Orbán z nadzieją patrzy na powrót Trumpa. Może się gorzko rozczarować

1 dzień temu

Viktor Orbán i węgierski rząd postawili wszystko na jedną kartę, gdy w zeszłym roku poparli Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Po ogłoszeniu wyników premier Węgier rozpływał się na Facebooku nad „historycznym powrotem” republikanina do Białego Domu.

Orbán i jego ludzie od dawna głoszą, iż ​​reelekcja Trumpa przyniesie ożywienie gospodarcze, a wręcz iż w stosunkach węgiersko-amerykańskich nadejść może „nowy złoty wiek”. Oczekują, iż zakończy wojnę rosyjsko-ukraińską, która zdaniem rządu w Budapeszcie jest przyczyną wszelkich problemów gospodarczych w kraju. Zależy im tym bardziej, iż w 2026 roku na Węgrzech odbędą się wybory parlamentarne. Dotychczasowe zwycięstwa, które zapewniły Fideszowi dwie trzecie głosów w parlamencie, partia zawdzięcza w dużej mierze ożywieniu gospodarki.

W ostatnich latach relacje między Węgrami i Stanami Zjednoczonymi uległy znacznemu pogorszeniu. Przejawem tego była np. niechęć Viktora Orbána do spotkania z Davidem Pressmanem, który od 2022 roku jest ambasadorem USA w Budapeszcie. Przez całą swoją kadencję Pressman był solą w oku Fideszu i prorządowych mediów: ostro krytykował węgierskie władze za niszczenie demokracji i praworządności oraz za rosnące wpływy Rosji i Chin na Węgrzech. Przywódcy Fideszu mają nadzieję, iż administracja Trumpa, w przeciwieństwie do tej Bidena, nie będzie się zajmować wewnętrznymi sprawami Węgier i pozwoli realizować nową strategię rządu – politykę tzw. neutralności gospodarczej – czyli nieograniczonego sankcjami handlu z Chinami czy Rosją.

Ekipa Fideszu zainwestowała w ostatnich latach mnóstwo pieniędzy i energii, by zbudować dobre relacje z Donaldem Trumpem i jego otoczeniem. Jednym z najbardziej spektakularnych przejawów tych dążeń była ubiegłoroczna „misja pokojowa” Orbána, której ostatnim etapem, po rozmowach z prezydentami Ukrainy, Rosji i Chin, było spotkanie z Trumpem w jego posiadłości na Florydzie. Teraz Fidesz czuje, iż wreszcie będzie mógł zebrać owoce swej pracy. W ich retoryce oznacza to, iż dzięki przyjaźni z republikaninem Orbán będzie mógł uzyskać korzyści, których z uwagi na pozycję geopolityczną i znaczenie Węgier nie dałoby się osiągnąć w inny sposób. Podczas grudniowego przesłuchania w parlamencie główny minister gospodarki w rządzie Viktora Orbána – Márton Nagy – oświadczył, iż rząd węgierski „rozegra kartę Trumpa” dla wzmocnienia węgiersko-amerykańskich stosunków gospodarczych. Według zapowiedzi Orbán chciałby podpisać z nową administracją przede wszystkim porozumienia w sprawie zakazu podwójnego opodatkowania, zniesienia wiz oraz w kwestii amerykańskich inwestycji kapitałowych.

W następnych miesiącach przekonamy się, czy Orbán rzeczywiście ma tak duży wpływ na decyzje zapadające w Waszyngtonie, jak przedstawia to rządowa propaganda. Zaskakująca może wydawać się nieobecność premiera Węgier na inauguracji Trumpa 20 stycznia, zwłaszcza wobec tak licznej reprezentacji zagranicznych przywódców.

Z kolei 7 stycznia, zaledwie dwa tygodnie przed oficjalną zmianą władzy, Stany Zjednoczone ogłosiły, iż z powodu korupcji na listę osób objętych sankcjami wpisują ministra węgierskiej propagandy, nadzorującego również służby specjalne Węgier Antala Rogána. Rogán znalazł się na tej liście razem z firmą wspierającą rosyjski przemysł zbrojeniowy oraz z byłym premierem Macedonii Północnej Nikołą Gruewskim. Rząd określił to posunięcie jako „polityczną prowokację” i „małostkową mściwość” Davida Pressmana za wsparcie rządu węgierskiego dla Trumpa. Pressman uważa z kolei, iż sytuacja na Węgrzech niepokoi nie tylko demokratów: w październiku ubiegłego roku odwiedzająca Budapeszt delegacja senatorów Partii Republikańskiej również wyraziła zaniepokojenie z powodu coraz bardziej otwarcie prorosyjskiej polityki Węgier. Wiele osób zastanawia się, jak gwałtownie Orbán zdoła usunąć nazwisko Rogána z amerykańskiej „czarnej listy”.

Drugie ważne pytanie dotyczy trwającej wojny Rosji z Ukrainą. Trump, który znany jest ze składania obietnic bez pokrycia, zapowiadał wcześniej, iż zakończy ją w ciągu 24 godzin i to na tych zapowiedziach Orbán opiera swoje twierdzenia o rychłym porozumieniu. Ale od tego czasu Trump twierdził również, iż o ile Moskwa nie zgodzi się na negocjacje, to USA zwiększy dostawy broni na Ukrainę do niespotykanego dotąd rozmiaru. Węgierski rząd zaś nieustannie potępia sankcje nałożone na Rosję, twierdząc, iż w praktyce​​ najwięcej szkody przynoszą one gospodarce europejskiej. Trump zagroził zaś nałożeniem na Rosję jeszcze wyższych ceł i podatków.

Biorąc pod uwagę najważniejsze obietnice ekonomiczne Trumpa z okresu kampanii, trudno powiedzieć, dlaczego rząd Węgier tak bardzo cieszył się z jego reelekcji. jeżeli Trump rzeczywiście nałoży na Chiny i Unię Europejską takie cła, jakimi groził w czasie kampanii, konsekwencje dla węgierskiej gospodarki będą opłakane. Nie wiadomo w zasadzie, czy polityka pod hasłem „Ameryka na pierwszym miejscu” przyniesie Węgrom cokolwiek dobrego.

W 2019 roku Ursula von der Leyen m.in. dzięki poparciu Orbána została przewodniczącą Komisji Europejskiej, zaś ostatnio politycy Fideszu określają ją jako popleczniczkę George’a Sorosa. Orbán miał też przyjazne stosunku z Giorgią Meloni, a mimo to włoska premier w wielu istotnych kwestiach działała wbrew jego interesom. jeżeli więc Trump nie spełni pokładanych w nim nadziei, rząd węgierski nie po raz pierwszy rozczaruje się swoim sojusznikiem.

**

András Mizsur – dziennikarz węgierskiego portalu Telex.

Tłumaczyła Anna Boros | Voxeurop Services

Idź do oryginalnego materiału