"Dajmy trochę czasu prezydentowi i jego kancelarii. Polska na zewnątrz wymaga jednolitego działania i współpracy wszystkich instytucji państwowych, a kooperacja wymaga wzajemnej cierpliwości i zrozumienia. Pierwsze koty za płoty" – napisał w serwisie X premier Donald Tusk.
Przypnijmy: 18 sierpnia Wołodymyr Zełenski spotkał się z Donaldem Trumpem w Białym Domu. Do Waszyngtonu przyjechali także liderzy państw europejskich. Zabrakło jednak reprezentanta Polski, co wywołało zamieszanie.
Marcin Przydacz z Kancelarii Prezydenta, pytany o nieobecność polskiego przedstawiciela tłumaczył w RMF FM: – To było spotkanie koalicji chętnych, m.in. chętnych do wysyłania wojsk na Ukrainę i ustalenia co do obecności polskiej zapadały w sobotę i w niedzielę i w tym formacie decyzje i dyskusje prowadził premier Tusk i minister Sikorski. To oni nie zgłosili obecności Polski na rozmowach w Waszyngtonie.
Polski nie było podczas spotkania w Waszyngtonie
Z kolei rzecznik MSZ, Paweł Wroński, przekazał, iż nie miał informacji o planach udziału prezydenta w rozmowach w Białym Domu.
– Chciałbym zaznaczyć, iż przed spotkaniem na Alasce pan prezydent Nawrocki na życzenie strony amerykańskiej reprezentował Polskę. Sekretarz stanu USA mówił, iż przedstawiciele Europy dostali zaproszenie do wyjazdu do Waszyngtonu. Nie wiem, czy pan prezydent USA wysłał to zaproszenie do naszego prezydenta. Z wypowiedzi Marcina Przydacza rozumiem, iż dla Pałacu Prezydenckiego istotna jest wizyta trzeciego września. To decyzja pana prezydenta – mówił.
Do sprawy odniósł się również wicepremier i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. W serwisie X napisał, iż wiceminister Przydacz "dostał z MSZ szczegółową relację z telekonferencji Koalicji Chętnych i wie, iż nie było tam żadnego zgłaszania obecności".
"Mamy transkrypt" – podkreślił Sikorski, dodając, iż "nie będzie łatwo współpracować bez szacunku dla faktów i minimum dobrej woli".
Co ciekawe, była ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher uważa, iż po części to ludzie Nawrockiego są winni nieobecności Polski na tym szczycie.
– Prawdopodobnie jest to wina Polski, bardziej niż kogokolwiek innego. Macie nowego prezydenta, on został zaprzysiężony niedawno, jego administracja dopiero się zadomawia. Czekali na zaproszenie do Białego Domu i myślę, iż podobnie było w przypadku prezydenta Zełenskiego – stwierdziła Mosbacher w Polsat News.