Orzeł tańczy na tryzubie

2 lat temu

Patriota mści się za zaciukanie babki na Wołyniu, choćby jeżeli babka ma się dobrze i od urodzenia mieszka na Śląsku.

Pociąg z Przemyśla do Jeleniej Góry mknie przez przedwojenną Polskę. Do napaści Rosji na Ukrainę jeszcze kawał czasu, odbudowana z ruin przez prezesa Kaczyńskiego ojczyzna błyszczy i napawa dumą, dlatego naród jedzie cały w skowronkach. Zgrzyt: skład nosi nazwę „Mehoffer”, co choćby otrzaskanemu z wysoką kulturą ministrowi Sasinowi kojarzy się z niemiecko-rosyjskim kondominium. Józef Mehoffer był malarzem skumplowanym z Wyspiańskim i pochodził z austriackiej rodziny, ponoć całkiem spolonizowanej, ale przypadek Jerzego Stuhra wskazuje, iż spolonizowani Austriacy to najgorsze, co może się Polsce przytrafić. PKP nie stanęły na wysokości zadania, choć godnych upamiętnienia Polaków czystej krwi jest pod dostatkiem i mknący przez rzeczpospolitą śp. prezydent profesor Lech Kaczyński byłby jak znalazł.

Strzelba zawieszona w toalecie Mehoffera musiała wypalić…

Skoczyć na łożysko

Zapowiedzią kataklizmu było pojawienie się w przedziale wagonu numer 14 damy w średnim wieku. Niewiasta oznajmiła, iż bardzo przeprasza, ale posiada bilet wraz z miejscówką uprawniającą do zajęcia miejsca nr 113. Problem: wszystkie miejsca były zajęte, miejsce 113 zajmowała kobieta, która oznajmiła, iż miejscówki nie ma, ale jest w ciąży, a jako matka-Polka ma prawo siedzieć. Przybyszka raz jeszcze poprosiła o umożliwienie zajęcia przypisanego jej miejsca, ale tylko pogorszyła sytuację, albowiem im dłużej perorowała, tym bardziej stawało się jasne, iż jest Ukrainką. Ciężarna Polka, słysząc miękiszonowaty akcent, uznała, iż cudzoziemka może jej skoczyć na łożysko. Coraz śpiewniejsze wołania o ustąpienie miejsca zbywała więc coraz wynioślejszym milczeniem. Olga G. poszła po konduktora.

Lokomotywa dziejów

Otworzywszy przedział, konduktor łaskawy zażądał, aby pasażerowie bez miejscówek powstali. Nikt się nie ruszył. Ciężarna Polka w pozycji siedzącej wyjaśniła, iż miejscówki, owszem, nie ma, ale nieprzyjaznym tonem do ciężarnych mówili esesmani, tak jak konduktorzy ubrani na czarno, wstawać więc nie zamierza, a już na pewno nie ustąpi miejsca ukraińskiej wywłoce.

Konduktor poszedł po kierownika pociągu. Kierownik pociągu poprosił ciężarną Polkę, aby zdjęła kurtkę, albowiem postanowił zbadać, czy rzeczywiście jest ciężarną Polką. Ciężarna Polka stawiała werbalny opór, ale w końcu się rozdziała. Kierownik pociągu przeprowadził oględziny brzucha i doszedł do wniosku, iż albo ciąża jest na wczesnym, niedającym przywilejów etapie, albo ma charakter urojony, czyli została wymyślona na użytek polsko-ukraińskiego sporu o miejsce w wagonie i historii.

Przyparta do muru ciężarna Polka stwierdziła, iż to jej sprawa, czy jest w ciąży, ale to rozbój w biały dzień, żeby ona stała, a Ukrainka się rozsiadała. Kierownik odparł, iż w pociągu narodowość się nie liczy, tylko miejscówka, dowodząc tym samym, iż zupełnie nie pojmuje, w jakim kierunku zmierza lokomotywa dziejów.

Szmata się rozpycha

Ciężarna Polka uległa presji kolejowo-ukraińskiemu lobby i poszła precz, Ukrainka natychmiast się rozsiadła. W przedziale zapanował pokój, ale była to cisza przed burzą. Chwilę po tym, jak kolejarze w esesmańskich mundurach opuścili przedział, siedzący vis-à-vis Olgi Andrzej K. czystą polszczyzną oświadczył, iż konduktor i kierownik pociągu chyba nie są Polakami, bo żaden szanujący się Polak nie kazałby Polce stać, a Ukraince siedzieć, choćby gdyby było na opak, czyli gdyby to Ukrainka była w ciąży. Olga G. milczała, udając, iż czyta wydrukowaną cyrylicą gazetę, ale polityka ustępstw na kilka się zdała.

  1. najwyraźniej się rozkręcał. „Kurwa ukraińska siedzi, a Polka stoi na korytarzu, ukraińska szmata się rozpycha na siedzeniu, a polska kobieta opiera się o drzwi toalety na korytarzu. To ja się pytam: tu jest Polska czy jakaś dzicz? Wschodnia flanka NATO czy ruski burdel?” – zapytał.

Sąsiad po prawicy odpowiedział, iż w Polsce jest mongolski burdel, bo gdyby w cywilizowanym kraju konduktor wywalił na korytarz rodaczkę i na jej miejscu posadził cudzoziemkę, to już by bruk szlifował i odszkodowanie płacił, iż hej!

Olga G. nie wytrzymała. Oznajmiła, iż mimo iż jest na wschodniej flance NATO, to ma prawo siedzieć, bo zapłaciła za miejscówkę, zaś uwagi pod swym adresem nazwała rasistowskimi. Na dokładkę poinformowała, iż choć po polsku nie mówi zbyt biegle, to ma Kartę Polaka.

Duchowa stolica

Tego było za wiele. Andrzej K. obwieścił, iż kartę może sobie w dupę wsadzić, bo tam jest miejsce dla fałszywych Polaków.

Całość na łamach

Idź do oryginalnego materiału