Powódź 2024. Mieszkańcy Skrzynki, małej wioski w gminie Lądek-Zdrój, mają dość. W ich miejscowości ubiegłoroczna powódź zniszczyła lub uszkodziła kilkanaście mostów prowadzących z drogi gminnej lub powiatowej do posesji, na których stoją domy mieszkalne.
Rok po powodzi, pani Kazimiera Bazak otrzymała pismo od Tomasza Nowickiego, burmistrza Lądka-Zdroju, iż nie ma co liczyć na odbudowę mostu. Dlaczego?
Most nie znajduje się w ciągu drogi gminnej. Zjazd łączący drogę publiczną z nieruchomością położoną przy drodze nie stanowi „sam w sobie” części drogi, w rozumieniu art. 4 punkt 2 i 8 ustawy – tłumaczy burmistrz Nowicki.
Wychodzi na to, iż to zwykli ludzie mają odbudowywać lub naprawiać zniszczone przez powódź mosty, choć nie oni je budowali i nie są ich właścicielami (nie leżą choćby na działce należącej do nich, tylko do Wód Polskich).
Nie wiem jak będę żyła
– mówi pani Kazimiera.
Na razie korzystam z łąki sąsiadki i tamtędy wychodzę z domu do wioski – mówi. Ale jak spadnie śnieg, to będzie duży problem – dodaje.
W Skrzynce jest 30 mostów
Kilkanaście zostało uszkodzonych. Do sklepu prowadzonego przez Alicję Wiśniewską też przechodzi się przez mostek. On jeszcze stoi, ale powódź go naruszyła. W Skrzynce wciąż nie zrobiono nic w korycie potoku. Mury oporowe w wielu miejscach są w opłakanym stanie – mówi Alicja Wiśniewska.
Kiedy Wody Polskie zaczną udrażniać koryto? Prawdopodobnie wiosną przyszłego roku. Takie są najświeższe informacje na ten temat – mówi Łukasz Mróz, radny miejski.
A co do mostków to ten problem jest wszystkim dobrze znany i to od wielu lat. Moim zdaniem potrzeba rozwiązań na poziomie ustawy
– dodaje.
Radni chcą na październikową sesję zaprosić dyrektora Wód Polskich we Wrocławiu, Stanisława Longawę. Poza tym chcą po raz kolejny napisać do Warszawy do ministerstwa infrastruktury. Czy to coś da? Zobaczymy.