Jest taki przywódca i jego żona, którzy we własnym kraju zostali oskarżeni o przyjmowanie łapówek i to w kilku grubych aferach. W tym samym kraju ten sam przywódca kilkukrotnie zdobywał władzę i żeby się przy niej utrzymać eliminował wrogów wewnętrznych i zewnętrznych. Przywódca tego kraju mordował i nie ukrywał, iż morduje z czysto rasistowskich motywacji, co więcej minister tej samej władzy nazywał wrogów „zwierzętami”. Na liście ofiar reżymu panującego w tym tajemniczym kraju znaleźli się nie tylko wrogowie od niemowlaka po starca, ale też wolontariusze, do których strzelano jak do kaczek.
W końcu Międzynarodowy Trybunał Karny uznał watażkę za ludobójcę i posłał za nim listy gończe, ale wówczas „kolebki demokracji” się oburzyły. Pomimo tych wszystkich wydarzeń, zastrzeżeń i orzeczeń, to państwo nie będące częścią Europy bierze udział we wszystkich sportowych i artystycznych europejskich imprezach. O jaki kraj chodzi i jak to jest możliwe, iż większość świata widzi w tym kraju wieczną ofiarę, a na zbrodnie dyktatora przymykają oko? Tym krajem jest Izrael, państwo powstałe z agresji i na agresji budujące swoją siłę, a aktualnym wodzem tego kraju jest Benjamin Netanjahu, który ma niebywałe szczęście, iż się nie urodził Polakiem, Czechem, Chińczykiem, Wietnamczykiem.
Po II Wojnie Światowej Izrael jest absolutnym liderem, jeżeli chodzi o liczbę wszczętych konfliktów zbrojnych i czas ich trwania. Dość powiedzieć, iż od 1948, czyli od ogłoszenia proklamacji niepodległości Izraela, zaczęła się wojna ze światem arabskim, która nieprzerwanie trwa do dziś. Każdy innym naród i przywódcy, zwłaszcza w połączeniu z fanatyzmem religijnym, zostaliby zdmuchnięci z powierzchni Ziemi i obrzuceni na pożegnanie najgorszymi wyzwiskami, od faszystów po homofobów. Nie dotyczy to jednak Izraelitów, głównie dlatego, iż oni są Żydami i w każdym zakamarku świata mają swoje diaspory. W normalnym świecie takie grupy nazywają się mniejszościami narodowymi, ale diaspor to nie dotyczy, ponieważ diaspory przejmują rządy i większość kilka ma do gadania.
Przyglądając się kolejnemu konfliktowi wywołanemu przez Izraelitów z Iranem, który sponsoruje i podsyca żydowska diaspora w USA, z polskiej perspektywy możemy zrobić niewiele. Dobrze, iż wszystko się dzieje daleko od nas, na temat ceny paliw nie ma sensu się odzywać, za to wypadałoby zachować minimum zdrowego rozsądku i się najzwyczajniej w świcie w tę zadymę nie wchodzić. Niech się azjaci biją ze sobą, niech walczą o pokój i demokrację, byle nie zajmowali się demokracją i reprywatyzacją w Polsce.
Zdrowy rozsądek zaleca też, aby patrzeć z dystansem na idola polskiej prawicy Donalda Trumpa. Pan Trump to typowy przedstawiciel reguły „biznes is biznes” i on nie będzie się martwił naszym polskim biznesem, tylko dbał o swój. Poza tym, w biznesie liczą się silni, pozostali zbierają ochłapy ze stołu. Polska z Izraelem nie ma szans, bo jesteśmy Polakami, nie Żydami. Wojny z USA też nie wszczynajmy, niemniej patrzymy na swój interes narodowy, który jest daleki i sprzeczny z interesami amerykańsko-izrealskimi i tym bardziej żydowskimi.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!