Pakt migracyjny UE stał się najgorętszym tematem ostatnich dni w polskiej polityce i narosło wokół niego wiele mitów. O co chodzi z „przymusową solidarnością” i co to znaczy, iż Polska może zostać z niej „wyłączona”?
W ubiegłym tygodniu radio RMF FM, powołując się na źródła w Brukseli, podało informację, iż Polska ma być zwolniona z relokacji i kontrybucji finansowej w ramach unijnego paktu migracyjno-azylowego.
Następnie TVN24, powołując się na informacje z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, poinformowało, iż Polska zostanie wyłączona z mechanizmu na rok. Decyzja ta ma związek z presją migracyjną ze wschodu. Resort zaznaczył, iż sytuacja Polski może uzasadniać przedłużenie wyłączenia również w kolejnych latach.
– Póki będę w Polsce odpowiadał za rządzenie, to niezależnie od tego, jak będą wyglądały dalsze etapy paktu migracyjnego, Polska ma sposoby i nie będzie przyjmowała w mechanizmie relokacji żadnych migrantów. Ani jednego migranta. I temat jest z naszego punktu widzenia zamknięty – stwierdził premier Donald Tusk w trakcie swojego wystąpienia w Raciborzu.
Czy decyzja w sprawie zwolnienia Polski z relokacji i jej ekwiwalentu jest oficjalna? I na czym polega system „relokacja albo pieniądze”? Wyjaśniamy, o co chodzi w pakcie migracyjnym i w „mechanizmie solidarności”.
Pakt migracyjny UE – czym jest?
Większość osób, mówiąc o pakcie migracyjnym UE, ma na myśli tzw. mechanizm solidarności, przewidujący trzy rodzaje wkładu państw członkowskich UE w zarządzanie imigracją.
W rzeczywistości jednak unijny pakt o migracji i azylu to zbiór dziesięciu różnych aktów prawnych, dotyczących nie tylko podziału odpowiedzialności między państwa UE, ale też kontroli osób wjeżdżających do Unii i ubiegających się o azyl oraz baz danych o nich. Nie wszystkie rozporządzenia wchodzące w skład pakietu budzą takie kontrowersje, jak propozycja odnosząca się do relokacji.
Pakt miał stanowić rozwiązanie ciągnących się dobre parę lat sporów o podział obciążeń związanych z tzw. kryzysem migracyjnym. Trudno zapomnieć, jak w 2016 r. ówczesny włoski premier Matteo Renzi lamentował i posuwał się do gróźb, domagając się od innych państw solidarności ze zmagającymi się z ogromnym napływem uchodźców Włochami i jak unijni przywódcy starali się rozwiązać problem na niekończących się szczytach (jeden z nich, w 2018 r., trwał niemal do piątej nad ranem, a Angela Merkel pod koniec rozmów przysypiała już na ramieniu u ówczesnego premiera Finlandii Juhy Sipili).
Ostatecznie projekt paktu o migracji i azylu Komisja Europejska przedstawiła we wrześniu 2020 r. Parlament Europejski przegłosował go 10 kwietnia 2024 r., a Rada UE przyjęła go miesiąc później – 14 maja 2024 r. Przeciwko głosowały trzy państwa: Polska, Węgry i Słowacja. Nie wystarczyło to do zapewnienia tzw. mniejszości blokującej.
„Pakt jest gwarancją silnych i bezpiecznych granic zewnętrznych Unii, poszanowania praw różnych grup osób oraz solidarności państw UE w obliczu wyzwań”, twierdzi Komisja Europejska.
Z czego składa się pakt migracyjny?
Pakt migracyjny ma cztery filary:
- silne granice zewnętrzne UE,
- szybkie i skuteczne procedury azylowe,
- skuteczny system solidarności i odpowiedzialności,
- uwzględnienie kwestii migracji w partnerstwach międzynarodowych.
Wzmocnieniu granic zewnętrznych UE ma służyć między innymi rozporządzenie o przekształceniu dotychczasowej bazy Eurodac w pełnoprawną bazę danych dotyczących azylu i migracji, umożliwiającą jednoznaczną identyfikację wszystkich osób, które wjeżdżają do UE jako osoby ubiegające się o azyl lub migranci o nieuregulowanym statusie. To nie budzi większych kontrowersji wśród państw UE.
W punkcie dotyczącym procedur chodzi o ustalanie, które państwo jest odpowiedzialne za rozpatrzenie danego wniosku o azyl. Dotychczas stosowano tzw. kryteria dublińskie, przewidujące, iż wniosek rozpatruje kraj pierwszego wjazdu – czyli pierwszy kraju do którego trafia dana osoba). System ten jest jednak kwestią budzącą spory.
Pakt migracyjny harmonizuje ponadto zasady rozpatrywania wniosków o azyl i kryteria, które należy spełnić, aby otrzymać ochronę. Do tej pory przepisy w tym obszarze w poszczególnych państwach nie były jednolite.
Skuteczny system odpowiedzialności i solidarności odnosi się głównie do najbardziej kontrowersyjnego elementu paktu – rozporządzenia w sprawie zarządzania azylem i migracją, wprowadzającego zasadę, którą krytycy nazywają „przymusową solidarnością”.
Z kolei ostatni filar paktu odnosi się nie tylko do zapobiegania nielegalnym wjazdom do UE, m.in. przez współpracę z Fronteksem, ale też do postulowanego przez wiele państw „działania u źródeł” imigracji poprzez współpracę z krajami pochodzenia osób ubiegających się o azyl oraz walkę z przemytem ludzi.
Mechanizm solidarnościowy – na czym polega?
Największe emocje w kontekście paktu migracyjnego budzi rozporządzenie w sprawie zarządzania azylem i migracją.
Jak pisze Komisja Europejska, ustanawia oni nowy stały mechanizm solidarności między państwami członkowskimi, „aby zrównoważyć obecny system, w którym za zdecydowaną większość wniosków o udzielenie azylu odpowiada zaledwie kilka państw członkowskich”.
Nowy system wprowadza jasno określone zasady dotyczące odpowiedzialności za rozpatrywanie wniosków o udzielenie azylu i zapobieganie wtórnym przepływom.
W nowym systemie „żadne państwo członkowskie znajdujące się pod presją nie zostanie pozostawione samemu sobie”, przekonuje KE. Jednocześnie każde państwo ma wnosić sprawiedliwy wkład w zarządzanie migracją na poziomie UE.
Pakt migracyjny co do zasady znosi przymusową relokację uchodźców. od dzisiaj rządy będą mogły wybrać rodzaj wkładu w solidarność z państwami obciążonymi zwiększoną presją migracyjną.
- Pierwszym – i najbardziej pożądanym z punktu widzenia UE – możliwym rodzajem wkładu jest udział w relokacji, czyli przejęcie odpowiedzialności za rozpatrzenie określonej liczby wniosków o azyl.
- Drugi rodzaj to wkład finansowy na rzecz państw zmagających się z presją migracyjną. Ustalona stawka wynosi 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego uchodźcę.
- Trzeci rodzaj to wsparcie operacyjne tych państw, na przykład poprzez wysłanie tam personelu w adekwatnej liczbie lub pomocy rzeczowej.
Wyłączenie z paktu migracyjnego?
Rząd sugeruje, iż decyzja o „wyłączeniu Polski z paktu migracyjnego” (która – zwróćmy uwagę – nie pozostało oficjalna, a opiera się na doniesieniach ze źródeł w Brukseli i MSWiA) to sukces twardej polityki Polski w tym zakresie. PiS twierdzi natomiast, iż to skutek listu wystosowanego w ubiegłym tygodniu przez prezydenta Karola Nawrockiego do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen.
Czy zatem Komisja Europejska ugięła się pod presją Warszawy i pakt migracyjny będzie obowiązywał wszystkich, tylko nie nas? Bynajmniej. To, co część polityków i mediów określiła jako wyłączenie z paktu migracyjnego, nie jest wyłączeniem, a wręcz przeciwnie – wypełnieniem zapisów paktu.
Pakt migracyjny przewiduje bowiem, iż państwo znajdujące się pod presją migracyjną lub w sytuacji tzw. znaczącej sytuacji migracyjnej może być całkowicie bądź częściowo zwolnione z obowiązku uczestnictwa w relokacji, wkładu finansowego lub operacyjnego.
Czym różni się jedno od drugiego? „Presja migracyjna” w rozumieniu paktu oznacza sytuację, w którym do danego państwa drogą lądową, morską bądź powietrzną przybywa tyle osób lub pojawia się tyle wniosków o azyl, iż „nakłada to na państwo członkowskie nieproporcjonalne obowiązki, przy uwzględnieniu ogólnej sytuacji w Unii, także w przypadku dobrze przygotowanego systemu azylowego”, wyjaśnia KE.
W takiej sytuacji dane państwo nie tylko nie będzie musiało przyjmować azylantów od innych państw lub płacić ekwiwalentu finansowego, ale samo może stać się beneficjentem paktu, bo to od niego inne państwa będą przejmować uchodźców i na niego trafiać będą wkłady pieniężne.
W kolei w stwierdzeniu znaczącej sytuacji migracyjnej ważna nie jest liczba osób, które przyjeżdżają, ale łączny wpływ tych przyjście. choćby dobrze przygotowane państwo może z czasem mieć trudności, jeżeli napływ imigrantów się kumuluje. Dotyczy to także krajów, które przez dłuższy czas przyjmują imigrantów przemieszczających się z innych państw.
Według doniesień podstawą decyzji Komisji Europejskiej o uznanie Polski za kraj znajdujący się pod presją migracyjną lub w znaczącej sytuacji migracyjnej ma być fakt przyjęcia przez nas ogromnej liczby uchodźców wojennych z Ukrainy (na początku roku prawie milion przebywał jeszcze w Polsce), jak i presja na naszą wschodnią granicę, którą UE uznaje za skutek instrumentalizacji imigracji przez Moskwę i Mińsk.
Decyzja będzie ważna tylko rok?
Niestety tak. Według paktu co roku do 15 października Komisja Europejska będzie przyjmować trzy dokumenty:
- sprawozdanie roczne, oceniające sytuację migracyjną w całej Unii Europejskiej,
- decyzję wykonawczą, określającą, które państwa znajduje się pod presją migracyjną lub jest zagrożone presją migracyjną w nadchodzącym roku, i które stoją w obliczu znaczącej sytuacji migracyjnej,
- propozycję aktu wykonawczego Rady, określający liczbę relokacji i wysokość wkładów finansowych w nadchodzącym roku przewidzianych w ramach mechanizmu solidarności.
Oznacza to, iż decyzja Komisji Europejskiej o tym, iż dane państwo znajduje się pod presją migracyjną lub w znaczącej sytuacji migracyjnej, obowiązywać będzie jedynie przez rok.
Minimalna liczba, wyznaczona w pakcie, to 30 tys. relokacji i 600 tys. euro we wkładach finansowych, jednak Komisja może zaproponować w danym roku wyższe minimalne progi – w zależności od sytuacji migracyjnej i potrzeb.
KE ma jednak świadomość, iż takie liczby może być trudno osiągnąć, bo państwa chętniej będą „wykupywać się” z obowiązku relokacji niż przyjmować uchodźców. Minimum „solidarności międzyludzkiej” ma jednak wynieść 60 proc. całkowitej liczby relokacji wskazanej w decyzji Rady ustanawiającej roczną pulę solidarnościową lub 30 tys. relokacji, w zależności od tego, która z tych liczb jest wyższa.
Wspomniane dokumenty KE miała przedstawić do dzisiaj, jednak komisarz UE ds. migracji Magnus Brunner potwierdził, iż Komisja nie będzie się w tym tygodniu zajmować tą kwestią. Według doniesień sprawa może się przeciągnąć choćby do końca miesiąca.
Czy powodem opóźnienia jest sprawa Polski? Źródła w KE, na które powołuje się RMF FM, twierdzą, iż nie. Według nieoficjalnych informacji Komisja, mając świadomość, jak zapalną kwestią jest pakt migracyjny, nie chce ryzykować sporów wokół tej kwestii na przyszłotygodniowym szczycie Rady Europejskiej.
Co dalej?
Państwa UE, które mierzą się z presją migracyjną, mogą otrzymać wsparcie w formie relokacji, wkładów finansowych lub alternatywnych środków solidarnościowych (wsparcia kadrowego i rzeczowego). Można im także przyznać możliwość pełnego lub częściowego odliczenia ich zadeklarowanych wkładów solidarnościowych.
Z kolei państwa znajdujące się w znaczącej sytuacji migracyjnej mogą skorzystać jedynie z częściowego lub pełnego odliczenia zadeklarowanych wkładów solidarnościowych.
Jeżeli Komisja Europejska uzna, iż Polska znajduje się w znaczącej sytuacji migracyjnej, to Polski rząd będzie musiał złożyć do KE wniosek zawierający stosowne informacje.
A co jeżeli KE nas za takie państwo nie uzna, mimo iż naszym zdaniem powinniśmy znaleźć się w tym gronie? Wtedy będziemy mogli podważyć pierwotną decyzję Komisji, ale będziemy zobowiązani przedłożyć bardziej szczegółowe informacje, bo będziemy musieli w dostateczny sposób uzasadnić, dlaczego stoimy w obliczu znaczącej sytuacji migracyjnej. Następnie KE oceni przedłożone informacje i zdecyduje, czy nasze argumenty są wystarczające.
Na końcu, jeżeli Komisja stwierdzi, iż faktycznie znajdujemy się znaczącej sytuacji migracyjnej, Rada UE zwolni nas z części bądź całego „wkładu solidarnościowego”.