Państwo terroru Kaczyńskiego – jak PiS stworzył machinę do okradania Polski

1 miesiąc temu

Jarosław Kaczyński przez lata budował państwo terroru – nie po to, by walczyć z korupcją czy dbać o bezpieczeństwo obywateli, ale by zagwarantować sobie i swojej partii pełną bezkarność. Przejęcie służb specjalnych, prokuratury i sądów stworzyło system, w którym można było kraść, a jednocześnie bezlitośnie atakować każdego, kto stanął na drodze „nowej elity” PiS.

Służby specjalne na usługach władzy

Kiedy PiS przejmował władzę, jednym z pierwszych celów było podporządkowanie służb specjalnych – CBA, ABW, a choćby policji. Mariusz Kamiński i jego ludzie zamienili służby w polityczne narzędzie do niszczenia przeciwników. Nie liczyło się prawo ani fakty, ale tylko lojalność wobec partii. Służby zamiast ścigać prawdziwą korupcję, zajmowały się hakami na opozycję, szpiegowaniem niewygodnych osób i „produkowaniem afer”.



Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Równolegle, tam gdzie trzeba było „nie widzieć”, służby nagle stawały się ślepe i głuche. Afera za aferą znikała w szufladach, miliony złotych znikały w spółkach państwowych, a szemrane układy kwitły na niespotykaną skalę. To była cena za lojalność wobec Kaczyńskiego – absolutna bezkarność.

Prokuratura – parasol ochronny nad swoimi

Po podporządkowaniu służb, PiS sięgnął po prokuraturę. Zbigniew Ziobro, który formalnie miał „reformować” wymiar sprawiedliwości, zamienił go w prywatną tarczę ochronną dla swoich i bat na przeciwników politycznych. Prokuratura przymykała oczy na afery finansowe PiS-owskich działaczy, a zarazem bez wahania stawiała zarzuty tym, którzy zagrażali partii lub mieli odwagę ją krytykować.

Państwowe pieniądze wypływały szerokim strumieniem do ludzi PiS, a prokuratura konsekwentnie udawała, iż niczego nie widzi. Fundusz Sprawiedliwości? Przetargi w Orlenie? Przepompowywanie pieniędzy przez spółki skarbu państwa? Wszystko było legalne, bo Ziobro pilnował, by nikt nie miał odwagi ruszyć jego ludzi.

Sądy – ostatni bastion, który miał upaść

Kaczyński wiedział, iż pełnia władzy wymaga przejęcia sądów. Niezależne sądy były ostatnim miejscem, gdzie można było powstrzymać jego machinę terroru. Dlatego atak na wymiar sprawiedliwości stał się jednym z priorytetów. „Reformy” PiS sprowadzały się do manualnego sterowania sądami, zastraszania sędziów i instalowania swoich „dyspozycyjnych” ludzi w kluczowych miejscach.

Celem było jasne: jeżeli ktoś będzie próbował sądzić ludzi PiS, to albo przegra, albo zostanie zniszczony. W państwie Kaczyńskiego nie było miejsca na niezawisłość sądów, bo prawdziwa władza nie lubi kontroli.

Państwo terroru wobec niewygodnych

Państwo terroru PiS nie ograniczało się do polityków czy działaczy opozycji. Atakowano dziennikarzy, przedsiębiorców, sędziów, a choćby zwykłych obywateli, którzy mieli czelność sprzeciwić się władzy. Policja tłumiła protesty, CBA prowadziło „tajne operacje”, prokuratura stawiała sfabrykowane zarzuty, a propagandowe media PiS szczuły na „wrogów ojczyzny”.

Każdy, kto przeszkadzał w złodziejstwie i budowie bezkarnego systemu władzy, stawał się celem. Był niszczony, oskarżany i pozbawiany godności. Państwo miało jedno zadanie: chronić swoich i eliminować przeszkody.

Kaczyński – architekt bezkarności

Jarosław Kaczyński nigdy nie krył swojej obsesji na punkcie kontroli. Przejęcie służb specjalnych, prokuratury i sądów to jego największe „osiągnięcie”. Dzięki temu przez lata PiS mógł okradać Polskę, rozkradać majątek publiczny i niszczyć państwo prawa. Nie było przypadków, były decyzje – decyzje, które stworzyły system terroru.

Dziś widzimy skalę tej machiny. Bez rozliczenia Kaczyńskiego i jego ludzi, Polska nie odzyska normalności. Bezkarność to paliwo, które napędzało państwo terroru.

Rozliczenie czy powrót koszmaru?

Państwo Kaczyńskiego to nie tylko zniszczenie demokracji, ale i ogromne złodziejstwo. To system, który dał wolną rękę ludziom niekompetentnym i skorumpowanym, tworząc patologie na niespotykaną skalę. jeżeli ten system nie zostanie rozliczony, wróci ze zdwojoną siłą – bo Kaczyński nigdy nie odpuszcza, a jego ludzie nie zapominają, jak łatwo się krało, gdy nikt nie patrzył im na ręce.

Państwo terroru nie zniknie samo. To wymaga odwagi, determinacji i rozliczeń. Bez tego Polska pozostanie zakładnikiem Kaczyńskiego i jego ludzi.

Idź do oryginalnego materiału