Unijny pakt migracyjno-azylowy, mający dowieść, iż UE potrafi sprawiedliwie dzielić między siebie odpowiedzialność, już napotyka opór. Niektóre państwa chcą bowiem okazywać solidarność jedynie finansowo albo wcale jej nie okazywać.
W tym tygodniu Komisja Europejska miała opublikować pierwszą ocenę tego, które państwa UE stoją w obliczu największej presji migracyjnej i kto ile uchodźców powinien przyjąć bądź ile wpłacić nowej „puli solidarności”.
W ramach tzw. mechanizmu solidarności państwo ma obowiązek wnieść swój wkład w zarządzanie migracją przez UE, ale może sobie wybrać rodzaj tego wkładu: może albo przyjąć osoby ubiegające się o azyl, zapłacić 20 tys. euro od nieprzyjętej osoby lub udzielić innego rodzaju wsparcia.
Trzech urzędników zaznajomionych ze sprawą potwierdziło w rozmowie z EURACTIV, iż publikacja raportu została opóźniona.
Zapytany, czy rosnący sprzeciw państw członkowskich może wykoleić plan, zanim ten zdąży ruszyć, unijny komisarz ds. migracji Magnus Brunner odrzucił te obawy. Stwierdził, iż nie ma znaczenia, czy KE przedstawi dokument kilka dni wcześniej czy później.
– Oczywiście są jeszcze szczegóły, które musimy dopracować (…), musimy to zrobić dobrze – powiedział podczas konferencji prasowej po wczorajszym (14 października) spotkaniu ministrów w Luksemburgu.
Państwa znów podzielone
Jak relacjonował jeden z unijnych dyplomatów, na wczorajszym spotkaniu żadna delegacja nie zabrała głosu po prezentacji planu migracyjnego przez Komisję, choć kilku ministrów przedstawiło swoje stanowiska już po przyjeździe.
Belgia ostrzegła z wyprzedzeniem. – Każde państwo musi stosować zasady dublińskie – powiedziała minister spraw wewnętrznych Anneleen Van Bossuyt, w zawoalowany sposób krytykując Włochy i Grecję.
Na mocy tego mechanizmu, nazwanego od stolicy Irlandii, Komisja Europejska może brać pod uwagę sposób, w jaki państwa stosują tzw. rozporządzenie dublińskie przy ustalaniu, kto powinien otrzymać wsparcie solidarnościowe. Rozporządzenie to przewiduje odsyłania wnioskodawców o azyl do pierwszego kraju UE, do którego wjechali
Może to oznaczać sankcje dla państw południowych, które są pierwszym punktem wjazdu migrantów, a które nie wykonują tych odesłań.
– Solidarność musi iść w parze z odpowiedzialnością – dodała Van Bossuyt, zaznaczając, iż Belgia wniesie wyłącznie wkład finansowy, ponieważ jej ośrodki dla uchodźców są już przepełnione. – Zapłacimy – a dzięki tym środkom można będzie znaleźć trwałe rozwiązania – stwierdził.
Inne kraje były równie stanowcze. – Oczywiście nie przyjmiemy migrantów z innych państw członkowskich – oświadczyła fińska minister spraw wewnętrznych Mari Rantanen.
Polska i Węgry już wcześniej wykluczyły udział w mechanizmie, a niedawne zwycięstwo populisty Andreja Babiša w Czechach zwiastuje dołączenie do grupy sceptycznych państw kolejnego.
Wzajemne uznawanie deportacji
Ministrowie spierali się również o wzajemne uznawanie decyzji o wydaleniu – najważniejszy element paktu migracyjnego, który wymagałby, by jedno państwo UE wykonywało decyzję deportacyjną wydaną przez inne.
Francja, Niemcy i Belgia ostrzegły, iż taki obowiązek może okazać się zbyt obciążający, a Belgia sprzeciwiła się nadaniu mu charakteru obowiązkowego. – Dla Belgii nie powinno to być obowiązkowe – powiedziała Van Bossuyt.
– Już teraz ponosimy nieproporcjonalne obciążenie z powodu wtórnych przepływów. Mielibyśmy obowiązek wykonywania deportacji – dlatego ważne jest, by uniknąć skutków ubocznych – wskazała.
Hiszpania, państwo znajdujące się na pierwszej linii, nie zgodziła się z tym stanowiskiem. – Chcielibyśmy, aby wzajemne uznawanie było obowiązkowe, ponieważ to stanowi prawdziwy fundament przestrzeni wolności i sprawiedliwości – powiedział hiszpański minister spraw wewnętrznych Fernando Grande-Marlaska.
– Decyzja wydana przez organ w jednym kraju powinna mieć taką samą wartość w innym – uważa.
Z przecieku projektu kompromisu, do którego EURACTIV dotarł w zeszłym miesiącu, a które wypracowała Dania jako państwo sprawujące prezydencję w Radzie UE, wynika, iż obowiązkowe stosowanie zasady wzajemnego uznawania zaczęłoby obowiązywać trzy lata od wejścia w życie paktu migracyjnego, co ma nastąpić w połowie przyszłego roku.
Niektóre przepisy, uznane za zbyt uciążliwe administracyjnie, złagodzono lub usunięto, m.in. poprzez uczynienie europejskiego nakazu powrotu instrumentem fakultatywnym.
Brunner zachował optymistyczny ton, mówiąc, iż „potrzeba jeszcze pracy, by znaleźć rozwiązanie w kwestii wzajemnego uznawania”, ale „ogólne porozumienie” uda się prawdopodobnie zawrzeć do końca roku.
Powraca temat deportacji do Syrii
Ministrowie dyskutowali też o tym, czy obecne warunki pozwalają już na powrót lub choćby przymusową deportację niektórych kategorii obywateli Syrii.
– W Luksemburgu panowała generalna zgoda, iż musimy rozpocząć powroty do Syrii – powiedział niemiecki minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt.
– Około półtora miliona Syryjczyków już wróciło z sąsiednich państw do ojczyzny. Teraz chodzi o to, by UE, by Europa, również dopilnowała, aby takie powroty były możliwe – dodał.