Okazały budynek przy Krakowskim Przedmieściu stoi w tym miejscu od połowy XVII wieku, kiedy to budowę swojej rezydencji rozpoczął hetman Koniecpolski. Przez minione sto lat z okładem pałac zmieniał gospodarzy. Między pierwszą a drugą wojną światową mieściły się tam Rada Ministrów i siedziba premiera, a od 1994 roku urzędują tam polscy prezydenci. Warszawiacy długo nazywali go Namiestnikowskim, ale w końcu przyzwyczaili się do nowej nazwy. Przez ostatnie dziesięć lat był on siedzibą prezydenta Andrzeja Dudy (53 l.): nie tylko jego miejscem pracy, ale też domem, bo w jednym ze skrzydeł pałacu znajdują się prywatne apartamenty, których okna wychodzą na trakt królewski, czyli Krakowskie Przedmieście. Z kolei na tyłach pałacu mieści się piękny, niemal dwuhektarowy ogród w stylu angielskim, w którym – bywa – realizowane są oficjalne spotkania z prezydenckimi gośćmi, jeżeli tylko pozwala na to pogoda. Od ubiegłego roku ogród jest wpisany na listę zabytków.
W lipcową sobotę media lotem błyskawicy obiegła plotka, iż oto w pałacu odbył się ślub i wesele prezydenckiej jedynaczki. Pierwszy napisał o tym portal poświęcony celebrytom ShowNews, według którego Kinga Duda (29 l.) miała powiedzieć sakramentalne tak w pałacowej kaplicy. Jej renowację przeprowadzono jeszcze za czasów prezydentury Wałęsy, a więc w latach dziewięćdziesiątych. Wybrankiem córki prezydenta jest ponoć starszy o cztery lata prawnik i wykładowca uniwersytecki, który według Onetu nazywa się Mateusz Zawistowski (34 l.). Portal donosi, iż mężczyzna znalazł zatrudnienie w Ministerstwie Obrony Narodowej jako kierownik funduszu Polish Defence Fund, zajmującego się wzmacnianiem zdolności obronnych naszego kraju. W dniu ślubu paparazzi z najdłuższymi obiektywami zaczaili się przed siedzibą głowy państwa, by nie tylko podglądać zmierzających do pałacu weselników, ale – co najważniejsze – wypatrzeć być może gdzieś pannę młodą. Wreszcie się udało i do sieci trafiły – niezbyt wyraźne, ale jednak – zdjęcia Kingi w białej sukience odkrywającej ramiona. Widać na nich, iż ma na szyi kilka sznurów pereł, a włosy upięte w luźny kok. Tę dość popularną wśród panien młodych fryzurę pokazała w sieci kilka dni później osobista fryzjerka prezydentówny. Pracująca na co dzień w swoim krakowskim salonie Anya Ganea poświęciła kokowi Kingi egzaltowany wpis na Instagramie: „Dziś moje serce pęka z dumy i wzruszenia. 9 lat… tyle trwa nasza wspólna historia. A wczoraj byłaś Panną Młodą! To coś więcej niż tylko upięcie. To symbol zaufania, które budowałyśmy przez prawie dekadę. Dziękuję za ten zaszczyt, za emocje i za to, iż mogłam być częścią tak wyjątkowego dnia. Tego nie zapomnę nigdy”. Pod zdjęciem ślubnej fryzury ozdobionej perłami świeżo upieczona mężatka napisała: „Jesteś najlepsza. Dziękuję za wszystko”. Informacja o weselu w Pałacu Prezydenckim wywołała mieszane komentarze. Jedni uznali, iż to nic nadzwyczajnego i rodzina Dudów miała prawo zorganizować tam ślub i wesele.
Inni – jak ekspert od protokołu dyplomatycznego Janusz Sibora – podeszli do wydarzenia z większą rezerwą: „Prezydent czy jego córka z całą pewnością mają prywatne mieszkanie. Czy Pałac Prezydencki będzie teraz otwarty dla wszystkich chcących zorganizować ślub i stanie się Pałacem Ślubów?” – ironizował w rozmowie z „Faktem” znawca państwowych ceremoniałów. Jego zdaniem złamano dobry obyczaj. 6 lipca w programie telewizyjnym Małgorzata Paprocka (41 l.) z Kancelarii Prezydenta potwierdziła krążące w mediach plotki i odniosła się do zarzutów: „Wczoraj w pałacu odbyła się uroczystość ślubna pani Kingi”. „Pałac to nie tylko miejsce reprezentacyjne, ale też dom prezydenta i jego rodziny, więc taka uroczystość nie powinna dziwić” – oceniła szefowa kancelarii. Jak mówiła, koszty ślubu i wesela dla kilkudziesięciu osób zostały całkowicie pokryte przez prezydenta. Paprocka nie była jednak w stanie oszacować tych wydatków, bo jak tłumaczyła: „Kancelaria nie uczestniczyła w przygotowaniach”. Ślub córki odchodzącego z urzędu po dwóch kadencjach prezydenta nie był pierwszą taką uroczystością w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu.
Dwadzieścia pięć lat temu w pałacowej kaplicy żenił się po raz pierwszy Ryszard Kalisz (68 l.), wówczas szef Kancelarii Prezydenta. Wesele, jak opowiada mecenas, odbyło się w pobliskim hotelu Victoria, wtedy wciąż uchodzącym za jeden z lepszych w Warszawie. Kalisz nie był jedynym lewicowym politykiem, który przysięgał wierność i uczciwość małżeńską w kaplicy Pałacu Prezydenckiego. W 2005 roku, pod koniec drugiej kadencji – ponoć za namową samego Jana Pawła II – na ślub kościelny zdecydował się szef Kalisza, zdeklarowany ateista prezydent Aleksander Kwaśniewski (70 l.). Polityk nie wypowiedział jednak tradycyjnej formuły „Tak mi dopomóż Bóg”. O tym ślubie długo wiedzieli tylko najbliżsi współpracownicy prezydenta i bliscy prezydenckiej pary, która ślub cywilny brała w Gdańsku w 1979 roku. Niedawno, z okazji kolejnej rocznicy ślubu, polityk zabrał panią Jolantę w egzotyczną podróż. Gdyby świeżo poślubiona Kinga zapytała, jak dbać o związek, by trwał tyle lat, mogłaby usłyszeć od Aleksandra Kwaśniewskiego: „(…) trzeba wykazać się nie tylko miłością i wyrozumiałością, ale i cierpliwością”. Jak mówił w wywiadzie dla „Super Expressu”: „(…) najważniejsze to, czego życzę wszystkim parom, żeby poza tym być przyjaciółmi i żeby móc na siebie wzajemnie liczyć”.