Dominik miał 21 lat, gdy zginął w Tatrach. W jego pokoju na ścianie do tej pory wisi niebieski kask z pęknięciem na potylicy. Krzysztofa TOPR-owcy dwie godziny szukali pod lawiną. W końcu wywęszył go pies ratowniczy. Obaj nie byli nowicjuszami. - Prawda jest taka, iż w górach może zginąć każdy. Bez względu na doświadczenie - mówi Jan Krzysztof, naczelnik TOPR-u.