W polskim życiu publicznym pojawiają się afery, które — choćby zanim zostaną w pełni zweryfikowane — naruszają fundament zaufania do państwa. Ostatnie sensacyjne informacje Jana Pińskiego dotyczące skali stosowania Pegasusa i podobnych narzędzi przez służby specjalne należą właśnie do tej kategorii. To materiał, który wyznaczy nową cezurę w ocenie działań aparatu państwowego w minionych latach.
Według informacji przekazanych przez Pińskiego, Szymon Hołownia miał być inwigilowany od 2019 roku, a powodem miał być sam zamiar kandydowania na urząd prezydenta. W dokumentach, na które się powołuje, widniała sygnatura CBA-DS/SOR-OP/Kandyd-3/06/19. Podsłuchy miały obejmować rozmowy z żoną, najbliższymi współpracownikami, przedstawicielami Kościoła, dziennikarzami, a także osobami ze świata biznesu.
Ujawniamy: @szymon_holownia był nagrywany Pegazusem przez @Kaminski_M_ @OficjalnyJK od 2019 r. Inwigilowano go tylko dlatego, iż zdecydował się kandydować na prezydenta. CBA-DS/SOR-OP/Kandyd-3/06/19, Nagrano (i nie zniszczono jego prywatnych rozmów) z szefostwem TVN, żoną,…
— Jan Piński (@Jan_Pinski) October 30, 2025
To stwierdzenie pada bez ogródek: „Inwigilowano go tylko dlatego, iż zdecydował się kandydować na prezydenta.” Oznacza to uderzenie w sam fundament demokratycznej konkurencji politycznej: prawo do udziału w wyborach bez strachu przed aparatem państwa.
Rewelacje te idą jednak dalej. Piński udowadnia, iż inwigilacją objęto także innych czołowych polityków opozycji — w tym osoby dziś zasiadające w rządzie. Padają również nazwiska dziennikarzy z największych redakcji oraz przedsiębiorców z czołówki najbogatszych Polaków. To już nie incydentalna nadgorliwość służb. To obraz szeroko zakrojonego systemu gromadzenia informacji, opartego na technologii, która w innych krajach służyła śledzeniu opozycjonistów i aktywistów.
W tle pojawia się pytanie o reakcję obecnych władz. Piński zarzuca służbom i organom nadzorczym brak pełnej przejrzystości i niewystarczające audyty: „Dlaczego audyty nie zawierały nazwisk osób rozpracowywanych Predatorem i Hermesem? Serio, ministrze Siemoniak — CBA dobrze funkcjonuje?”
To poważne oskarżenie. Wskazuje nie tylko na działania poprzedniej władzy, ale także na ryzyko zaniechania, które mogłoby zaszkodzić procesowi oczyszczania instytucji państwa. Piński pyta wprost o ewentualne „magazyny haków” i o to, dlaczego funkcjonariusze mieli otrzymać zakaz udzielania prokuraturze informacji o tym, kto był podsłuchiwany.
Niezależnie od odpowiedzi, jedna rzecz jest jasna: skala i charakter zarzutów wymagają pełnego, transparentnego postępowania i publicznych wyjaśnień. Nie tylko prokuratorskich, ale także parlamentarnych, instytucjonalnych, międzynarodowych. To sprawa o randze ustrojowej. Bo w tle tego wszystkiego jest pytanie fundamentalne: Czy państwo polskie zostało wykorzystane jako narzędzie politycznej dominacji jednej grupy władzy?
Jeżeli rzeczywiście podsłuchiwano kandydatów na najwyższe stanowiska państwowe, dziennikarzy, sędziów, przedsiębiorców i ludzi Kościoła, to nie mówimy już o politycznym incydencie. Mówimy o naruszeniu podstawowych praw obywatelskich i zagrożeniu dla demokratycznych reguł gry.
Symptomatyczne jest pytanie, które w ujawnieniach pada na końcu: „Co mamy wam wydrukować, abyście weszli do CBA i zlikwidowali te magazyny haków?” To ostra retoryka, ale jej siła wynika z ciężaru faktów.
Najważniejsze teraz jest to, aby instytucje państwa pokazały, iż stoją po stronie prawa i obywateli, a nie po stronie dawnych lęków, lojalności czy uchylonych drzwi w gabinetach służb. Milczenie w takiej sprawie nie jest neutralne. Jest pozycją. A Polska musi dziś wybrać, po której stronie tej linii stoi.

5 godzin temu












