Panie prezydencie, konstytucja jest niekonstytucyjna

5 godzin temu

Konstytucja zaczyna się wierszowanym słowotokiem. Tak, preambuła rozpisana jest na wersy. Początek pierwszego, hołdującego barokowej poetyce zdania, brzmi: „W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, / odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, / my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, / zarówno wierzący w Boga / będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, / jak i nie podzielający tej wiary, / a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł…”.

Po wielu jeszcze przygodach tasiemcowe zdanie kończy się na „…ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej / jako prawa podstawowe dla państwa, / oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot”. W pierwszym rozdziale znajdujemy jeszcze stwierdzenie zapisane już prozą: „Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej”.

Że niczego o mnie nie ma w konstytucji, chociaż występuje się tam w moim imieniu, rozumie się już przy słowach „my, Naród Polski – wszyscy obywatele…”. Po postawieniu znaku równości między narodem i obywatelami konstytucja zajmuje się tylko tymi ostatnimi, w ogóle nie interesując się ludźmi. Tymczasem „prawa podstawowe dla państwa”, „prawa obywatelskie” ani mnie nie dotyczą (bo nigdy się na obywatela państwa nie „zapisałem”), ani nie są mi potrzebne do szczęścia. W zupełności wystarczyłoby mi, gdyby władze – państwowe czy nie – nie łamały Praw Człowieka.

Jakim w ogóle prawem stanowi się prawa, jaki jest sens tego stanowienia, z jakiej – poza pragnieniem władzy – ludzkiej potrzeby się ono bierze? Odpowiedź jest zadziwiająco prosta. Z potrzeby sprecyzowania i zagwarantowania jedynego naprawdę obowiązującego ludzi prawa: spoczywającego na wszystkich ludziach obowiązku czynienia dobra tożsamego z zakazem wyrządzania zła. Konstytucja także uznaje to prawo za powszechne, skoro zakłada, iż każda osoba narodowości polskiej i każdy obywatel polskiego państwa hołdują prawdzie, sprawiedliwości, dobru i pięknu. Jednak jako źródła prawa w Polsce nie wskazuje tych uniwersalnych wartości, ale samą siebie. Pasikonik odkrywa, iż umie skakać, i ogłasza się tygrysem.

Immanentnie działają w ludzkim świecie prawa naturalne, zrozumiałe same przez się, niewymagające uzasadnienia i nienegowane, bo niemożliwe do zanegowania, przez żaden system prawny. Są to prawa natury, prawa logiki i prawa moralne. Nie wolno stanowić prawa sprzecznego z nimi i nie da się tego zrobić skutecznie – próbujący ustanowić takie prawo zawsze działają bezprawnie, choćby jeżeli sobie to bezprawie zalegalizują. W gruncie rzeczy „stanowienie” praw jest tylko potwierdzaniem, uświadamianiem i uściślaniem prawa i tak powszechnie obowiązującego.

Z praw naturalnych wynikają Prawa Człowieka. Ludzkość en bloc przypomina sobie o nich po wielkich kataklizmach, które sama powoduje. Państwo polskie po dziś dzień stoi dumnie obok Arabii Saudyjskiej, Czechosłowacji, Hondurasu, Jemenu, Jugosławii, Republiki Południowej Afryki i Związku Radzieckiego w szeregu ośmiu państw, które Powszechnej deklaracji praw człowieka z 1948 roku nie uznały (choć i nie sprzeciwiły się jej). Fakt ten ma znaczenie wyłącznie symboliczne, jest jednym z tych, które warto uwzględnić na tabliczce znamionowej przykręconej państwu polskiemu do czoła. Poczucie Wolności, prawa najczęściej naruszanego, wspólne jest wszystkim ludziom, a pragnienie Wolności wszystkim istotom, dlatego jej wartość, jako oczywista, choćby niezadekretowana nie przestaje obowiązywać. Uniwersalna wymowa Powszechnej deklaracji praw człowieka spowodowała nawet, iż jej zapisy obowiązują jako prawo zwyczajowe.

Od podstaw, „od nowa” stanowi się tylko prawa porządkowe, takie jak prawo o ruchu drogowym, ale i to można czynić tylko w służbie dobru. Tymczasem rozumne i uczciwe postępowanie co rusz traktowane jest w polskim prawie jak występek. Fundamentalną wadą systemu prawnego obowiązującego w państwie polskim jest ta, iż stworzono i rozbudowuje się go, mając na względzie przede wszystkim przestępców i idiotów, nie przejmując się losem ludzi uczciwych i mądrych. Tym sposobem cały naród zmuszany jest do równania w dół, postępowania według norm stworzonych z myślą o najpodlejszych swych jednostkach.

Im więcej bezwzględności w prawie, tym bardziej totalnego charakteru nabiera państwo. Totalność ta skutkuje pozbawianiem tzw. obywateli możliwości prawego i szczęśliwego życia w zgodzie z samymi sobą. Treścią ludzkiego życia czyni to, co winno stanowić tylko jego ramy. Zbiorowa histeria towarzysząca wszystkim „wyborom” w sytuacji spolaryzowania życia społecznego jest tego konsekwencją.

Dlaczego nigdy nie wziąłem udziału w żadnych wyborach? Bo wiem, iż demokracja pośrednia, twór równie logiczny jak pływalnia sucha albo pieszczoty zdalne, to urządzenie świata służące wyłudzaniu legitymacji do sprawowania władzy. Nie przypadkiem ogromna część „wyborców” przyznaje, iż wybiera „mniejsze zło”. System, który żeby się samouzasadnić, musi wskazywać dobro jako cel swego istnienia, w praktyce uniemożliwia wybór dobra. I chociaż zawsze wybieracie zło mniejsze, to dziwnie długo nie udaje wam się zahamować jego postępów.

Skoro u podstaw całego systemu prawnego leży prosta zasada czynienia dobra, sam system również mógłby być całkiem prosty, choćby kiedy byłby rozbudowany. Jednak proste zastosowanie prostych zasad spowodowałoby, iż łamanie ich stałoby się widoczne choćby dla prostych ludzi, a tego władza boi się jak ksiądz nieświęconego mydła. „Zepsucie państwa poznaje się po mnożeniu prawa” (Tacyt). Od wielu lat Polska jest europejskim liderem w produkcji prawa i doprawdy mogłaby eksportować swoje buble do republik bananowych. Międzynarodowa organizacja audytorsko-doradcza Grant Thornton International Ltd. w raporcie za 2015 rok wyliczyła, iż Polska produkuje 56 (pięćdziesiąt sześć!) razy więcej aktów prawnych niż Szwecja, 26 razy więcej niż miłujące nade wszystko porządek Niemcy. Nie znalazłem nowszych danych porównawczych tego rodzaju, ale wiadomo, iż w 2023 roku prawojebcy polscy natłukli półtora raza więcej aktów prawnych niż w 2015. Najnowszy Barometr prawa, raport polskiego oddziału Grant Thornton z 2024 roku, podaje: „Jeśli ktoś chciałby na bieżąco śledzić wszystkie zmiany w prawie, w 2023 roku musiałby każdego dnia roboczego na samo czytanie aktów prawnych poświęcić 2 godziny i 34 minuty (przy optymistycznym założeniu, iż na przeczytanie jednej strony aktu prawnego potrzebne są 2 minuty” oraz „Aby poznać sens nowo przyjmowanych przepisów, przedsiębiorca czy zwykły obywatel musieliby teoretycznie czytać też teksty jednolite aktów prawnych, a to wymagałoby kolejnych kilku czy choćby kilkunastu godzin dziennie”.

Teraz wystarczy dołożyć do tego świętą, nienaruszalną i tym chętniej wykorzystywaną, choć rażąco nieaktualną paremię Ignorantia legis non excusat, a obraz wymarzonego państwa każdej władzy będzie pełen: mogą posadzić każdego i on się nigdy choćby nie dowie za co. Uczcijmy w tym miejscu głębszym niż zwykle wcięciem akapitowym pamięć Optimusa Romana Kluski.

Niebywale skomplikowana i niespójna, ale niespójności swe skrywająca m.in. z pomocą wspomnianej nadmiarowości, sieć narzuconych nam przemocą praw powoduje, iż każdy z nas finansuje krzywdę wyrządzaną przez państwo i jemu, i innym ludziom. Przykładów są tysiące, przypomnieć sobie potrafiłbym na pewno kilkaset, niektóre z nich mam nadzieję opisać na tych łamach. Złożą się one na opowieść o tym, jak państwo, narzucając ludziom obywatelstwo, czyni ich niewolnikami. Jednocześnie zamierzam szkolić państwo w zakresie dzieła autonaprawy, za uprzejmym pośrednictwem jego aktualnego prezydenta.

Uprzedzając najgłupsze z możliwych a ulubione przez sługusów władzy pytanie służące odwróceniu uwagi od sedna sprawy, wyjaśniam, iż nie wypowiedziałem państwu posłuszeństwa ani przed wyborami, ani po wyborach. Nie zrobiłem tego ani w przeddzień agresji Rosji na Polskę, ani przed żadnymi świętami. Zrobiłem to w dniu, w którym naszła mnie nieprzeparta ochota na to. W trzecią rocznicę napaści Rosji na Ukrainę. W dziesiątą rocznicę odmówienia mi pomocy przez ministra sprawiedliwości i rzecznika praw obywatelskich, do których się zwróciłem z braku rzecznika Praw Człowieka. Najszybciej, jak potrafiłem, po ogłoszeniu przez obecne władze państwa polskiego, iż zamierzają się wziąć za Prawa Człowieka.

* * *

Wychodzę

Powiedziałem to na próbę i teraz muszę.
Droga się zmieniła w przepust wśród ogrodzeń,
jednak wraca do mnie najstarsze ze wzruszeń.
Nijakie i jedyne w swym rodzaju.
Że jestem sam, podobny tylko sobie, reszto świata goń się.
Że pejzaże się przeciw mnie zmawiają,
że zginę na horyzoncie.

Tu wszystko jest skryte, zabójstwa zarówno jak sny.
Wolnością straszy się dzieci całkiem serio.
Wyłapano ostatnie bezpańskie psy, gdyż
kryterium przydatności jest jedynym kryterium.

Moja przepustka to pustka, nic w każdej rubryce.
Odwróceni poeci z Chrystusowej Hordy
mają zajęte ręce, depilują sobie intymne okolice
pod znieczulenie miejscowe i państwowy order.

Orientuję się w bezprawiu po swojemu, według gwiazd.
Moja jedyna szansa: być w nieustannym ruchu.
Wiatr przesypuje w tę i w tamtą czas.
Wzdyma żagle eunuchom, kołysze ciała komuchów.

Najgorszy wiatr dla żywych to wiatr przenikliwy.
Moje lata się liczą od maja do maja.
Najgorszy rodzaj człowieka to ten, który przywykł.
Kto mi powiedział, iż wolno mi się przyzwyczajać?

Pies, żeby być przydatnym, musi tu być złym psem.
Biskup wśród nocnej ciszy pisze Myszeidę.
Glut monitoringu kołysze się pod gzymsem.
Patrzcie, jak idę.

*

Konstatacja, głupku

Jest w pytę jak nigdy. Jest jak nigdy. W pytę!
Rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo
są pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej.
A marzycielstwo?

Wiersze pochodzą z przygotowywanej do druku książki poetyckiej Nie.

**

Jacek Podsiadło – jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich po 1989 roku, w latach 90. związany ze środowiskiem „Brulionu”. Autor ponad 20 książek poetyckich, dwóch prozatorskich, a także zbiorów felietonów publikowanych w „Tygodniku Powszechnym”. Twórca audycji „Studnia” w Radiu Opole oraz Domowego Radia „Studnia”. Laureat Nagrody Kościelskich, Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej, wielokrotnie nominowany do najważniejszych wyróżnień literackich. Prowadzi autorską stronę jacpo.pl.

Idź do oryginalnego materiału