„Państwowiec kontra polityczny łup”. Marian Banaś ujawnia szokujące kulisy polityki i przestępstw PiS

4 dni temu
Zdjęcie: „Państwowiec kontra polityczny łup”. Marian Banaś ujawnia szokujące kulisy polityki i przestępstw PiS


Marian Banaś ujawnia szokujące kulisy polityki i przestępstw PiS. Ujawnia również, iż marszałek Sejmu nie chciał się z nim spotkać podczas przekazywania urzędu.

Jan Piński: Dzień dobry. Moim i Państwa gościem jest Marian Banaś — były prezes Najwyższej Izby Kontroli. Człowiek, który — jak mówią jego zwolennicy — zatrzymał pęd PiS do władzy autorytarnej swoimi kontrolami. Panie Prezesie, w sieci krąży wersja, iż „nie chciał się Pan spotkać z następcą i chyłkiem uciekł z NIK”. Jak było naprawdę?

Marian Banaś: To nowy prezes oraz marszałek Sejmu nie chcieli się ze mną spotkać. Zażyczyli sobie, bym przed ich przyjściem opuścił gabinet i pożegnał się z pracownikami. Dostosowałem się, ale uważam to za skandal — tak nie traktuje się organu konstytucyjnego ani jego wieloletniego szefa. Normalnie powinno dojść do formalnego przekazania, uścisku dłoni i podziękowania za sześcioletnią, ciężką pracę moją i zespołu. Ta praca w niemałym stopniu umożliwiła dzisiejszym rządzącym odzyskać władzę.

Jan Piński: Zamiast tego?

Marian Banaś: Tego samego dnia podziękowano mojemu dyrektorowi generalnemu — fachowcowi najwyższej klasy — oraz mojemu zastępcy, Michałowi Jędrzejczykowi. To państwowcy o wysokiej kulturze i merytoryce. Słyszę też o planie zmiany statutu i likwidacji wszystkich 18 delegatur wojewódzkich na rzecz czterech. To wygląda jak czystka: pozbawienie funkcji ludzi, którzy dobrze służyli państwu, i potraktowanie NIK jako łupu politycznego. Tego nie da się obronić.

Jan Piński: Wspomniał Pan o statucie. Czy do takiej operacji potrzebna jest ustawa i podpisy, o których mówił choćby Karol Nawrocki?

Marian Banaś: Nie — zmianę statutu można przeprowadzić bez ustawy. Ja również rozważałem korekty, ale w odwrotnym kierunku: chciałem podnieść rangę współpracy międzynarodowej, przekształcając Wydział Spraw Międzynarodowych w departament. NIK stała się liczącym graczem w INTOSAI i EUROSAI, wygrywaliśmy konkursy — choćby audyt Interpolu na trzy lata, a potem ponownie na kolejne trzy. To są zmiany „pro-sprawność”, a nie „pro-łup”.

Jan Piński: Co było przyczyną, iż marszałek i nowy prezes nie chcieli się spotkać?

Marian Banaś: Usłyszałem dwie rzeczy. Po pierwsze, publicznie powiedziałem, iż nowy prezes, Mariusz Haładaj — wcześniej wiceminister, a od 2019 r. szef Prokuratorii — jest kandydatem PiS. Szanuję wybór Sejmu, ale mam prawo do oceny. Po drugie, na prośbę marszałka przekazaliśmy projekt ustawy o NIK wzmacniający niezależność i uprawnienia Izby. Opublikowałem go również na stronie NIK — bo to nie prywatny, tylko publiczny dokument. Marszałek miał to potraktować jako „swój” projekt przed wyborami prezydenckimi. Najwyraźniej mój ruch był nie po jego myśli.

Jan Piński: Przejdźmy do bilansu Pana sześciu lat. Które kontrole uderzyły najmocniej?

Marian Banaś: Każda była niewygodna, ale kilka szczególnie. Po pierwsze wybory kopertowe — blisko 70 mln zł wydanych bez podstawy prawnej. Zatrudniano zewnętrznych prawników, mimo iż w NIK jest ponad 40 radców. Po drugie Fundusz Sprawiedliwości — ok. 280 mln zł wydanych niegospodarnie i niecelowo; mieliśmy liczne zawiadomienia do prokuratury. Po trzecie Ostrołęka C: decyzja o budowie bez pełnego finansowania, zmarnowano ok. 1,5 mld zł, a rozbiórka kosztowała kolejne prawie 1 mld. Zamiast ścigać winnych, prokuratura uderzyła w naszych kontrolerów. To nie do pomyślenia.

Jan Piński: NCBR?

Marian Banaś: Narodowe Centrum Badań i Rozwoju — mówimy o dziesiątkach miliardów złotych i braku realnych, wdrożonych innowacji. Przykład? 24-latek bez dorobku dostaje 50 mln na projekt bez perspektyw; inny ponad 100 mln. Złamano ducha regulaminów. Sprawą zainteresował się OLAF, przekazaliśmy protokoły.

Jan Piński: GetBack — sprawa, która bulwersuje dziś wszystkich. Co ustaliliście?

Marian Banaś: Straty obywateli sięgają ok. 3,5 mld zł, a pokrzywdzonych jest około 10 tys. osób. Mamy tragedie, w tym samobójstwa. Siedem lat postępowania we Wrocławiu i mizerne efekty, a my widzimy w materiałach wątki dotyczące osób z prokuratury, służb, sądów. Całość przekazałem bezpośrednio ministrowi sprawiedliwości–prokuratorowi generalnemu Dariuszowi Żurkowi; zareagował szybko, przekazując konkretne informacje w sprawie osób odpowiedzialnych. Uważam, iż konieczna jest komisja śledcza — obywatele mają prawo poznać mechanizmy bezprawia.

Jan Piński: Wątek współczesny: generał Radosław Kujawa — dziś zastępca koordynatora służb — ma syna, który od kwietnia 2024 r. jest wspólnikiem w Abris. Pytałem o konflikt interesów, usłyszałem, iż „nie ma”. Pańska ocena?

Marian Banaś: Decydować będzie prokuratura. Materiał jest w adekwatnych rękach, liczę na obiektywne rozstrzygnięcie. Tym bardziej, iż w GetBacku oskarżenia usłyszeli przedstawiciele Abrisu — bez aresztów, ale jednak. To wymaga pełnej przejrzystości, a najlepiej komisji.

Jan Piński: Zostańmy przy państwie i finansach. W raporcie o budżecie za 2024 r. nie daliście oceny pozytywnej, tylko opisową. Dlaczego?

Marian Banaś: Bo setki miliardów wydatków poprzednio wypychano poza budżet — mówimy o ponad 400 mld zł. Konstytucja mówi jasno: wszystkie wydatki w ustawie budżetowej. Jaskółką poprawy było ujęcie 13. i 14. emerytury w budżecie. Ale przypomnę: budżet na 2024 r. projektował poprzedni rząd, więc pole manewru nowej większości było ograniczone. Liczę, iż wykonanie za 2025 r. pokaże już zasadniczą poprawę.

Jan Piński: Cofnijmy się do źródeł konfliktu z władzą PiS.

Marian Banaś: Próbę zamachu na niezależność NIK prowadziła poprzednia władza, kiedy nasze kontrole zaczęły ujawniać marnotrawstwo. Jako szef KAS przeprowadziłem konsolidację i uszczelnienie systemu, co dało budżetowi ponad 300 mld zł — byłem bezpartyjny i niezależny. To stało się niewygodne. Potem przyszły sprawy przeciw mnie i mojej rodzinie; do dziś prowadzą je ci sami prokuratorzy i funkcjonariusze CBA, na których złożyłem zawiadomienia o fałszywe dowody i wymuszanie zeznań. Ale ja stałem po stronie prawa i uczciwości.

Jan Piński: Poza głośnymi aferami badaliście też bezpieczeństwo wewnętrzne — otyłość, schrony, posterunki policji…

Marian Banaś: Tak. Wykazaliśmy m.in., iż schronienie ma dziś mniej niż 3% społeczeństwa. Posterunki policji otwierano wbrew opiniom funkcjonariuszy, dla propagandy, nie bezpieczeństwa. Rolą NIK jest dyscyplinować każdą władzę i usprawniać państwo.

Jan Piński: W swoich propozycjach idzie Pan dalej — chce Pan dać NIK uprawnienia oskarżycielskie i kontrolę nad służbami?

Marian Banaś: Tak. Skoro z blisko 500 naszych zawiadomień większość umarzano przez upolitycznioną prokuraturę, trzeba umożliwić NIK kierowanie aktów oskarżenia bezpośrednio do sądu. Do tego kontrola służb, w tym funduszy operacyjnych — dziś to „państwo w państwie”. Prewencja i legalizm muszą wrócić. Proponuję też, by prezesa NIK wybierać większością kwalifikowaną — około 2/3 — na 9–12 lat. To wymusi ponadpartyjny kompromis i wzmocni niezależność.

Jan Piński: Kto miałby powołać komisję śledczą w sprawie GetBacku, skoro po obu stronach sceny politycznej widać rezerwę?

Marian Banaś: Posłowie wybrani przez obywateli. Tego oczekują pokrzywdzeni, ich stowarzyszenia już występowały z pismami. Wierzę, iż minister Żurek zrobi swoje, ale komisja jest potrzebna do pełnego wyjaśnienia mechanizmów.

Jan Piński: Na koniec: jak Pan nazywa to, co wydarzyło się przy zmianie kierownictwa NIK?

Marian Banaś: Zamach stanu na niezależność Izby. Zwolnienia z marszu, brak elementarnych standardów, plan rozmontowania sieci delegatur — wszystko po to, by zrobić miejsce „swoim”. NIK musi być bastionem państwowości, nie politycznym łupem. jeżeli tego nie zrozumiemy, nic się w Polsce nie zmieni.

Jan Piński: Dziękuję. Naszym gościem był Marian Banaś. Przypominam książkę „Pancerny Marian kontra dyktatura” — zabrzmiała dziś zapowiedź suplementu. Do zobaczenia.

Marian Banaś: Dziękuję. Do widzenia.

Idź do oryginalnego materiału