Operacja „Wielkie Ułaskawienie” — Duda szykuje amnestię dla swoich, ale… dopiero po wyborach

3 dni temu
Zdjęcie: Operacja „Wielkie Ułaskawienie” — Duda szykuje amnestię dla swoich, ale… dopiero po wyborach


Jak donoszą nasze źródła z Pałacu Prezydenckiego, Andrzej Duda, kończący właśnie swoją polityczną karierę jako notariusz Prawa i Sprawiedliwości, przygotowuje się do wielkiego finału swojej kadencji. Chodzi o akcję pod kryptonimem „Wielkie Ułaskawienie” — spektakularną falę prezydenckich ułaskawień dla działaczy PiS oraz ludzi związanych z tą partią, którzy dziś mają poważne kłopoty z prawem.

Ale, uwaga: cała operacja ma jeden najważniejszy warunek — wszystko zostanie ogłoszone dopiero po drugiej turze wyborów prezydenckich. Dlaczego? Bo ujawnienie tej farsy wcześniej mogłoby pogrzebać szanse kandydata prawicy, Karola Nawrockiego, zanim jeszcze dobrze rozpocznie się kampanijna dogrywka.

— W Pałacu panuje nerwowa atmosfera. Akta są ściągane z sądów z całej Polski. Nocami kursują kurierzy z dokumentami, a prawnicy Kancelarii Prezydenta ślęczą nad papierami, bo trzeba zdążyć z analizą, zanim opadnie wyborczy kurz — mówi nasz informator.

Plan jest prosty: najpierw cisza i spokój, żeby wyborcy przypadkiem nie dowiedzieli się, ilu „pokrzywdzonych” działaczy PiS czeka w kolejce po prezydenckie wybawienie. Bo przecież gdyby wyborcy usłyszeli, iż Duda szykuje akt łaski dla ludzi od respiratorów, willi plus, przekrętów w funduszach i mediów publicznych, mogliby zacząć się zastanawiać, co to adekwatnie za kandydat ten cały Nawrocki, skoro ułaskawienia dla kolegów trzeba trzymać w tajemnicy.

— Gdyby Duda ogłosił to przed wyborami, Nawrocki nie miałby szans dostać się choćby do drugiej tury. Dlatego ustalono, iż wszystko pójdzie dopiero po wyborach. A wtedy hulaj dusza, piekła nie ma — słyszymy od kolejnego źródła bliskiego Pałacowi.

„Wielkie Ułaskawienie” to ostatni akt w tej ponurej operze mydlanej, którą Andrzej Duda gra dla swojej politycznej rodziny. Jeszcze tylko te podpisy, jeszcze tylko te pieczątki — i można spokojnie odejść w cień, wiedząc, iż najbliżsi towarzysze mogą spać spokojnie, a ewentualne wyroki sądów można będzie oprawić w ramki jako pamiątkę po „dobrej zmianie”.

Ale czy wyborcy dadzą się nabrać na tę ciszę przed burzą? Czy przymknięcie oczu na spektakularny finał pisowskiego bezprawia wystarczy, by wcisnąć Polakom kolejnego „niezłomnego” kandydata? O tym przekonamy się już niebawem. Na razie jedno jest pewne: akta jadą do Pałacu, a długopis Dudy pracuje pełną parą.

Idź do oryginalnego materiału