowadnia, iż nie ma rzeczy niemożliwych. Za nami spotkanie z Janem Melą](https://img.czecho.pl/2025/11/aaf9cf05_b25e_47a7_9d9c_f2a1b43feea2_ef48.jpeg)