Ostolski: Paradoks wędrującego centrum

4 tygodni temu

Tekst Adama Ostolskiego pochodzi z cyklu 27 artykułów poświęconych wyborom do Parlamentu Europejskiego i przygotowanych przez redakcje z całej Europy, którego pierwsza odsłona została opublikowana dziś na Voxeurop.

**

Wybory do Parlamentu Europejskiego będą w Polsce trzecią – i przedostatnią – odsłoną w okresie wyborczym, który otworzyły wybory parlamentarne jesienią 2023 roku, a zamkną wybory prezydenckie zaplanowane na wiosnę 2025. Stawką wszystkich czterech kampanii jest „odbijanie państwa” (instytucji, stanowisk w administracji i mandatów w organach wybieralnych) oraz odebranie poparcia wyborczego rządzącej Polską do grudnia 2023 roku nieliberalnej partii Prawo i Sprawiedliwość. Konkretne programy i strategie polityczne prawie wszystkich partii podporządkowane są tej głównej walce: partie koalicji rządzącej próbują odbić teren, podczas gdy PiS próbuje bronić swojego stanu posiadania.

W październiku 2023 roku Prawo i Sprawiedliwość zdobyło najwięcej głosów, ale straciło władzę. Koalicję rządzącą utworzyła centroprawicowa Koalicja Obywatelska, centrowo-agrarystyczna Trzecia Droga oraz Nowa Lewica. Priorytetem nowego rządu jest odbudowanie państwa prawa. Pole manewru koalicji jest jednak ograniczone przez prezydenta, związanego z poprzednią władzą i obdarzonego prawem weta wobec ustaw przyjmowanych przez parlament. Wybory samorządowe w kwietniu 2024 roku i europejskie w czerwcu 2024 roku są z tego punktu widzenia tylko etapem w budowaniu nowej większości, niezbędnej do odbicia prezydentury.

Gdyby wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się dzisiaj, na pierwsze miejsce i ok. jedną trzecią głosów mogłaby liczyć Koalicja Obywatelska (w Parlamencie Europejskim należąca ugrupowania EPP), na drugie miejsce i ok. jedną czwartą głosów Prawo i Sprawiedliwość (ECR), zaś o trzecie miejsce rywalizowałaby Trzecia Droga (EPP + Renew), Nowa Lewica (S&D) i skrajnie prawicowa Konfederacja (ID). W efekcie wzrosłaby liczba polskich posłów we frakcjach EPP i Renew, spadłaby zaś liczebność reprezentacji w ECR. Na przekór trendowi w większości państw Unii Europejskiej polscy wyborcy wybraliby dziś więcej centrowych, a mniej prawicowych reprezentantów niż poprzednio.

Nie oznacza to jednak, iż debata i decyzje w konkretnych obszarach, zwłaszcza takich jak ekologia czy polityka migracyjna, będą od tej pory mniej prawicowe. W tych kwestiach nie należy się spodziewać, iż polityka przesunie się w stronę centrum: to raczej centrum będzie przesuwać się mocniej w prawo.

Najważniejszym faktem politycznym w Polsce i całej Unii Europejskiej są w tej chwili protesty rolników. Rolnicy protestują przeciwko importowi produktów rolnych z Ukrainy oraz przeciw regulacjom Europejskiego Zielonego Ładu. Protesty te cieszą się poparciem społecznym, którego zasięg nie ma precedensu w historii III Rzeczpospolitej. Według sondażu Ipsos dla Oko.press i TOK FM, przeprowadzonego w ostatnim tygodniu lutego, aż 78 proc. Polek i Polaków popiera te protesty, także mieszkańcy wielkich miast i zwolennicy rządu.

Gdy respondentów skonfrontowano z wyborem między interesem polskich rolników a troską o środowisko i klimat oraz potrzebami Ukrainy, nie wpływało to na zmniejszenie poparcia. Rząd nie może zatem ignorować problemów rolników, co przekłada się na twarde stanowisko w rozmowach z Ukrainą oraz coraz liczniejsze wypowiedzi przedstawicieli rządu, dystansujących się wobec europejskich regulacji klimatycznych.

Postawy opinii społecznej mogą się zmienić, ale rolnicy tak czy owak pozostaną kluczową grupą wyborców. Ich względna demobilizacja w październikowych wyborach była jednym z czynników, które najsilniej zaważyły na wyniku. Rolnicy nie zagłosowali na ówczesną opozycję, ale wielu z nich pozostało w domach, oddając pole bardziej zmobilizowanym przeciwnikom rządu, zwłaszcza kobietom i młodym wyborcom.

W kilka miesięcy po wyborach, nie mogąc się doczekać obiecywanej przez Donalda Tuska „w ciągu 100 dni” liberalizacji prawa aborcyjnego, kobiety i młodzi wyborcy mają powody do zniechęcenia. Tymczasem rolnicy są zmobilizowani jak nigdy dotąd i raczej nie zagłosują na partie tworzące obecny rząd, choć nie jest przesądzone, czy wybiorą narodowo-konserwatywne Prawo i Sprawiedliwość, czy skrajnie prawicową Konfederację. Próba wygaszenia protestów i zaspokojenia roszczeń rolników oznacza, iż rząd będzie dystansować się wobec Zielonego Ładu zarówno w debacie krajowej, jak i na forum Unii Europejskiej.

Innym potencjalnie zapalnym tematem jest polityka graniczna i migracyjna. Prawo i Sprawiedliwość od dawna zarzuca partiom tworzącym obecny rząd, że, ulegając „dyktatowi Brukseli”, zamierzają otworzyć granice Polski dla nieuregulowanej migracji. Koalicja Obywatelska broni się, twierdząc, iż za nieuregulowaną migrację odpowiadają poprzednicy, a nowy rząd próbuje uszczelnić granice, naprawiając ich błędy.

Na razie rząd wymienił rzeczniczkę prasową Straży Granicznej, ale poza tym kontynuuje działania poprzedników, twierdząc, iż w tej chwili wykonywane są wyłącznie „etyczne pushbacki”. Z punktu widzenia organizacji humanitarnych zajmujących się naruszeniami na granicy polsko-białoruskiej, zmiana rządu nie przyniosła poprawy w kwestii przestrzegania praw człowieka wobec uchodźców. Przed wyborami (europejskimi, a prawdopodobnie także prezydenckimi) rząd nie będzie chciał okazywać „słabości” wobec osób usiłujących dostać się do Polski. Podobnie jak w przypadku Zielonego Ładu, będzie się to przekładać zarówno na działania w kraju, jak i na stanowiska Polski w ramach Unii Europejskiej.

Wybory do Parlamentu Europejskiego w Polsce charakteryzuje pewien paradoks. jeżeli chodzi o głosy wyborców i mandaty w Parlamencie Europejskim, punkt ciężkości będzie się przesuwać z prawej do centrum. jeżeli zaś chodzi o dyskurs polityczny i stanowiska polskiego rządu w Radzie, punkt ciężkości przesuwać się będzie mocniej w prawo.

**

Finansowane przez Unię Europejską. Poglądy i opinie wyrażone są poglądami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy Unii Europejskiej lub Dyrekcji Generalnej ds. Sieci Komunikacyjnych, Treści i Technologii. Ani Unia Europejska, ani organ przyznający finansowanie nie ponoszą za nie odpowiedzialności.

Idź do oryginalnego materiału